𝙒𝙮𝙯𝙣𝙖𝙣𝙞𝙖

309 21 166
                                    

Kaeya wziął dzień wolny. Musiał wszystko przemyśleć oraz załatwić. Jean była lekko zaskoczona nagłym wnioskiem o dzień wolny ze strony Albericha, ale bez zadawania zbędnych pytań podpisała dokument.

Niebieskowłosy stał pod Angel's Share o równo 7.00. Tawerna otwierała się dopiero o 12.00, ale rycerz mimo to czekał pod drzwiami. Miał lichą nadzieję, że Diluc przyjdzie wcześniej i będzie mógł z nim porozmawiać przed otwarciem. Bardzo chciał z nim zamienić parę słów. Musiał wiedzieć co gdzie jak i dlaczego. Childe nie do końca zwierzył mu się z detali dotyczących tego dziwnego spotkania. Rycerz nie był pewny co ma o tym myśleć. Z jednej strony był zadowolony, że Ragvindr obiecał się nie wtrącać w jego życie uczuciowe, ale czy to było za darmo? Czy nad Kaeyą wisiał teraz jakiś dług? Niebieskowłosy naprawdę chciałby to rozegrać jak najlepiej. Chciał nie musieć być tak analitycznym wobec tego wszystkiego, lecz tu chodziło o bezpieczeństwo jego chłopaka (Alberich wciąż nie przyzwyczaił się do tego słowa i mentalnie skakał z radości jak jego umysł tak określił Tartaglię). Od samego początku wiedział, że coś w tym mu nie pasowało. Na początku próbował robić dobrą minę do złej gry, ale mało z tego zyskał. Dodatkowo jakby kłopotów z Diluciem było mało to obiecał rudzielcowi, że wyjaśni mu parę spraw. Naturalnie tak jak z resztą Kaeya powiedział mu wcześniej... po prostu się bał. Bał się, ale Childe jak najbardziej zasługiwał na jakieś wyjaśnienia. Jeśli niebieskowłosy chciał by ich relacja była poważna to prędzej czy później musiałby poruszyć temat swojej przeszłości.

Ragvindr wypił do śniadania tym razem dwa kubki melisy. Adelinde bez słowa postawiła przed nim dwa kubki, a Diluc bez słowa je wypił. Zaczął się zastanawiać czy kobieta przewidywała mu zły dzień? Cóż ostatnio jej przepowiednie świetnie się sprawdziły. Jego dni ostatnio były okropne. Sceny z randki Kaeyi z tym Harbingerem wciąż latały mu po głowie, ale czerwonowłosy szybko ucinał każdą myśl z tym związaną. Postanowił dać temu Fatui szansę. Jakkolwiek źle by to nie brzmiało. Diluc zobaczył determinację i choć prędzej by umarł niż by to przed sobą przyznał, ale podziwiał oddanie Childe'a. On sam by tak nie potrafił być wobec kogoś tak lojalny. Może gdy był młodszy to umiał być oddany komuś. Był oddany Kaeyi, Crepusowi, Jean, Varce. Jednak teraz Ragvindr był oddany dla ideałów bardziej niż dla konkretnych osób. Czerwonowłosy wolno ubrał się i wyszedł z winiarni. Było jeszcze za wcześnie, ale wolał samemu siedzieć w zamkniętej tawernie wycierając czyste szklanki bądź polerując czyste stoliki niż siedzieć w Dawn Winery.

Diluc przybył pod tawernę o 8.00. Czerwonowłosy doznał lekkiego szoku gdy zobaczył Kaeyę. Czy niebieskowłosy przypadkiem nie powinien być w pracy zamiast zajmować się staniem pod zamkniętą tawerną? Ragvindr przeklnął podchodząc coraz bliżej do tawerny.

- Diluc jak miło cię widzieć- Kaeya serdecznie się przywitał.- Chcę wyjaśnić z tobą parę spraw.

Kapitan starał się nie pokazać po sobie, że rana na twarzy Ragvindra zrobiła na nim wrażenie. Czy Childe go pobił? Czy to dlatego Alberich dostał kartkę, bo barman został zmuszony do jej napisania? Tartaglia nie miał na sobie żadnych śladów walki. Czemu Diluc się nie bronił? Może dlatego, żeby mieć czyste zeznania gdy będzie zgłaszał rudzielca do rycerzy? Takie wykroczenie na pewno wiązałoby się z zerwaniem kruchego pokoju Mondstadt ze Snezhnayą i pewną wysyłką Ajaxa do domu.

- A ty nie powinieneś być w pracy?- właściciel winiarni wyjął klucz z kieszeni i otworzył drzwi baru.

- Wziąłem wolne- rycerz bez zaproszenia wszedł do pustej tawerny.

Czerwonowłosy westchnął zamykając za nimi drzwi. Jak tylko to zrobił Kaeya przestał się uśmiechać.

- Czego ode mnie chcesz?- spytał Alberich.- Tak karteczka miała uśpić moją czujność jak będziesz iść do rycerzy by zgłosić Childe'a?

Ulubiony Fatui[]Chaeya[]Genshin impactOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz