ROZDZIAŁ 8, CZĘŚĆ I: Niewidzialne rany

458 41 97
                                    

WILLIAM

Przyglądał się w zafascynowaniu, jak Jenna dawała ponieść się strumieniowi świadomości. Obserwował, gdy naprzemiennie nabierała i wypuszczała powietrze, a jej źrenice powiększały się, kiedy stawiała czoło swoim głęboko zakorzenionym lękom. Położył podkładkę do notowania na kolanach, by jej nie rozpraszać. Choć pamięć miał dobrą, to czasami jedno słowo, specyficzne wyrażenie i okoliczności użycia mogły nakierować go na coś, co mogło być kluczowe w jej przypadku.

Starał się wzbudzić wrażenie normalnej rozmowy dwójki znajomych, stąd cały ten teatrzyk. Specjalnie rozluźnił krawat i rozpiął koszulę, by sprawiać wrażenie nieco rozmemłanego. Chciał, by Jenna zobaczyła w nim zupełnie normalnego faceta. Podziałało. Obserwował, jak stopniowo się rozluźnia, opuszczając ramiona. Jedynie, gdy zbliżała się do czegoś nieprzyjemnego, jej barki na powrót się unosiły.

– Dlaczego uważasz, że potem było już „tylko gorzej"?

– Nadal byłam outsiderką. Trudno mi było się otworzyć przed ludźmi. Miałam szesnaście lat. To wiek, w którym chodzi się na pierwsze randki i pije alkohol z popularnymi ludźmi. Ja nie byłam popularna. Nadal byłam Jenną Brennan, jaką znam, choć wówczas zaczęłam już nosić stanik. No i wciąż byłam dziewicą.

Nagle odczuł, że w pomieszczeniu zrobiło się bardzo duszno, a może to jemu było zwyczajnie za gorąco.

– Rówieśnicy zauważyli, że jestem „inna". Mówiłam ci to przecież od samego początku. Bez znaczenia czy zmienię otoczenie, szkołę lub tak jak ostatnio, pracę. Nie jestem zwierzem społecznym.

– Czy miałaś w tym okresie kogoś oprócz Jamiego, z kim mogłabyś porozmawiać?

Nie mógł uwierzyć, że przez cały ten czas była z tym wszystkim zupełnie sama.

– Dwie koleżanki. Razem tworzyłyśmy paczkę „przegrywów". Wiesz, takie dziewczyny, których nigdy nie zaprasza się na imprezy.

Takie życie zupełnie go ominęło. W sumie był ciekaw, do której szkolnej grupy on sam by się zaliczał.

– A co z relacjami romantycznymi? Byłaś kimś zainteresowana? – Zrobił pauzę. – Ktoś tobą?

– Mimo tego, że wciąż byłam pośmiewiskiem, zaczęłam zwracać uwagę na chłopców.

Starał się nie pokazywać zbyt dużego zainteresowania, którym nagle obdarzył swoje paznokcie. Niemniej jednak było to pytanie kluczowe i teraz, choć nie dał tego po sobie poznać, obserwował ją bacznie niczym wilk.

– Jeden z nich, Dummer, mnie podrywał. Choć usilnie starał się to ukryć. Gdy jego koledzy nie patrzyli, zawisał nade mną niczym goryl i gapił się na moje piersi, które zdążyły już chyba trochę urosnąć.

Zupełnie odruchowo spojrzał na jej biust, odznaczający się pod bluzką. Nie był ani mały, ani duży. Zupełnie w sam raz. Patrzył się chyba odrobinę za długo, za co skarcił się w myślach. Nie chciał, by Jenna poczuła się skrępowana. Nigdy wcześniej mu się to nie zdarzało. Nim zadał kolejne pytanie, przełknął zalegającą w ustach ślinę.

– Co myślisz o jego zachowaniu?

– Drummer nie móg się zdecydować , czy bardziej lubi mnie czy swoich przyjaciół. Dlatego raz robił do mnie maślane oczy, a kiedy indziej nabijał się ze mnie wraz ze swoimi kolegami. Robił mi z głowy prawdziwą sieczkę.

Dummer? Co to za ksywka? – pomyślał William. Zastanawiał się, czy Drummer rzeczywiście interesował się Jenną w ten sposób. Jej umysł wyparł część wspomnień, starając się wywieźć go na manowce, a kilka podkoloryzował, by uczynić rzeczywistość bardziej znośną. Albowiem ze wszystkich sił, zawzięcie i z uporem maniaka usiłowała przypodobać się innym. Mieć przyjaciół. Robiła to nawet teraz.

MACROMANCER. Mów mi Billy (ZAKOŃCZONA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz