Rozdział 18: Konfrontacja

200 11 0
                                    

Pov: Matty

Nie potrafiłem uwierzyć w to, że Nicola był zdolny do tego, aby nakłamać komukolwiek na mój temat, a już w szczególności jakiejkolwiek dziewczynie tylko po to, aby osiągnąć to, co chciał. Musiałem z nim to jak najszybciej wyjaśnić. To poszło zdecydowanie za daleko i uświadomiłem się jedynie w tym, że moje wątpliwości co do tego, że to wszystko to kiepski pomysł już od samego początku nie wzięły się znikąd.

Siedziałem na ławce i poddenerwowany czekałem aż Zalewski zjawi się w szatni. Nie chciałem mimo wszystko rozmawiać o tym przy wszystkich, jednakże czułem, że emocje wezmą nade mną górę i chyba lepiej byłoby jednak, gdyby ktoś byk z nami. Nienawidziłem kłamstwa, to najgorsze co można robić, nawet jeżeli było to w dobrej wierze.

Nie musiałem czekać długo, żeby Zalewski zjawił się w szatni i to w dodatku sam. Przyznam, że to niecodzienny widok, ponieważ zazwyczaj przychodzi w towarzystwie kogoś, ale teraz było to dla mnie jak zbawienie. Spojrzałem na chłopka wstając z ławki, co spowodowało również zwrócenie jego wzroku na moją osobę.

— Na co się tak patrzysz?

— Chcę z tobą porozmawiać i wyjaśnić pewne sprawy — powiedziałem zgodnie z prawdą.

— Jednak umiesz mówić, coś nowego. A odpisać na wiadomości też umiesz, czy zapomniałeś jak to się robi? — zapytał dość prześmiewczo.

— To nie czas na żarty, stary. To poważne — zapewniłem go, aby wiedział na czym stoimy i że jednak przewiduje prawdziwą powagę tej rozmowy.

— Zakładam, że chcesz porozmawiać o Olivii, bo na jakiekolwiek inne wyjaśnienia od ciebie chyba się nie doczekam — odpowiedział, grzebiąc w szafce.
— Ale w porządku, porozmawiamy, jak się przebiorę i jak stąd wyjdziemy.

Kiwnąłem głową, czekając aż chłopak się przebierze. W tym czasie zaczęła się zbierać reszta drużyny. Niektórzy z nich zwrócili się do mnie, aby po prostu przeprowadzić luźną pogawędkę na temat treningu i czemu nie było mnie nawet na ławce. Rozmawialiśmy spokojnie i nagle usłyszałem głos Zalewskiego, że możemy już iść.

Po powrocie do hotelu poszliśmy usiąść na kanapy znajdujące się w holu, gdzie większość zazwyczaj spędzała czas wolny na graniu w Fifę czy urządzała sobie z tego miejsca swego rodzaju strefę relaksu i luźnych rozmów. Chciałem to wszystko mieć już za sobą. Byłem na niego zły bardziej, niż do tej pory kiedykolwiek.

— A więc... — zaczął, chcąc zdecydowanie przyspieszyć przebieg tej rozmowy.

— Zacznijmy od ciebie i Olivii — powiedziałem pewnie. Ten temat już naprawdę chciałem mieć za sobą. — Skończ ten zakład i przyznaj się jej do wszystkiego.

— Bo co? Może ty jej powiesz? — zaśmiał się, nie wierząc, że byłbym do tego zdolny i miał rację.

— Bo zasługuje na prawdę. Nie na to się umawialiśmy.

— Nie umawialiśmy się na nic — wzruszył ramionami i wstał, podchodząc do ekspresu z kawą. Nie wiem czy w tym momencie nawiązywał do tego, że zakład nie miał zasad, czy że w ogóle nie istniał, ale nie to teraz było najważniejsze.

— Wydaje mi się, że jednak na coś tak — powiedziałem poważniej i również wstałem, podchodząc bliżej chłopaka. Nie podobał mi się jego lekceważący ton i nastawienie do mnie. Nie to miałem na myśli chcąc z nim porozmawiać.

Haven't we met already? || MATTY CASH (ZAWIESZONA DO LIPCA/SIERPNIA 2024)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz