Chapter twenty six

590 35 2
                                    

Rozdział dwudziesty szósty.

Rano obudziła mnie Jessie, więc założyłam szlafrok i ubrałam córeczkę, zeszłam z nią na dół i wsadziłam do krzesełeczka by móc ją nakarmić kaszką, którą muszę zrobić.
-Louis! Wstawaj. Oscar! Do szkoły musisz iść.
Było dopiero pare minut po 7, dzisiaj o pracy szłam dopiero na 15. Gdy nakarmiłam J było już w pół do 8, więc wzięłam małą i położyłam na łóżku z Louisem i wyszłam do pokoju Oscara, który spał w najlepsze.
-Masz minutę, żeby wstać. Inaczej policzymy się w inny sposób.
-Daj mi spać, nie idę do szkoły.
Weszłam więc do łazienki i nalałam wody do kubka, w którym stała szczoteczka do zębów i wylałam młodemu Tomlinsonowi na głowę.
-Pat, co Ty wyprawiasz! Zabiję Cię za chwilę.
-Louis ratuj! - ruszyłam biegiem do sypialni, a Oscar za mną - Louis proszę Cię ratuj!
-Tak kochanie jest jak budzi się któregoś z Tomlinsonów. - zaśmiał się a ja schowałam się za jego plecami.
-On powinien być w szkole. - powiedziałam wychylając się zza chłopaka.
-Skoro już mnie obudziłaś to pójdę. Ale za karę masz mi zrobić śniadanie.
-Niech już stracę. Lou zajmij się małą.
Po śniadaniu odprawiłam młodego do szkoły, a potem poszłam się ubrać.
-Kochanie,  daj mi trochę siebie.
-Musimy iść na zakupy, niedługo jest rocznica moich rodziców, więc musimy coś przygotować na tą okazję.
-Chcesz to u nas organizować?
-No a dlaczego nie? Masz duży dom.
-Dobra, więc już się ubieram i możemy jechać
-Wiesz, że Cię kocham?
-Tak wiem, ale nie podoba mi się to, że tak często unikasz zbliżeń.
-Przestań.
Po zakupach zostawiłam małą z opiekunką w domu i poszłam do pracy, Louis tak samo. Podczas gdy roznosiłam zamówienia klientom myślałam co mogę ugotować na tą specjalną okazję i kogo muszę zaprosić. W kawiarni pojawił się oczywiście Max. Marzyłam tylko o tym żeby nie usiadł przy żadnym z moich stolików, ale przy moim szczęściu siedział tuż przy barze po stronie która należała do mnie.
-Mogę się dowiedzieć po co tutaj przychodzisz?
-Słyszałem pewne plotki, że mamy dzieciaka.
-Chyba mnie się z kimś pomyliłeś.
-No widziałem Cię z dzieciakiem, więc ono musi byc moje.
-To jest Louisa.
-Nie wierze Ci. Jeszcze nie raz mnie spotkasz. Odbiorę to co należy do mnie.
Roztrzęsiona wróciłam za ladę.
-Emma proszę obsługuj tego kolesia przy dwójce, muszę iść zadzwonić.
Poinformowałam Louisa, żeby po mnie przyjechał jak skończę. Był lekko zdziwiony, ale nie chciałam mu nic mówić na razie. To nie było by dobrym pomysłem. Szybko wróciłam do pracy mając nadzieje, że zaraz będzie koniec.
-Jak dobrze, że już tylko 2 stoliki są zajęte. Zaraz kończymy i musimy ustalić grafik.- wyszeptała Emma.
-Musze zagadać z szefem, że w piątek mogę tylko rano,a w sobotę wcale. Muszę przygotować kolację z okazji rocznicy rodziców. Emma, może wpadniesz do mnie w piątek po południu?
-Bez problemu, mogę przyjść z chłopakiem?
-Louis będzie miał towarzystwo - zaśmiałam się cicho.
Do kawiarni ktoś wszedł, na co Emma poinformowała że zamknięte.
-Ja nie przyszedłem nic kupować - gdy tylko usłyszałam głos mojego chłopaka, ominęłam ladę i go przytuliłam.
-Em, poznaj, to jest Louis.
-Cześć, Emma.
-Louis, narzeczony Patrici.
-Nie chwialiłaś się, że masz narzeczonego.
-Dziewczyny chodźcie na zaplecze, wszyscy już są, tylko was brakuje - zza drzwi wychylił się Tom - nasz cukiernik.
-idziemy idziemy, a Ty Louis czekaj.
Gdy już wszystko załatwiliśmy pożegnałam się z koleżanką i ruszyliśmy do auta.
-Wiesz, że sam Oscar został z J?
-Nie bałeś się go zostawić?
-Ona już śpi, wiec czemu nie? Powiedz mi po co kazałaś mi po siebie przyjechać.
-Bo.. Max już drugi dzień z rzędu był w kawiarni, a dzisiaj mi groził.
-Co Ci powiedział?
-Domyśla sie, że Jessie jest jego. Powiedział, że mi nie odpuści.
-Teraz wrócimy grzecznie do domu, rano to załatwię.
-Na którą jutro idziesz?
-Mam wolne.
-Więc zadzwonisz do dziewczyn żeby do Ciebie wpadły z Jacksonem, a ja to z Deanem i Tomem załatwię.
-ale wiesz, że masz być ostrożny?
-tak, wiem. Nie martw się.
-Zajmę się jutro zapraszaniem gości na rocznicę.
-Ilu ich będzie?
-Myślę, że około 25 osób z nami.
-Jak ich wszystkich umieścisz?
-zobaczysz dam sobie radę.
-Maszeruj pod prysznic i spać.
-Zrobisz mi masaż?
-A zrobisz mi dobrze?
-Nie za dużo wymagasz?
Poszłam pod prysznic i po chwili wróciłam już do łóżka, na którym wylegiwał się mój chłopak.Położyłam się na brzuchu w oczekiwaniu na masaż, a po tym przytuliłam się do Louisa, który zaczął obdarowywać mnie słodkimi pocałunkami.
-To może jednak się trochę pobawimy?
-Niech Ci będzie.
*****
Wiecie czy można zmienić język na wattpadzie? Zmieniłam telefon na IPhone i teraz mam wattpada po angielsku :(

Bad Time | L.T ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz