Diluc jak już wstał rano to czuł w swój nadchodzący ból głowy. Umowa ze Snezhnayą, czyli ostatnia rzecz którą chciał Ragvindr. Nigdy dobrowolnie by tego nie zrobił, ale oczywiście Kaeya musiał koniecznie spiknąć się z tym Harbingerem. Czerwonowłosy wiedział, że Alberich sobie z nim nie żartował z wyjawianiem tożsamości Dark Night Hero. Jeśli miał na to jakieś dowody (a mówił, że miał) to Diluc byłby skończony. Dlatego właśnie podpisał tą obrzydliwą umowę z tym okropnym krajem. Ragvindr najchętniej splunąłby w twarz każdemu z Fatui, którzy mieli przyjechać z tą pierdoloną ognistą wodą do jego Mondstadt i robić z nim wymianę na wino. Ta wódka ze Snezhnayi nawet nie była dobra (do takiego wniosku doszedł gdy leżał przez nią nieprzytomny trzy dni). To służyło niczemu dobremu. Jean niby go odwiedziła mówiąc, że bardzo się cieszy, że Diluc chciał poprawiać relacje handlowe z nacją, z którą Mond nie było blisko, ale według mężczyzny to była tylko czysta inwestycja w alkoholizm mieszkańców. Dodatkowo jakby tego było niewystarczająco to do Ragvindra przyszło pismo na temat kto z rycerzy będzie nadzorował wywiązanie się z umowy obu stron. Na papierze grubym, czarnym tuszem widniało nazwisko Alberich. Każda najmniejsza rzecz szła w złym kierunku. Archoni go chyba nienawidzili... Czy gdyby dał Ventiemu więcej wina to bóg rozwiązałby jego problemy?
Kaeya przybył na miejsce wymiany dwie godziny przed czasem. Niebieskowłosy nie mógł się doczekać promiennego uśmiechu ze strony Childe'a w jego stronę. W końcu to rycerz praktycznie załatwił mu podpis Diluca, więc w dużej mierze to była jego zasługa i Tartaglia był mu za to wdzięczny. Kapitan nigdy nie był tak pilny w nadzorowaniu finalizowaniu umów, ale ten jeden raz przygotował się wyśmienicie choć nawet nie musiał tego robić biorąc pod uwagę jego wrodzony cięty język i znajomość mondstadzkiego prawa. Mimo to jeszcze parę razy przed lustrem recytował z poważną miną procedury oraz różne sposoby na ucieszenie każdej ze stron jeśli sprawy wymknął się z pod kontroli, lecz na pewno tak nie będzie, bo Childe sumiennie będzie moralizował swoich współpracowników, a Alberich, Ragvindra.
Tartaglia powinien mieć dziś dobry humor, lecz jedna rzecz nie dawała mu spokoju. Tsaritsa w swoim liście dała mu jedną prostą misję. Miał sprowadzić dandelion wine do Snazhnayi i dziś realizował umowę, która sprawi, że tak się stanie. To by znaczyło, że wykonał zadanie od bogini Cryo, więc nie był więcej potrzebny w Mondstadt. Rudzielec miał szczerą nadzieję, że Tsaritsa nie uzna wypełnienia tej misji jako końca jego karnego pobytu na ziemi wolności. Childe nie chciał wracać. Nie chciał opuszczać Kaeyi. Perspektywa wyjazdu zdawała się być coraz bliżej i to kompletnie mu się nie podobało. Jeszcze tylu tematów nie przedyskutował z Alberichem. Jeszcze tyle przeciwników mogli razem pokonać. Jeszcze tak dużo nocy mogliby przespać w swoich ramionach. Tartaglia... nawet go jeszcze nie pocałował.
Diluc przyjechał z powozem pełnym dóbr winiarni pół godziny przed. Mężczyzna był zdziwiony widząc już tu kapitana kawalerii. Niebieskowłosy zazwyczaj przychodził na tego typu wydarzenia na styk aby się nie spóźnić, a tu był nawet przed Ragvindrem. Barman nic nie odpowiedział na przywitanie rycerza całkowicie go ignorując. To jednak w żadnym stopniu nie wpłynęło na samopoczucie Kaeyi. Alberich wciąż miał zadowoloną ekspresję w przeciwieństwie do Diluca, który w momencie gdy zobaczył jak oko kapitana niemal lśni na widok nadchodzącej karawany Fatui chciał wyjąć swój claymore i zadźgać siebie bądź tego pierdolonego Harbingera na jej czele. Fatui idący za Childe'm mieli chyba podobny pomysł, bo ich miny gdy zobaczyli Albericha świadczyły o tym, że również chętnie popełniliby samobójstwo lub morderstwo na pewnym niebieskowłosym mężczyźnie.
Każdy wreszcie tu był. 10 minut przed czasem mogli już rozpocząć. Kaeya uroczyście klasnął w dłonie przyciągając uwagę wszystkich wokół.
- Dzień dobry wszystkim. Jak już wiecie nazywam się Kaeya Alberich i jestem kapitanem kawalerii knights of favonius. Diluc Ragvindr zażyczył sobie żeby wasza pierwsza wymiana była nadzorowana aby nie doszło do żadnych nadużyć, więc oto jestem- każdy Fatui z grymasem słuchał Kaeyi.- Będę więc wam odrobinę patrzeć na ręce, ale tylko odrobinę- niebieskowłosy mrugnął do Childe'a.
CZYTASZ
Ulubiony Fatui[]Chaeya[]Genshin impact
FanfictieRycerze przygotowują się nad nadejście 11 Harbingera w Mondstad. Mężczyzna podobno jest groźny i głodny krwi dodatkowo prawie zniszczył Liyue! Nikt nie wie czego się spodziewać ale na szczęście na miejscu jest kapitan kawalerii który umie poradzić s...