Rozdział 27: "Co ty tutaj robisz?"

162 8 1
                                    

Następnego dnia.

Obudził mnie sygnał telefonu. Sprawdziłam wyświetlacz i był to Matty, który życzył mi miłego dnia. Nie sądziłam, że jedna wiadomość, jeden taki z pozoru nic nieznaczący gest uczyni mój dzień już na starcie lepszym. Obawiałam się, że przebywając w samotności zacznę myśleć o Zalewskim, tym bardziej, że większość dobrych wspomnień z nim tak naprawdę miałam w tym mieszkaniu.

Musiałam czymś zająć myśli. Nie mogłam tak po prostu myśleć o jednej rzeczy, a raczej o jednej osobie. Nie rozumiałam tego kompletnie. Będąc z Nicolą, ciagle myślałam o Matty'm natomiast będąc już blisko z Matty'm teraz ciągle myśle o Nicoli.
Brak planów na dzisiejszy dzień jedynie mi to wszystko utrudniał. Postanowiłam przygotować sobie śniadanie i w międzyczasie zajęłam się przeglądaniem aktualności w internecie, na co w dni, w których pracowałam nie miałam ani czasu, ani siły. Zazwyczaj wracając do domu od razu szlam do łazienki, brałam prysznic i szlam spać. Taka rutyna bywała męcząca, ale nie mogłam narzekać z faktu, że byłam w tym miejscu, w którym byłam, mając tak naprawdę zaszczyt poznać większość osób, które w moim dzieciństwie były dla mnie wzorem do naśladowania.

Nie mając większych planów usiadłam na kanapie i włączyłam Netflixa, chcąc znaleźć sobie jakieś zajęcie. Niespodziewanie usłyszałam jednak dzwonek do drzwi. Nie oczekiwałam nikogo, dlatego zaciekawiona podeszłam do drzwi. Otworzyłam je bez spojrzenia w wizjer i mogłam to nazwać najgorszą decyzją mojego życia...

W drzwiach stał Nicola, trzymając ogromny bukiet czerwonych róż wraz z przyczepioną do nich kartką, która najpewniej zawierała przeprosiny, zważywszy na wszystkie okoliczności.

— Hej... — powiedział niepewnie. Był zestresowany, widziałam to. Miałam ochotę zamknąć mu drzwi przed nosem, jednakże patrząc na niego z tymi kwiatami w rękach nie byłam w stanie tego zrobić.

— Co ty tutaj robisz, Nicola? — zapytałam, zupełnie, jakbym nie znała odpowiedzi.

— Przyszedłem cię przeprosić i... przyniosłem prezent. Możesz uznać go za wyraz mojej miłości do ciebie lub po prostu za wyraz tego, jak bardzo żałuję tego, co zrobiłem — powiedział w dość bezpieczny sposób, żebym od razu nie wyskoczyła do niego z tym, że nie wierzę w jego miłość. Przygotował się.

— W miłość tak jak już mówiłam nie uwierzę, ale w przeprosiny jestem bardziej skłonna uwierzyć — odpowiedziałam dość obojętnie. Nie chciałam pokazywać, że jego widok wzbudził we mnie jakieś emocje, ponieważ wtedy mógłby sobie za dużo pomyśleć. Nie chciałam dawać mu złudnej nadziei, tym bardziej, że w końcu zaczęło mi się układać z Matty'm i zaczęłam widzieć pomiędzy nami potencjał na stworzenie wspólnie czegoś więcej, niż jedynie przyjaźni.

— W takim razie to prezent przeprosinowy — wybrnął z tej sytuacji. Westchnęłam, nie do końca wiedząc, czy wpuszczenie go do domu będzie dobrym pomysłem. Nie potrafiłam mu zaufać i obawiałam się, że jakakolwiek szczera rozmowa z nim będzie mogła przyjąć miano co najwyżej "szczerzej" rozmowy.

— Chcesz wejść? — zapytałam po chwili ciszy, otwierając drzwi szerzej. Mogę tego żałować, jednakże nie chcę również się z nim kłócić. Pokiwał twierdząco głową i wszedł do środka. Zamknęłam za nim drzwi, a następnie przejęłam od niego kwiaty, aby wsadzić je do wazonu i postawić na stole.

— Możemy porozmawiać, prawda? — zapytał, pojawiając się tuż za mną, na całe szczęście nie na tyle blisko, żebym poczuła się niezręcznie.

— Możemy, ale pod warunkiem, że będziesz ze mną całkowicie szczery i nie usłyszę od ciebie ani jednego kłamstwa — powiedziałam po chwili namysłu, odwracając się w jego kierunku.

Haven't we met already? || MATTY CASH (ZAWIESZONA DO LIPCA/SIERPNIA 2024)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz