CZĘŚĆ II, ROZDZIAŁ 16: Diabeł z Heatherton

199 16 71
                                    

Jeśli jeszcze nie miał się za zimnokrwistego mordercę, to już wkrótce na pewno się nim stanie. W oczekiwaniu na proces, zdawało mu się, że do reszty zatracił człowieczeństwo. Gdy w asyście policji wysiadł z samochodu, hieny dziennikarskie już czekały na niego przed gmachem sądu, oślepiając błyskiem fleszy. Nie powinno go to dziwić. Niecodziennie staje przed sądem znany lekarz–psychiatra, a także uznany w swoim środowisku, terapeuta.

Przed sądem dołączył do niego adwokat, którego polecił mu Carmichael. Już po kilku rozmowach, które wcześniej odbyli, wiedział, że jeśli ktokolwiek był go w stanie wybronić, to właśnie Terrence Clayton. Clayton wiedział, że oprócz czarnego i białego istniało też szare, dlatego nie zadawał zbędnych pytań; dużo przemilczał, a drugie tyle się domyślał. Dla niego liczyła się tylko wygrana, a im głośniejszy proces, tym smak zwycięstwa był lepszy. Jeśli Carmichael słono go kosztował, to przez tego faceta będzie musiał chyba sprzedać mieszkanie.

Bo własną duszę spieniężył już dawno temu.

Dziennikarze byli nieznośni; wchodzili po schodach, podtykali mikrofony i wykrzykiwali pytania. Jego prywatna porażka stanowiła dla nich pożywkę i była o tyle atrakcyjniejsza, gdyż swojego czasu trochę udzielał się w mediach; pisał artykuły i rozprawy psychologiczne do przeglądów, a niekiedy pomagał śledczym w tropieniu sprawców przestępstw.

Weszli na salę rozpraw, na której była już obecna widownia. W pierwszym rzędzie siedziała doktor Joan Cusler. Z zaciętą miną, wyprostowana jak struna, wyglądała, jakby postarzała się o kolejnych kilka lat. Jednak, w przeciwieństwie do Gemmy, zdawała się być spokojna i pogodzona z tym, co miało nastąpić. A może po prostu zażyła primadonn, pomyślał złośliwie. Miejsce obok niej, ku jemu dużemu zaskoczeniu, gdyż nigdy nie darzyły się sympatią głównie z jego powodu, zajęła pozieleniała na twarzy, Gemma Nolan. Jeśli szybko nie podejmie decyzji, już wkrótce zacznie być widać brzuszek – kolejny problem do rozwiązania. Chociaż z oczywistych powodów nie cieszył się na tę wiadomość, to jednak musiał przyznać, że wiedza o jej ciąży, uratowała go podczas przesłuchania. Powiódł wzrokiem do drugiego rzędu, gdzie z obawy przed jego spojrzeniem, siedziała „suka Summers". Choć początkowo motywowała nią rządza zemsty, to teraz, gdy na nią spojrzał, wyglądała na skruszoną. Trzeci rząd zajął ten złamas, Levin Stinsky. Po nim na pewno nie mógł spodziewać się niczego dobrego. A także Moira Brennan, która działała na niego jak płachta na byka.

Rozbawił go widok wszystkich, którzy zebrali się, by być świadkami jego egzekucji. Jakby tylko mogli, podłożyliby chrustu pod jego rożen i podlewając benzyną, zatańczyliby dookoła ogniska.

Każde z nich mogło go pogrążyć, jeśli chciało. Uniósł brwi w niemym zdziwieniu. Na końcu, w ostatniej ławie, siedział John Bailey. I chociaż był tylko przywidzeniem, igraszką umysłu, to jego pojawienie się stanowiło manifestacją jego własnego sumienia; wyrzutów, których odbicie mógł zaobserwować w swoich snach. Jego pojawienie się zmroziło go na tyle, że przez chwilę trudno mu było odzyskać rezon. Szybko odwrócił wzrok.

Sala rozpraw powoli się wypełniała. Razem z Claytonem zasiadli na miejscu przeznaczonym dla oskarżonego i obrońcy. Wygładził nerwowo krawat i strzepnął nadgarstki.

Dziś miał się wspiąć na wyżyny kłamstwa.

Zaalarmował go hałas, dochodzący z tyłu. Zerknął przez ramię. Policja z trudem odpierała dobijających się z zewnątrz dziennikarzy, którzy próbowali dostać się na salę sądową. Oczami wyobraźni już widział nagłówki, pojawiające się w gazetach. „Diabeł Burns oskarżony o podwójne morderstwo". Choć jego sytuacja była opłakana, to jednak nie przewidywał porażki. Nagle drzwi otworzyły się i przez tłum przecisnęła się drobna postać. Poczuł, jak krew odpływa mu z twarzy. Czy przed chwilą wspominał coś o porażce? Jeśli tak, to teraz porażka zbliżała się wielkimi krokami, przecisnęła się przez tłum i usiadła obok Gemmy. Co za pieprzona ironia. Clayton spojrzał na niego z zaniepokojeniem, zauważając zmianę w zachowaniu. Pochylił się i szepnął mu do ucha.

MACROMANCER. Mów mi Billy (ZAKOŃCZONA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz