» 25 «

29 3 5
                                    

Charakterystyczne pikanie dobiegające z wiszącego pod sufitem głośnika sprawiło, że w klasach zrobiło się nagle dziwnie cicho i każdy z niepokojem czekał na to, co powie pani Miller. Ostatnio w ich szkole działo się tak dużo, że każde ogłoszenie wywoływało w uczniach skrajne emocje.

– Nathan Williams i Brian O'Connor zgłoszą się do pana dyrektora trybie natychmiastowym – przemówiła pani Miller tym swoim nosowym głosem, który przez głośnik brzmiał jeszcze gorzej niż na żywo.

Wszyscy uczniowie, jak jeden mąż, odwrócili głowy w stronę siedzącego na środku klasy Nathana, a on momentalnie poczuł się, jak zaszczute w cyrku zwierzę, którego przyszli podziwiać źli ludzie.

– Nathan? – odezwał się nauczyciel i spojrzał na ucznia zza opadających na czubek nosa okularów. – Pan dyrektor nie lubi czekać.

– Tak, już idę. – Williams spojrzał ze strachem na siedzącą obok niego Harper, która wyglądała na równie przerażoną, co on. – Jakby co, to weźmiesz mi rzeczy?

– Tak, jasne. – Przytaknęła głową i wymusiła uśmiech, by dodać chłopakowi chociaż trochę otuchy.

– Powodzenia – rzucił ktoś nieśmiało, gdy zmierzał do wyjścia z klasy.

Nathan przełknął rosnącą z nerwów gulę w gardle i wyszedł na korytarz. Gabinet dyrektora nie znajdował się daleko, ale jemu wydawało się, że szedł tam całe wieki. Z nerwów nogi odmawiały mu posłuszeństwa i musiał się zmuszać, żeby w ogóle chciały współgrać z resztą ciała.

Przed gabinetem spotkał Briana, który też nie wyglądał na zadowolonego z wizyty u dyrektora. Obaj spodziewali się najgorszego i wchodząc do pomieszczenia, czuli przygniatający ich niewidzialny ciężar.

– Siadajcie, panowie.

Zajęli dwa fotele stojące przed biurkiem i nerwowo na siebie spojrzeli, zupełnie nie wiedząc, czego się spodziewać.

– Razem z panem Scottem postanowiliśmy przywrócić was do głównego składu Napa Eagles – powiedział mężczyzna, każdym kolejnym słowem wprawiając chłopaków w coraz większe osłupienie. – Nie ustaliliśmy jednak, kto zostanie kapitanem. Ja uważam, że Brian powinien dalej przewodzić chłopakom, a trener Scott, że należy dać szansę Nathanowi. Wybór pozostawimy wam i chłopakom. Zdecydujcie sami, ale bez żadnych bójek, jasne? Drugiej takiej szansy nie dostaniecie.

– Skąd taka zmiana decyzji? – zapytał zaskoczony Nathan.

– Szykuję dla was niespodziankę i chcę, żeby drużyna miała chociaż dwóch mocnych zawodników. Grzechem byłoby skazywać was na siedzenie na ławce rezerwowych – wyjaśnił dyrektor i uśmiechnął się nieznacznie. – Gdyby nie to, to do końca roku szkolnego moglibyście się pożegnać z pierwszym składem. Mam nadzieję, że nauczycie się ze sobą współpracować i tamta sytuacja już się nie powtórzy.

– Oczywiście, panie dyrektorze. – Brian uśmiechnął się szeroko i spojrzał na Nathana, który też wyglądał na zadowolonego z takiego obrotu sprawy.

– Od dzisiaj wracacie do regularnych treningów, więc nie zapomnijcie przyjść po lekcjach na salę.

– Oczywiście – powiedzieli jednocześnie, nie mogąc przestać się przy tym szczerzyć.

– To tyle z mojej strony. Wracajcie na lekcje.

Uprzejmie pożegnali się z dyrektorem i wyszli z jego gabinetu. Dopiero wtedy poczuli, jak opadają z nich te negatywne emocje, które towarzyszyły im w drodze na spotkanie z dyrektorem.

– Ciekawe, co to za niespodzianka – zastanawiał się na głos Nathan, gdy zmierzali do swoich klas.

– Nie wiem i szczerze średnio mnie to interesuje. Najważniejsze, że dzięki temu wróciliśmy do pierwszego składu. – Brian wzruszył obojętnie ramionami i zatrzymał się przed drzwiami sali, w której miał lekcję. – Na treningu omówimy szczegóły.

Love and other liesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz