Rozglądałam się w poszukiwaniu znajomych, którzy zniknęli gdzieś w tłumie, chciałam ich tylko poinformować, że chcę wrócić już do domu. Mieliśmy wrócić wszyscy razem, tak samo jak przyjechaliśmy - samochodem prowadzonym przez Filiph'a, lecz chłopak stwierdził, że przecież nic się nie stanie jeśli wypije kilka kieliszków razem z resztą ekipy. Kilka kieliszków zmieniło się w kilkanaście, więc wolałam nie ryzykować i pójść na pieszo, ponieważ nie wzięłam ze sobą gotówki. Dzisiejsza noc nie należała do najcieplejszej, a ja w dodatku miałam na sobie sukienkę do połowy ud, a cienkie rajstopy wcale nie ochronią mnie przed październikowym chłodem. Do rodziców też dodzwonić się nie mogłam, choć wiem, że i tak by po mnie nie przyjechali.
Wychodząc spojrzałam na zegarek na przedpokoju który pokazywał, prawie w pół do trzeciej. Jeśli dobrze pójdzie, do domu dojdę w godzinę.
Gdy włączyłam muzykę w telefonie i chciałam już założyć słuchawki poczułam czyjąś obecność, lecz gdy odwróciłam głowę nikogo za mną nie było. Przyśpieszyłam kroku i zaczęłam kierować się do centrum Londynu. Z daleka zauważyłam, że przed jednym z barów po drugiej stronie stoi grupka chłopaków, wyjęłam słuchawkę z ucha i zaczęłam jeszcze szybciej iść, lecz gdy byłam na ich wysokości usłyszałam:
-Witaj maleńka - powiedział jeden z trzech.
-Co taka ślicznota robi sama o tak późnej porze?- odezwał się inny.
-Nie twój pierdolony interes. - odburknęłam i zaczęłam iść dalej, a oni przebiegli na drugą stronę ulicy.
-Ładna i jeszcze zadziorna - trzeci z nich złapał mnie za rękę gdy chciałam ich wyminąć.
-Puść mnie bo zacznę krzyczeć - odczekałam sekundę i zaczęłam wołać o pomoc, lecz tego od razu pożałowałam. Koleś który trzymał mnie, drugą ręką zakrył moje usta. -No to co chłopaki? Idziemy się zabawić! - pozostała dwójka zaśmiała się i pomimo moich protestów zaczęli mnie ciągnąć do jakiejś uliczki. Nie widziałam już szans na ucieczkę. Zostałam rzucona na ziemie i od razu przytrzymana za ręce i nogi. Koleś który pierwszy mnie zaczepił zaczął podciągać moją sukienkę do góry. Modliłam się w duszy o pomoc. Nie czekali ani chwili dłużej, poczułam jak jeden z nich boleśnie się we mnie wbija. Oczy zaszły mi łzami, nie rozumiałam co mówili, nie skupiałam się na tym, byłam dziewicą i to co zaczęli mi robić sprawiało oprócz bólu fizycznego również psychiczny. Nie tak wyobrażałam sobie pierwszy raz, łzy zaczęły płynąć po policzkach, a ja nawet nie miałam siły żeby krzyknąć z bólu, gdy coraz bardziej i mocniej wchodził we mnie. Nie chciałabym tego pamiętać. Jeden skończył i miał zaczynać drugi gdy usłyszałam męski donośny głos z oddali.
-Zostawcie ją!- Chłopak zaczął się zbliżać, a wtedy cała trójka stanęła przed nim. - Wypierdalać stąd!
-W bohatera się bawisz? - chłopak który mnie zgwałcił zaczął się śmiać - myślisz, że dasz sobie z nami radę?
-Chyba nie wiesz kim jestem. - usłyszałam jego wspaniały głos i widziałam jak mój wybawca walnął z prawego sierpowego bruneta w twarz. Koleś zachwiał się na nogach, próbując oddać cios dostał jeszcze raz. Chłopak zaczął go okładać pięściami, pozostała dwójka zaczęła uciekać. Usiadłam i podsunęłam się pod ścianę zaciągając sukienkę. Otuliłam kolana swoimi rękoma i położyłam głowę na nich pozwalają sobie płakać.
Chłopak chyba usłyszał mój szloch, podszedł do mnie i wziął na ręce. Przerażona spojrzałam na niego.
-Nie bój się, nic Ci nie będzie. Zawiozę Cię do szpitala.
-Nie chce żadnego szpitala. Zostaw mnie, wrócę sama do domu.
Odstawił mnie na ziemie. -Wsiadaj do auta. - powiedział.
-Dam sobie radę.
-Właśnie kurwa widzę jak sobie sama dałaś radę, wsiadaj do tego jebanego auta! - krzyknął a ja od razu podeszłam do samochodu, chłopak otworzył mi drzwi, wsiadłam i zaraz znalazł się koło mnie.
-Jak masz na imię?
-Patricia - wyszeptałam.
Zamknęłam oczy próbując opanować łzy które leciały mi po policzkach, chciałam wymazać wspomnienia z dzisiejszego dnia.Czuje się jakby ktoś mnie niósł. Otworzyłam powoli napuchnięte oczy i zobaczyłam chłopaka, który wchodził ze mną do jakiegoś pokoju.
-Co my tu robimy? Ja chce do domu.
-Jesteśmy u mnie. Zasnęłaś w aucie, nie mam siły Cię odwozić więc prześpisz się tutaj, ja pójdę spać do innego pokoju.
-Dlaczego nie możesz mnie odwieźć do mojego domu? Nie chce tutaj być! ODWIEŹ MNIE DO DOMU! - krzyczałam i biłam go po ramieniu, bo jeszcze nie odstawił mnie na ziemie.
-Zamknij się kurwa, bo obudzisz mojego brata!
-W dupie to mam, ja chce do domu! Zostałam zgwałcona, nie rozumiesz? Ja chce do mojego pokoju!
-Nie będę Cię nigdzie teraz woził!
-To sobie sama pójdę.
-Spróbuj stąd wyjść.
Ruszyłam w stronę drzwi, lecz zostałam zatrzymana, chłopak trzymał moją rękę w żelaznym uścisku.
-Nie próbuj nawet, wszystkie drzwi są zamykane. Tam jest łazienka - pokazał palcem na drzwi po prawej stronie. - weź to - puścił mnie i wyjął z szafy koszulkę i jakieś spodenki. - Jeżeli za 10 minut nie wyjdziesz z łazienki, wejdę tam.Posłusznie skierowałam się do drugiego pomieszczenia, spojrzałam na siebie w lustrze, rozmazany makijaż, podpuchnięte oczy, potargane włosy, brudne ramiona i zarysowana twarz. Stojąc przed kabiną prysznicową zdjęłam sukienkę i zaczęłam się dokładnie myć. Każdy milimetr ciała wymyłam dokładnie chcąc zmyć z siebie ten brud, to co się przed chwilą stało. Usłyszałam pukanie do drzwi.
-Daj mi jeszcze minute!
Chłopak nie posłuchał mnie i wszedł do łazienki. Zakręciłam wodę i skuliłam się w dole kabiny zakrywając swoje ciało jak najdokładniej. Drzwiczki otworzyły się.
-Patricia, wstań, owinę Cię ręcznikiem i pomogę Ci się ubrać.
-Wyjdź, proszę wyjdź.
-Zrób to co Ci powiedziałem, bo jak nie, to wykonam to siłą.
Ze względu na to, że się go bałam wykonałam jego rozkaz. Patrzyłam na niego, wycierając mnie miał zamknięte oczy, nie chciał na mnie patrzeć. Gdy przetarł moje ramie syknęłam z bólu.
-Przepraszam. - Powiedział i zaczął mnie dalej wycierać. Gdy na niego patrzyłam wiedziałam, że skądś go znam, ale do końca nie wiedziałam kto to jest.
-Już jestem sucha więc odwróć się żebym mogła się ubrać. - Nie wiem czemu, ale czułam się przy nim bezpieczna mimo, że się go bałam to wiedziałam, że nic mi nie zrobi. A co dawało mi tą pewność? Nic. Zrobił to co kazałam.
Położyłam się do łóżka, a gdy on wyszedł usiadłam na parapecie patrząc się bezsensownie w dal. Podkuliłam nogi i pozwoliłam sobie płakać. Łzy ciekły mi strumieniem po policzkach.
-Czy nie powinnaś już spać? - przestraszyłam się gdy go usłyszałam, nie odwróciłam się do niego ani nie odpowiedziałam. - zadałem Ci pytanie i czekam na odpowiedź.
-Daj mi spokój.
-Nie odzywaj się tak do mnie. Gdyby nie to, że uratowałem Ci dupę i zabrałem Cię stamtąd leżałabyś błagając aby ktoś Cię zabił.
Te słowa bolały, jakby ktoś wbijał mi nóż w plecy. Oczy znów napełniły się łzami. Podszedł do mnie i wziął na ręce po czym położył na łóżku i usiadł obok.
-Przytul się i pójdź spać. - Skuliłam się w kłębek odsuwając się jak najdalej od niego. - chodź tutaj.
Przyciągnął mnie do siebie, dodając - Jestem Louis, Louis Tomlinson.
*********
Rozdział został poprawiony.
CZYTASZ
Bad Time | L.T ✔️
FanfictionPatricia to nastolatka, która wybrała się na imprezę wraz ze znajomymi. Wracając do domu spotkała 3 chłopaków którzy chcieli ją wykorzystać, lecz przeszkodził im Louis. Co było dalej?