Chapter twenty

627 41 1
                                    

-Cześć? Gdzie ja jestem i co tu robię?
-Kochanie.. Miałeś wypadek, to moja wina, może gdybym Cię wtedy nie zdenerwowała..
-Nie wiem co się stało, ale na pewno to nie była twoja wina.
-O obudził się pan, panie Tomlinson.
-Dzień dobry, co mi jest?
-Pańska narzeczona to wytrzymała kobieta, skoro przesiedziała tu całą noc i pozwoliła mamie zabrać dziecko. Pana stan nie jest najlepszy , ale też nie najgorszy.
-Ja mam z tobą dziecko? - zwrócił się do mnie.
-To ja was może zostawię, przyjdę za pół godziny - lekarz wyszedł, a ja zostałam z nim sam na sam.
-Louis, co się z tobą dzieje?
-Nie wiem kim jesteś. Nie wiedziałem nawet jak mam na imię.
-Nie żartuj sobie, to nie jest śmieszne. - oczy miałam już pełne łez - dopiero co Cię odzyskałam. Nie dam rady jak stracę Cię drugi raz - wybiegłam z sali i zadzwoniłam do chłopaków. Czekając na nich zostałam zawołana przez pielęgniarkę, że Louis chce mnie zobaczyć. Powoli weszłam do sali i usiadłam na krzesełku obok łóżka.
-Nie odpowiedziałaś mi na pytane, czy to moje dziecko o którym mówił lekarz i czy na prawdę jesteś moją narzeczoną?
-Nie, dziecko nie jest twoje, zostałam zgwałcona, a Ty mnie uratowałeś, potem okazało się, że jestem w ciąży, chciałam się zabić, ale Ty znów mnie uratowałeś. Nie jestem twoją narzeczoną, powiedziałam tak abym mogła być przy tobie.
-To kim dla mnie jesteś?
-Dziewczyną byłam w grudniu, ale dzień przed gwiazdką ode mnie odszedłeś. Potem zaczęli mi grozić i tydzień temu wróciłeś mówiąc, że mnie kochasz.
-To jest pojebane.
-Ja przepraszam, ale muszę wyjść - po moich policzkach spłynęły łzy, gdy wyszłam z sali zobaczyłam całą szóstkę stojącą przed drzwiami.
-Przepraszałam - przepchnęłam się miedzy nimi, ale zostałam pociągnięta za rękę przez Jacksona.
-Pat, co się stało? - zadał mi pytanie Dean, to on przejmuje dowodzenie gangiem gdy Louis nie może.
-On mnie nie pamięta. Nie Pamięta mnie. Zostaw mnie, ja muszę ochłonąć.
Zadzwoniłam do mamy, żeby przywiozła mi małą do szpitala. Gdy w końcu przyjechała powiedziałam jej co się stało, a ona bez słowa mnie do siebie przytuliła, nic nie mówiąc. Wzięłam małą na ręce i ja do siebie przytuliłam. Czułam się jakbym go znów straciła.
-Wracaj do domu, ja też pewnie niedługo pojadę.
-Chcesz jakieś pieniądze? Przecież nie pracujesz, więc chyba są Ci potrzebne.
-Jeśli możesz to zostaw mi trochę, jakieś 10 funtów.
-Nie rozśmieszaj mnie Patricia, masz to i kup sobie coś do jedzenia.
-Kocham Cię.
-Wszystko będzie dobrze skarbie. Wyjdzie z tego, spędzaj z nim jak najwięcej czasu.
-Dziękuję mamo.
Poszłam po kawę i kanapkę, którą dostałam w szpitalnej kawiarni. Usiadłam przed salą gdzie znalazłam też dziewczyny.
-Jest już Patricia? - usłyszałam głos Dean'a - o jesteś. Louis chcę Ci coś ważnego powiedzieć. Chłopaki chodźcie.
Do sali weszłam wraz z Jessie.
-Usiądź, proszę - wykonałam jego prośbę. - Patricia, ja sobie tylko żartowałem.
Spojrzałam na niego zszokowana.
-Nie, no nie wierzę - wyszeptałam.
-Chciałem zobaczyć jak reagujesz.
-Nie odzywaj się! Przegiąłeś. Ja na prawdę myślałam, że straciłeś pamięć.
-Oj nie obrażaj się, to był tylko taki głupi żart.
Wyszłam z sali nic nie mówiąc.
-Kto zawiezie mnie do domu?
-Dziewczyny jedźcie, ale uważajcie na drogę.

*Trzy dni później*

Dzisiaj wypuszczają Louisa do domu, nie odezwałam się do niego przez te trzy dni nawet słowem. To co zrobił według mnie jest poniżej krytyki. Ciesze się ze jest z nim dobrze ale przeciął. Zaprosiłeś dzisiaj do siebie Charl, żeby była ze mną jak przyjedzie ten idiota. Zrobiłam nam po herbacie i siedzieliśmy w pokoju rozmawiając o wszystkim.
-Charlotte, chciałam się zapytać czy zostałabyś chrzestna Jessie?
-Oczywiście ze tak! Nie wyobrażałam sobie innego rozwiązania.
Przyjaciółka przytuliła mnie i pocałowała w policzek,
-No mała, będziesz miała najlepszą chrzestna na świecie - zwróciła się do J.
Gdy już zdążyliśmy wypić jedną herbatę poszłam zrobić kolejna i zaprosić dziewczyny na górę. Mimo chłopaków, którzy powinni niedługo przyjechać postanowiliśmy zrobić sobie babski wieczór z komediach romantycznymi, losami i ciepłym kakaem, ale zanim to nastąpiło uslyszalysmy wchodzących chłopaków do domu. Wiedziałam ze pierwsza rzeczą jaką zrobi Louis będzie przyjście na górę, tak też się stało.
-Patricia moglibyśmy porozmawiać?
-Nie widzisz ze mam gościa?
-Nie, to nie. Prosić się kurwa nie będę.
-Jeżeli stąd wyjdziesz to będzie najlepszą rzeczą jaką możesz zrobić w tym momencie.
-W takim razie pogadamy później.
O 20 wykąpałam Jessie i położyłam spać.
-Kochana, to ja już będę lecieć, pewnie też chcesz się położyć. Jak coś to dzwoń.
-To my też już pójdziemy, Charlotte odprowadzimy Cię.
-W takim razie idę pod prysznic, Noami i Victoria jak usłyszycie kłótnie to przepraszam.
Jak dziewczyny wyszły zabrałam potrzebne rzeczy i weszłam do łazienki, szybki prysznic, mycie głowy i zmycie makijażu. Naszykowana weszłam do spania weszłam do sypialni, w której jak myślałam siedział już Louis.

*****
Hej, a może tak jakiś komentarz zawita pod rozdziałem?

Bad Time | L.T ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz