Godzina 2.16 - Kaeya Alberich się obudził. To było dość zaskakujące dla personelu katedry. Cóż najwyraźniej wątroba kapitana kawalerii szybko się regenerowała. Siostry prędko znajdowały się przy jego łóżku sprawdzając jego stan. Mówiły coś, ale rycerz mało słuchał. Niebieskowłosy czuł się dziwnie. Kątem oka zobaczył w pokoju pomarańczowe włosy, ale szybko odwrócił wzrok karcąc swój umysł za wytwarzanie takich dziwnych kreacji. Childe'a tu nie było. Tartaglia teraz najprawdopodobniej nawet nie chciałby go widzieć. Głosy zakonnic były coraz głośniejsze, lecz wreszcie ustały gdy wymamrotał, że jest zmęczony. Kobiety przykryły go kocem i wyszły z pokoju bezgłośnie szepcząc. Rycerz zamknął oczy od razu odlatując w błogi sen.
Tartaglia siedział na podłodze oparty plecami o ścianę. Usłyszał szmer, więc otworzył oczy wybudzony ze swojego odpoczynku. Kaeya zwyczajnie podniósł się z łóżka do pozycji siedzącej. Wianuszek zakonnic w zastraszająco szybkim tempie znalazł się przy nim, zapewne przez to, że cały czas pokój Albericha obserwowała pewna ekscentryczna siostra. Rycerz nie zbyt był chyba obecny duchem wodząc oczami po ścianach pomieszczenia. W końcu siostry go zostawiły gdy obwieścił, że jest zmęczony dając mu spokój. Childe podszedł bliżej analizując śpiącą twarz kapitana. Czy jeśli przed chwilą się wybudzi to tak samo będzie rano? Rudzielec nie mógł pozbyć się tej obawy przed tym, że Kaeya znów wpadł w śpiączkę. Zrezygnowanie po raz kolejny oparł się o ścianę oraz odpłynął. Nie chce w końcu być ledwo żywy przy tym jak Alberich się obudzi rano.
Minęło trochę czasu i rycerz obudził się, lecz nie otworzył oczu. Czuł się obserwowany, więc spokojnie wciąż leżał. Ktoś do niego się zbliżył oraz położył mu dłoń na twarzy niebezpiecznie blisko jego przepaski. Sądząc po delikatnej powierzchni i rozmiarze należała do kobiety. Kaeya gwałtownie złapał nadgarstek właściciela ręki zabierając go ze swojej twarzy. Alberich otworzył oczy a spotkał się z Barbarą, którą trzymał za nadgarstek, Rosarią oraz Childe'm.
- Przepraszam Barbaro, taki nawyk- zaśmiał się perliście Alberich puszczając jej nadgarstek.
- Och... um...dobrze- Blondynka spojrzała w ziemię.- Czy wiesz dlaczego tu jesteś?
Kapitan chwilę się zastanowił. Czemu był w katedrze? Albo jeszcze lepiej czemu Tartaglia tu z nim był? Jak na razie niebieskowłosy skupił się na pierwszym pytaniu. Był w Angel's Share. Było wokół niego wiele ludzi, ale jedna kobieta lgnęła do niego najbardziej. Miała rude włosy. Przypominało mu to o Harbingerze, więc pił drink po drinku z nadzieją, że dzięki temu będzie się czuł jakby Ajax tam był. Co było potem? Kaeya nie pamiętał zbyt dużo tylko jakieś niewyraziste obrazy.
- Tak, przepraszam za kłopoty będę na siebie bardziej uważać- odklepał Alberich, może niekoniecznie widział o co chodzi, ale ta formułka zawsze działała cuda.
- Spożywanie alkoholu w tak dużych ilościach jest naprawdę niebezpieczne kapitanie Kaeya!- O teraz już wiedział czemu tu jest.- Gdyby master Diluc, Lord Childe i Klee cię tu nie zanieśli to mogłoby to się okropnie skończyć.
- Przepraszam, przepraszam- uśmiechnął się lekko rycerz.- To było strasznie nierozważne z mojej strony, źle obliczyłem ile wytrzymam.
- Czyli to nie było zamierzone działanie?- Z obawą zapytała blondynka.
- Oczywiście, że nie!- Niebieskowłosy udał zszokowanego jej słowami, doskonale znał procedury medyczne katedry i wiedział co zrobić by nikt się do niego nie przyczepił.- Nigdy nie wypiłbym specjalnie ponad swój limit.
Barbara skinęła głową. Rosaria schyliła się nad uchem młodszej szepcząc coś jej do ucha. Obie siostry zakonne opuściły po tym pokój zostawiając w nim sam na sam Childe'a i Kaeyę.
CZYTASZ
Ulubiony Fatui[]Chaeya[]Genshin impact
FanfictionRycerze przygotowują się nad nadejście 11 Harbingera w Mondstad. Mężczyzna podobno jest groźny i głodny krwi dodatkowo prawie zniszczył Liyue! Nikt nie wie czego się spodziewać ale na szczęście na miejscu jest kapitan kawalerii który umie poradzić s...