» 2 «

110 7 13
                                    

Musiał przyznać, że impreza była naprawdę dobrze zorganizowana i cieszył się, że jednak zdecydował się pojechać na nią razem z Liamem. Dzięki sąsiadowi poznał sporo ludzi, z którymi już za kilka dni będzie chodził do jednego liceum. Dobrze będzie widzieć chociaż parę znajomych twarzy, bo imiona oczywiście uciekły mu z głowy, gdy tylko ktoś się przedstawił. Dlatego właśnie wolał poznawać ludzi w innych okolicznościach, bo gdy grała muzyka, a dookoła lał się alkohol, to jego mózg automatycznie przyswajał mniej faktów z otoczenia.

Kiedy rozmowa chłopaków zeszła na mniej interesujące tematy, jak uczelniany kampus czy ich bractwo, Nathan skorzystał z okazji i odszedł na bok, starając się znaleźć jakieś ustronne miejsce, żeby się załatwić. Wypita w sporych ilościach cola dawała o sobie znać, więc musiał czym prędzej udać się na stronę.

Przeszedł spory kawałek, nim znalazł w miarę ustronne miejsce. Wolałby nie zostać oskarżonym o obrażanie się przed imprezującymi ludźmi, a zwłaszcza dziewczynami. Stanąwszy przy drzewie, sięgnął do rozporka spodni i już miał go rozpiąć, gdy do jego uszu dotarła padająca z ust jakiejś dziewczyny salwa przekleństw. W pierwszym odruchu pomyślał, że nie spodobało jej się to, że chciał zbezcześcić drzewo, dlatego szybko od niego odskoczył i spanikowany rozejrzał się dookoła siebie, próbując namierzyć w dalszym ciągu przeklinającą dziewczynę. Z jej ust padały takie określenia, że nawet nie zdawał sobie sprawy z ich istnienia.

– Hej, coś się stało? – zapytał, podchodząc bliżej dziewczyny. Siedziała na pniu drzewa plecami do niego, więc kiedy niespodziewanie się odezwał, przestraszona podskoczyła, o mało co nie lądując na ziemi. – Wybacz, nie chciałem cię wystraszyć.

– Spoko – rzuciła i syknęła z bólu, łapiąc się za dolną część łydki.

– Wszystko w porządku? – Nathan kucnął obok dziewczyny i z kieszeni spodni wyjął komórkę. Włączył latarkę i poświęcił nią na nogę, żeby sprawdzić, co się stało. Skóra wyglądała na mocno podrażnioną i widać było sporo małych pęcherzyków. – Musiałaś wdepnąć w jakąś pokrzywę czy coś w tym rodzaju – wyjaśnił i niechcący skierował strumień światła na twarz dziewczyny, przez co musiała zmrużyć oczy, by nie oślepnąć. Chłopak szybko się zreflektował i skierował latarkę w inną stronę, ale i tak zdążył przyjrzeć się twarzy blondynki.

– Powinnam coś z tym zrobić czy lepiej to tak zostawić i samo zejdzie? – zapytała wyraźnie rozgoryczona, że to akurat jej musiało się coś takiego przytrafić.

– Najlepiej na to nasikać – wypalił, nim zdążył ugryźć się w język.

Kiedy zapadła między nimi cisza, miał ochotę strzelić sobie w łeb. Czy on naprawdę powiedział przy tak ładnej i zjawiskowej dziewczynie o sikaniu na nogę? Chyba głupszego tekstu nie mógł wymyślić!

Na te słowa blondynka otworzyła szeroko oczy z przerażenia i złapała się za nogę, niechcący jeszcze bardziej podrażniając czerwoną skórę. Ku jego zaskoczeniu wcale nie wyglądała na zdegustowaną jego tekstem i chyba przez moment nawet rozważała taką opcję, co pokazywało, jak bardzo musiała boleć ją noga.

– A to nie działa na poparzenia od meduzy? – spytała po chwili skonsternowana, uważnie patrząc na twarz chłopaka. Dzięki latarce z telefonu mogła zobaczyć jego twarz oraz malujące się na niej rozbawienie. – Żartowałeś, tak?

– Dla rozluźnienia atmosfery. Pomogło?

– Trochę tak – zaśmiała się i z pomocą chłopaka wstała na równe nogi.

– Powinnaś przemyć skórę czystą wodą. – Nathan w porę się zreflektował i puścił ręce dziewczyny. – To trochę złagodzi pieczenie.

– Dzięki. Straszna ze mnie ofiara losu. Dzisiaj w ogóle mam jakiegoś pecha – pożaliła się i odgarnęła z twarzy jasne, sięgające do ramion włosy. – W takim razie pójdę poszukać wody. – Zaczęła wycofywać się w stronę tłumu nastolatków. – Tak w ogóle to jestem Peyton.

Love and other liesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz