Minerwa McGonagall była poważną i profesjonalną nauczycielką transmutacji i wicedyrektor, ale dzisiaj cieszyła się jak małe dziecko. W końcu, czy codziennie wprowadza się Harry'ego Pottera, chłopca-który-przeżył, pogromcy Tego-którego-imienia-nie-wolno-wymawiać w świat magii? No właśnie.
Kobieta nie mogła skupić się niczym. Oczyma wyobraźni widziała już odważnego gryfona, który będzie symbolem dobra i jasnej strony.
Według Albusa chłopiec mieszkał ze swoją mugolską rodzinną. Nie była fanką pomysłu umieszczenia u nich Harry'ego, ale w końcu dyrektor był magicznym opiekunem chłopaka, po za tym jeśli jest kochany i bezpieczny nie może się czepiać. Szybko rzuciła Tempus. Jeszcze ma trochę czasu.
___
Nauczycielką aportowała się pod drzwi domu z numerem 4. Szybko zapukała. Po kilku chwilach w wejściu pojawił się chyba najgrubszy człowiek jakiego widziała.
- Pan Vernon Dursley? – spytała.
– Tak – odpowiedział.
– Nazywam się Minerwa McGonagall i jestem nauczycielką transmutacji i wicedyrektor Hogwartu. Mogę wejść? – spytała niepewnie widząc jak twarz mężczyzny zaczyna czerwienieć.
– WYNOŚ SIĘ STĄD, NIKT TU NIE CHCE TY WASZYCH DZIWADZTW. JESTEŚCIE ZARAZĄ TEGO ŚWIATA, POWINNO SIE WAS WYTEPIĆ. OGŁUCHŁAŚ CZY CO KOBIETO, WON!!! – krzyczał.
– Przykro mi, ale muszę z państwem porozmawiać, a jeśli będzie Pan stawiał opór to sama wejdę – oznajmiła oszołomiona kobieta.
– ZEJDŹ MI Z OCZU TY... – Minerwa straciła do tego człowieka cierpliwość i go ogłuszyła.
Weszła do salonu, lewitując Vernona do pomieszczenia. W pokoju siedziała kobieta, najpewniej Petunia i chłopak podobny do wiszącego w powietrzu mężczyzny, pewnie ich syn Dadley. Minerwa zastanawiała się gdzie jest główny zainteresowany, czyli Harry Potter.
– Dzień dobry, nazywam się Minerwa McGonagall i jestem nauczycielką transmutacji i wicedyrektor Hogwartu. Pani Petunia Dursley i Dadley Dursley? – upewniła się.
– Tak, mogę wiedzieć co zrobiła pani mojemu mężowi? – spytała wzburzona kobieta.
– Nie chciał mnie wpuścić, a ja jako nowa nauczycielka Harry'ego Pottera, którego tutaj nie widzę, przyszłam was poinformować o tym z czym wiąże się jego przyszła edukacja w Hogwarcie. Było to napisane w liście czy nie dostali go państwo? – powiedziała.
Petunia zbladła i zaprzeczyła ruchem głowy. W jej głowie siał się chaos. Zaczęła się niepokoić. Co robią jeśli się dowiedzą? Może gówniarz im coś nagada. Tutaj nikt mu nie pomoże, ale tam? Nie mogą poznać prawdy! Nie po to trzymam tego dziwaka, żeby teraz mnie przez niego zamykali! Jeszcze do września zostało trochę czasu, trzeba to ścierwo utemperować do tego czasu.
– Rozumiem, to nietypowa sytuacja. Mogłaby pani poprosić do nas Harry'ego? – rzekła.
– Oczywiście, za minutkę wrócę – odpowiedziała blada jak ściana kobieta.
Minerwa był szczerze zainteresowana czemu tak gwałtownie zareagowali na jej przybycie.
Po chwili pobrudzony ziemią wszedł niski jak na swój wiek Harry. Miał czarne jak smoła lekko falowane włosy, które kończyły się w połowie szyi. Jego ubrania wyglądały niczym worek na chudym ciele. Za to oczy ewidentne przyciągały wzrok. Minerwa zadrżała przyglądając się im, ich kolor był bardzo żywy, zieleń wyglądała niczym promień klątwy uśmiercającej. Były tak bardzo różne i podobne od tych Lily. Jego postawa wyrażała chłodną wyższość nad innymi, za to oczach błyszczała ciekawość do jej osoby. Na twarzy było widać jeszcze oznaki dziecięcych rysów twarzy, które powoli ustępowały tym arystokratycznym. Widać było w nim mieszankę Blacków i Potterów z wyraźną dominacją tych pierwszych. Być może było to spowodowane aurą, którą emanowała od chłopaka.

CZYTASZ
Zerwane Więzi
FanficHarry Potter od dziecka był gnębiony i poniżany. Kiedy dowiedział się o Hogwarcie chciał zacząć wszystko od nowa. Jednak los jak zwykle był przeciwko niemu. Co zrobi, gdy dowie się, że jego bratnią duszą jest Voldemort? Dołączy do niego, czy będzie...