Rozdział trzeci.

1K 48 0
                                    

Louis zrobił taki pokaz pod szkołą, że chciało mi się płakać, dodatkowo groził mojemu przyjacielowi, a jeszcze dodatkowo udawał, że mnie nie słyszy.
-Zapytam ostatni raz. CO TY WYPRAWIASZ? - syknęłam.
-Nie za ostry ton? - widziałam, że jest zdenerwowany. - Uratowałem Ci dupę i teraz nie pozwolę żeby Ci się coś stało. Rozumiesz?
Nic się nie odezwałam i czekałam na to, żeby zobaczyć gdzie jedziemy. Ku mojemu zdziwieniu zatrzymał się tuż przed moim domem.
-Nie ruszasz się z domu, jutro rano po Ciebie jestem.
-Po co Ty to wszystko robisz?
-O 7.50 masz być na dole a teraz idź do domu.
Chłopak wysiadł z auta i otworzył mi drzwi podając rękę która miałaby mi pomóc w celu wyjścia z samochodu. Nie skorzystałam z niej i minęłam chłopaka wchodząc szybko do domu. Dobrze, że o tej godzinie nie ma nikogo w domu, bo mogłabym mieć problemy. Co z tego, że mam już 18 lat. Ojciec nie byłby zadowolony tym faktem i pewnie dostałabym od niego po twarzy gdyby zobaczył mnie z chłopakiem, jeżeli bym mu o nim nie powiedziała.
Wracając do zakazu Louis'a, nie miałam zamiaru siedzieć cały dzień w domu. Poza tym musiałam wytłumaczyć to co stało się w szkole. Gdy tylko odrobiłam lekcje wzięłam telefon do ręki i w tym samym momencie zaczął dzwonić.
-Halo?
-Możesz gadać? W sumie nawet nie obchodzi mnie to czy możesz czy nie. Za 15 minut jestem po ciebie i idziemy na spacer.
-Charl..
-bez żadnego ale, za 15 minut jestem.
-Za 20 minut bo muszę sprzątnąć w pokoju i zjeść obiad.
Przyjaciółka rozłączyła się i teraz zostaje mi przemyśleć co jej powiedzieć, podgrzałam sobie kawałek pizzy który znalazłam z lodówce i zjadłam go, włosy rozczesałam i ponownie zawiązałam w kucyk. Nie musiałam czekać długo, bo zaraz przyszła Charlotte i zabrała mnie do pobliskiej kawiarni.
-Patricia, teraz mów prawdę. Co się stało tamtej nocy.
-No przecież Ci powiedziałam co się stało!
-To dlaczego nie kwapiłaś się żeby powiedzieć o tym że poznałaś Louisa?
Nie odpowiedziałam, jej bo co miałam powiedzieć. Nie potrafię kłamać. Poczułam wibracje w kieszeni. Wyjęłam telefon i zobaczyłam wiadomość od jakiegoś numeru. Odczytałam spokojnie wiadomość. Już mówiłam, nie będzie mi rozkazywał.
-Charlotte, ale to musi zostać między nami. Louis mnie uratował. Gdyby nie on, to nie wiem co bym zrobiła. Pojawił się chwilę po tym jak ten pierwszy zrobił mi TO, gdyby nie Louis to by na jednym się nie skończyło.
-Gdzie byłaś w nocy? - Przerwała mi
-Zabrał mnie do siebie, potem rano odwiózł. Miałam nadzieje, że zapomni o mnie i da mi spokój, nie wiedziałam skąd wie gdzie chodzę do szkoły, teraz jeszcze się okazało, że ma mój numer.
-Co Ci napisał?
-Zabronił mi wychodzić z domu i teraz dał mi 10 minut na powrót, szczerze mam to gdzieś.
-Co Ci jeszcze napisał?
Pokazałam jej sms'a który przyszedł 7 minut temu i dopiłam resztkę kawy którą miałam w kubku. Podeszłam do kasy żeby zamówić jeszcze czekoladę i kupić ciastko.
-eh. Patricia, dostałaś kolejną wiadomość.
Złapałam za telefon i przeczytałam na głos.
-Za pięć minut widzę Cię przed kawiarnią.
Zaśmiałam się sama do siebie, nie wiem czy mam się bać czy nie, będzie musiał mnie stąd wyciągnąć siłą, bo sama nie wyjdę.
-Pat proszę Cię zrób to co Ci każe, w szkole pogadamy.
-On nie będzie mi rozkazywał. Nie mam pięciu lat, tylko osiemnaście więc mam prawo robić co mi się podoba.
Gdy tylko usłyszałyśmy mi już znajomy warkot silnika spojrzałyśmy przez okno, Louis Tomlinson we własnej osobie przyjechał pod jedną z mało znanych kawiarni swoim autem - Porshe Carrera. Jego mina nie wskazywała nic dobrego.
-Idę do łazienki.
-Dzięki Charl, zostaw mnie z nim samą!
Spojrzałam z wyrzutem na przyjaciółkę i wróciłam do jedzenia ciastka. Usłyszałam jak dzwoneczek przy drzwiach wydał dźwięk. Wszedł do środka - pomyślałam. Nie odrywałam wzroku od ulotki którą chwile wcześniej złapałam do rąk. W całej kawiarni było cicho. Wyglądało to tak, jakby ktoś rzucił na nich czar. Usłyszałam kroki i poczułam mocy zapach perfum chłopaka. Używał Hugo Bossa bo one jako jedyne stały w łazience na blacie.
-Złamałaś mój zakaz, nie wróciłaś do domu tak jak Ci napisałem, a teraz jeszcze nie wyszłaś przed kawiarnie tylko musiałem się po ciebie tutaj specjalnie fatygować - w jego głosie można było wyłapać złość. Napiłam się czekolady, która po chwili została wyrwana z moich dłoni - jak do Ciebie mówię, to po pierwsze patrz na mnie, po drugie rób co Ci każe.
Spojrzałam się na niego mając nadzieje, że w moich oczach nie widać strachu który czułam w sercu.
-Nie zmuszałam Cię, żebyś przyjeżdżał. - powiedziałam pewna siebie, na moje szczęście głos nawet odrobinę mi nie zadrżał.
-Skoro już tu jestem rusz dupę i pomaszeruj do auta, czas odstawić Cię do domu.
-Nie wracam. Nie będziesz mi rozkazywał. - wysyczałam
-Ostatni raz to mówię, idź do auta, ja zapłacę.
-Nie. Przyszłam tu z Charlotte i wyjdę stąd gdy stwierdzimy, że nasze spotkanie dobiegło końca.
Louis podszedł do lady, nie usłyszałam o co pytał ale widziałam jak wyjął portfel i dał 50 funtów kelnerce.
-Jak dla Ciebie dobiegło.
Pociągnął mnie za rękę tak, że wstałam i przerzucił mnie przez ramie zabierając moją torebkę i telefon ze stolika.
-Do widzenia. - powiedział do kelnerki i wyszedł ze mną przez drzwi mimo moich protestów. Okładałam go pięściami i gryzłam w ramie.
-uważaj bo mi się to spodoba. - usłyszałam w jego głosie rozbawienie.
Otworzył drzwi od pasażera, posadził mnie na siedzeniu i zamknął je tak, żebym nie mogła się wydostać z auta. Co za cholerny kutas zamontował mu taki zamek? Przez całą drogę nie odzywaliśmy się do siebie. Dopiero jak rozpoznałam ulice na której mieszkam odezwałam się do chłopaka.
-Zatrzymaj się tutaj. Nie chce żeby moi rodzice Cię zobaczyli.
-Wstydzisz się mnie?
Gdy tylko stanął otworzyłam drzwi i wysiadłam z auta zabierając swoje rzeczy. Tym razem nie wysiadł za mną tylko pozwolił mi, żebym dotarła sama do drzwi wejściowych.



**********
Rozdział został poprawiony.

Bad Time | L.T ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz