» 22 «

36 4 9
                                    

Chloe wyjęła zza wycieraczki samochodu niedbale złożoną kartkę papieru i od niechcenia ją rozprostowała, będąc ciekawą, czego dotyczyła jej treść. Na widok napisanych na czerwono obelg wywróciła oczami i zmięła papier w kulkę, po czym wrzuciła ją do stojącego nieopodal samochodu kosza na śmieci.

Miała już po dziurki w nosie tych liścików, które uczniowie zostawiali w jej szafce albo właśnie za wycieraczkami auta. I bez tych wiadomości czuła się beznadziejnie.

Jeśli celem Anonima było zniszczenie jej w szkole, to doskonale mu się to udało. Z popularnej uczennicy i kapitanki drużyny cheerleaderek stała się obiektem nienawiści uczniów, ale w końcu sama sobie na to zapracowała, prawda? Gdyby w gimnazjum nie znęcała się nad słabszą od siebie dziewczyną, to teraz nie miałaby takich problemów. Wtedy nie myślała o ewentualnych skutkach. Nie zastanawiała się nad tym, co czuła Audrey, gdy razem z Peyton i Sue dzień w dzień ją wyśmiewały i poniżały. Dla nich był to sposób na odreagowanie stresu, a dla biednej Audrey prawdziwe tortury.

Dostrzegłszy sylwetkę idącego chodnikiem chłopaka, Chloe nieco zwolniła i zrównała się z Loganem, którego rozpoznała po charakterystycznym plecaku. Opuściła szybę od strony pasażera, zrównując się z szatynem.

– Podwieźć cię do domu? – zapytała, siląc się na pogodny ton głosu, choć tak naprawdę ledwo mogła wydusić z siebie słowa.

– Nie trzeba.

– Chociaż tyle mogę zrobić, prawda?

Logan przystanął, więc zatrzymała samochód i spojrzała na chłopaka. Widziała, że bił się z własnymi myślami, ale ostatecznie wsiadł do auta. Nie spoglądając na Chloe, zapiął pas bezpieczeństwa i przytulił do siebie swój plecak.

Przez pierwszych kilka minut jazdy samochodem w ogóle się do siebie nie odzywali. Logan wyraźnie nie miał ochoty na rozmowę, a Chloe nie wiedziała, co w ogóle mogłaby powiedzieć.

– Jak się miewa Biszkopt? – zagaiła w końcu, znajdując najbardziej neutralny temat, na jaki mogli chociaż chwilę porozmawiać.

– W porządku – rzucił krótko, z zafascynowaniem podziwiając widoki za oknem samochodu.

Chloe westchnęła cicho i mocniej zacisnęła dłonie na kierownicy. Chłód bijący od Logana wywoływał ciarki na ciele dziewczyny i skutecznie zniechęcał do ponownego odezwania się.

W ten oto sposób resztę drogi pokonali w całkowitej ciszy.

Chloe zaparkowała samochód i ze smutkiem spojrzała na dom rodziny Walsh. Przypomniała sobie, jak ciepło została przyjęta przez mamę Logana, jak na jej widok Biszkopt wesoło merdał ogonem i trącał ją nosem, żeby go pogłaskała. Dziewczynie brakowało tego spokoju, który zawsze odczuwała podczas wizyt w tym domu. Brakowało jej bliskości Logana, ich rozmów i dogryzania sobie podczas spacerów z psem.

– Dzięki za podwózkę – powiedział Logan na do widzenia i wysiadł z samochodu.

– Czy to Chloe? – zapytała przechodząca obok auta kobieta. Na widok siedzącej za kierownicą dziewczyny uśmiechnęła się szeroko i szarpnęła za klamkę, otwierając drzwi na oścież. – Chloe, jak miło cię znów widzieć!

– Chloe mnie tylko podrzuciła – wyjaśnił naprędce Logan, by przypadkiem jego mamie nie wpadł do głowy jakiś głupi pomysł.

– Głupoty opowiadasz. – Elena machnęła ręką na syna i znów spojrzała radośnie na brunetkę. – Chodź, słońce, zapraszam cię na pyszne ciasto z wiśniami! Kupiłam też lody waniliowe, będą idealnie pasować!

– Dziękuję, ale naprawdę...

– Nie przyjmuję odmowy – przerwała jej natychmiast i ponagliła ją energicznym ruchem dłoni. – Zjesz kawałek ciasta, napijesz się dobrej herbaty z cytryną i wtedy pomyślę o puszczeniu cię do domu.

Love and other liesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz