Życie Ginny było zdominowane przez jednego chłopaka, Harry'ego Pottera. Od dzieciństwa uwielbiała słuchać historii o sierocie, która uratowała kraj przez złem. To była dla niej legenda, baśń bez odniesienia w rzeczywistości. Bardzo mocno rzutowało na jej późniejsze patrzenie na Harry'ego. To był zbiór wyobrażeń różnych ludzi wepchnięty do jednego wora, nie dziecko, nie sierota bez rodziny. W zbiegiem czasu stał się Gryfonem, kopią rodziców i idealnym altruistą. Weasley zaczęła tworzyć niezdarne rysunki Harry'ego wzorując się na swoich wyobrażeniach i wyglądzie rodziców. Potrafiła zarywać niektóre noce by doprowadzić swoje szkice do perfekcji. Nie był to wyraz jakiś głębszych emocji, raczej fascynacja idolem.
Na początku dziewczynka chciała tylko poznać Pottera, tak samo jak tysiące innych magicznych dzieci w całej Wielkiej Brytanii. Ron niejednokrotnie chwalił się przed rodziną, że pozna i zaprzyjaźni się z Harry'm. Sama pamięta te ekscytacje brata przed podrożą do Hogwartu. Niestety przyszedł pierwszy gorzki list, a potem drugi i trzeci. W każdym ilość coraz to kreatywniejszych wyzwisk stale rosła. Ale to było nic przy pierwszej informacji jaka gruchnęła w pierwszej wiadomości. Pottera przydzielono do Slytherinu. Ginny czuła jak jej cały świat się zawala. Cały tydzień siedziała w swoim pokoju i płakała. Nie chciała jeść ani wychodzić. Uświadomiła sobie wtedy, że jest zauroczona chłopcem-który-przeżył. Nie chciała się do tego przyznać nawet przed samą sobą przez ten cały czas. A teraz mogła go nie poznać. Poczucie w jak bardzo beznadziejnej sytuacji się znajduję było druzgoczące. Coś w niej pękło. Przestała szkicować ołówkiem i przerzuciła się na węgiel. Ciemniejszy pigment lepiej oddawał jej emocje. Line były bardziej rwane i grubsze. Kształty ostrzejsze, ponieważ nie rozmazywała ich konturów. Teraz nie skupiała się tylko na twarzy czy sylwetce, szkicowała dłonie i oczy. Chciała im oddać więcej życia. Wyrzuciła wszelkie stare rysunki, nie oddawały emocji dziewczynki. Po przerwie świątecznej pojawiły się fantazje. Coraz odważniejsze i bardziej mieszające w głowie. Marzyła o tym, że Potter odwzajemni jej uczucia. Śniła o mitycznej miłości od pierwszego wejrzenia. Była uwięziona w klatce swoich wyobrażeń. Jedynym sposobem na ucieczkę było szkicowanie.
Kiedy nadszedł czas, aby iść do Hogwartu Ginny była skonfliktowana wewnętrznie. Jednocześnie chciała i bała się spotkać Harry'ego. Potter mógł ją wyśmiać albo zwrócić uwagę. Mógł znienawidzić albo pokochać. Męczyła ją ta niepewność.
Aż nadszedł ten dzień. Weasley nie była zbyt zadowolona łażeniem cały dzień po sklepach ze swoimi irytującymi braćmi. Szczególnie wtedy, gdy Ron obrażał Harry'ego. Nie potrafiła tego znieść. Kiedy weszli to ,,Esów i Floresów" snuła się smutno pomiędzy regałami. Zastanawiała się, czy Potter lubi książki, a jak tak to jakie? Czy czytałby jej? Może gładził włosy, recytując romantycznie wiesze przy świetle kominka? Szybko porzuciła te myśli. Przecież to się nie wydarzy. To tylko głupie fantazje i marzenia, bez jakiegokolwiek pokrycia w rzeczywistości. Nagle zobaczyła burze włosów Hermiony w tłumie. Lubiła przyjaciółkę Rona. Przeciwieństwie do niego była bardzo inteligenta i świetnie jej się z nią rozmawiało. Pobiegła w jej stronę, ale nie patrzyła przed siebie. Wpadła na jakiegoś chłopaka. Odruchowo złapała go za ramiona, kiedy lecieli razem na drewnianą podłogę. A potem stała się najpiękniejsza rzecz jaką mogła sobie wyobrazić. Ba nie śmiałą tego robić! Wpadła na Harry'ego, Harry'ego Pottera. Kiedy spojrzała w tę cudne oczy wiedziała. Wiedziała, że go kocha. On sam wyglądał jak upadły anioł. Czarne jak noc włosy okalały jego twarz, jasna cera była bez skaz. Ciemnoróżowe usta i nos o pięknym kształcie. Ale najpiękniejsze były oczy. Żywa zieleń hipnotyzowała, zwodziła swoim pięknem. Dziewczyna była absolutnie zakochana. Chłopak był piękniejszy niż jej się to wydawało, gdyby mogła w tej sekundzie chwyciłaby węgiel i zaczęła przelewać całe to piękno na kartkę. Dłonie bruneta szybko zrzuciły ją z siebie, ale otumaniona dziewczyna nie zarejestrowała tego. Tak samo jak pisku, który z siebie wydała. Potem przyleciała jej rodzina. Miała ochotę przekląć Rona, za obrażanie jej ukochanego. Bardziej od krzyków brata wsłuchiwała się w aksamitny głos Pottera. Był tak samo cudowny jak on sam. Ale najbardziej w jej uczuciach utwierdził ją pocałunek w rękę. Delikatne usta dotknęły jej ręki, a spojrzenie, które dzielili, kiedy mogła bezkarnie topić się w tej cudownej zieleni, a do tego to słowo, które wyleciało z równie pięknych ust ,,przepraszam". To było jak sen. W tej chwili dziękowała Ronowi, za wszczęcie całej awantury. A potem wszystko się posypało. Przyszedł ten przebrzydły Malfoy z ojcem. Wiedziała, że już ich nienawidzi. Obrazili jej rodzinę i ukradli Harry'ego. Małą ochotę powyrywać Draco tę jego platynowe kudły. Zazdrość zżerała ją od środka. Kiedy wrócili do domu podjęła jednoznaczna decyzję. Uratuje swojego Harry'ego. Od Malfoya, od Rona, od całego świata.

CZYTASZ
Zerwane Więzi
FanfictionHarry Potter od dziecka był gnębiony i poniżany. Kiedy dowiedział się o Hogwarcie chciał zacząć wszystko od nowa. Jednak los jak zwykle był przeciwko niemu. Co zrobi, gdy dowie się, że jego bratnią duszą jest Voldemort? Dołączy do niego, czy będzie...