» 5 «

70 2 6
                                    

Dziewczyna zdołała tylko wydać z siebie głośny jęk, gdy niespodziewanie ktoś złapał ją za ramię i pchnął boleśnie plecami na metalowe szafki. Huk rozniósł się echem po pustym korytarzu i dziewczynie aż zadzwoniło w uszach. Dopiero po chwili rozpoznała napastnika i na widok wściekłego Briana wstrzymała na dłuższy moment oddech. Twarz bruneta była purpurowa ze złości, a dłoń na jej ramieniu z każdą kolejną sekundą zaciskała się coraz mocniej.

– Oszalałeś? Zrobisz mi siniaka! – zaoponowała, próbując wyrwać się chłopakowi. Rozejrzała się gorączkowo po korytarzu, jednak wszyscy uczniowie siedzieli już w klasach. Ona zaspała i przez to zjawiła się w szkole z niemałym poślizgiem. Teraz przez Briana uciekały kolejne cenne minuty i wiedziała, że pewnie znów za karę będzie siedzieć po lekcjach. Dziwiła się jednak, że nikt nie wyszedł na korytarz, by sprawdzić, co było przyczyną wcześniejszego hałasu. Była zdana na siebie i łaskę Briana. – Co ci odbiło?

– Wyjaśnisz mi to? – Brian wyjął z kieszeni spodni komórkę, chwilę czegoś w niej szukał, po czym podetknął ją pod nos dziewczyny. – To ja przeżywałem naszą kłótnię, a ty puszczałaś się z jakimś dupkiem na imprezie, na której zresztą miało cię nie być?

Peyton zmrużyła oczy, bo z takiej odległości ciężko jej było cokolwiek przeczytać. Wolną ręką odsunęła od twarzy telefon i zamrugała pospiesznie, by wyostrzyć wzrok. W końcu przeczytała wiadomość i aż nogi się pod nią ugięły. Gdyby Brian jej nie trzymał, pewnie osunęłaby się po szafce na ziemię.

– Czekam – syknął, nie spuszczając wzroku z Peyton. Miał ochotę się na nią wydrzeć, ale nie chciał ściągać na korytarz gapiów. – Z kim się zabawiałaś, co?

– Z nikim – skłamała, starając się brzmieć na pewną siebie, ale głos i tak jej się załamał. – Poszłam na imprezę, to prawda. Chciałam odreagować naszą kłótnię. Przysięgam jednak, że z nikim cię nie zdradziłam. Ten ktoś pewnie chce nas ze sobą skłócić. Przecież wiesz, że nie zrobiłabym tego – mówiła szybko i nerwowo.

– Niby kto chciałby nas ze sobą skłócić? – Brian nie wyglądał na przekonanego takim wyjaśnieniem tej wiadomości, ale też nie chciał dopuszczać do siebie myśli, że Peyton mogłaby go zdradzić. Nie, na pewno by się nie odważyła.

– A bo to mało mamy wrogów w szkole? – Anderson wzruszyła ramionami i kiedy uścisk wokół jej ręki zelżał, odsunęła się nieznacznie od Briana. – Sam widziałeś, że wiadomość została wysłana z anonimowego konta. Ktoś wyraźnie chce między nami namieszać.

– Jeśli jednak to prawda, to pożałujesz – powiedział Brian i wierzchem dłoni pogładził blady policzek Peyton. Przed odejściem pocałował ją w usta i oparł czoło o jej czoło. – Ty i ten, z kim mnie zdradziłaś – dodał i skierował się ku klasie, w której właśnie miał lekcję.

Peyton została przy szafkach, chcąc dać sobie więcej czasu na ochłonięcie. Wzięła kilka głębokich wdechów i odgarnęła z twarzy włosy. Wiedziała, że Brian na pewno nie uwierzył jej w stu procentach. Wiadomość od anonima na pewno zasiała w nim ziarno niepewności i dlatego koniecznie musiała się dowiedzieć, kto za tym stał. Zdawała sobie również sprawę z tego, że od teraz będzie musiała mieć się na baczności, jeśli nie chciała wpakować się w jeszcze większe tarapaty.

Zabrała z szafki potrzebne rzeczy i powolnym krokiem ruszyła w stronę klasy. Gdy tylko przekroczyła próg drzwi, nauczyciel angielskiego zgromił ją surowym spojrzeniem i pokręcił głową z dezaprobatą.

– Kolejne spóźnienie, panno Anderson.

– Wiem, przepraszam.

– Po lekcjach będziesz miała dość czasu, żeby przemyśleć swoje zachowanie – powiedział i posłał jej krótki uśmiech.

Love and other liesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz