Prolog

914 84 35
                                    

- Tropiciel Śmierci może wyglądać, jak twój największy lęk lub to, czy kogo kochasz najbardziej. Pojawia się niczym duch, wtedy kiedy się boisz i jesteś skłonna w niego uwierzyć. U każdego znajduje inny cel. Może chcieć cię nastraszyć, skrzywdzić, doprowadzić do szaleństwa, a nawet zabić. Powiem ci coś w tajemnicy, jako starszy brat, ale musisz przysunąć się bliżej - polecił dziewczynce, która przerażona przez opowiadaną historię przysunęła się do niego. - Słyszałem od świadków, że najbardziej lubi dzieci i do tego małe brunetki.

- Felix! Zwariowałeś?! - do pokoju nagle wpadła ich matka. - Ile razy mówiłam, że masz jej nie mówić takich rzeczy, bo nie zaśnie, a rano nie będzie chciała iść do przedszkola - pokręciła głową, po czym wzięła córkę na ręce.

- Przecież to tylko bajka - fuchnął niezadowolony. - Rachel też mi to kiedyś opowiadała i nie zabraniałaś jej.

- Bo miałeś wtedy więcej lat, a poza tym i tak w to nie wierzyłeś. Uwielbiasz horrory i wszystko czego można się bać, Olivia jest kompletnym przeciwieństwem i powinieneś to uszanować.

- To co? Mam jej o księżniczkach i rycerzach na białych koniach gadać? To dopiero są bajeczki.

- Wszystko nimi jest, jeżeli tak uważasz - uśmiechnęła się delikatnie.

- A ty w co wierzysz? - spytał zaciekawiony.

- Że to co bierzesz na fikcję, a co za prawdę czasem się miesza. Z biegiem lat dostrzeżesz, że każda fikcja ma w sobie ziarnko prawdy.

- Czyli legendy.

- Legend się nie wymyśla. Tworzy się je i ty mój drogi kiedy będziesz dorosły zaczniesz zauważać tę różnicę - stwierdziła, by po cichu wyjść z pomieszczenia wraz ze śpiącą już w jej ramionach siostrą jedenastolatka.

Ale chłopak nie był zbyt zadowolony z takiego obrotu spraw. Nienawidził, jak kobieta wytykała mu jego wiek i przez to wielu rzeczy nie wiedział lub je przed nim ukrywała. Uwielbiał za to denerwować najmłodszą z rodzeństwa, tym bardziej, że przecież to co jej opowiadał, to wymysł najstarszej z nich, która kilka lat wcześniej starała się przestraszyć nimi jego osobę. Cóż...nie dała rady.

Bowiem Felix od zawsze patrzył na świat w sposób prosty. Szybko wyrósł z kreskówek, filmów o bohaterach, paranormalnych zjawisk. Dla niego nie były prawdziwe. Skoro ludzie tego nie widzą, to nie ma prawa takie być. Czy można więc powiedzieć, iż był on dzieckiem wierzącym w naukę? Nie, to też nie było to. Ufał tylko swoim śladom, które stanowiły ścieżkę w jego przeszłości. Dzięki niej mógł cofnąć się do tyłu i uniknąć błędów. Wierzył w bycie kowalem własnego losu. Przeznaczenie było dla niego przereklamowane i naiwne. Wielu było pod wrażeniem, że przyjął takie rozumowanie mając niecałe jedenaście lat, ale jemu nie o to chodziło.

Z bajek wynosił coś innego niż reszta. Lekcje, których nikt nie widział. W każdej z bajek było coś, co przesądzało o zwycięstwie dobra nad złem. Ale w realu tak nie jest. Jeśli będziesz oglądać się, że magia przyjaźni czy nadnaturalne zdolności ci pomogą to jesteś zgubiony.

I tak właśnie mniej wiecej wyglądały jego poglądy przez cały okres dorastania, aż po pełnoletność. Jedyne, w czym przeszkadzało mu takie myślenie to umawianie się z dziewczynami. Z roku na rok był przystojniejszy i wiele umawiało się z nim na randki, lecz kończyły się one na tylko jednej. Początkowo było mu przykro, ale szybko nastawił się, że po prostu musi poczekać na tę właściwą osobę, która go zrozumie.

I któregoś dnia, niedługo po jego dwudziestych urodzinach dostał w poczcie kopertę. Kojarzył ją. Taką samą otrzymała Rachel cztery lata wcześniej. Było to zaproszenie do posiadłości na obrzeżach miasta, którą straszyło się młodsze klasy w szkole. Podobno nikt z zewnątrz nie widział nigdy właściciela, a ci którzy mieli z nim do czynienia milczą. Jego siostra milczała po trzymiesięcznym pobycie. Jakiś czas później dopiero zebrała się za powiedzenie o jej mieszkaniu tam, ale było to raczej ogólne jego scharakteryzowanie. Nic pomocnego i ciekawego.

Była to jednocześnie propozycja dobrze płatnej pracy. Szczęśliwie dla niego, bo w zasadzie to jakiejś szukał. Pechowo, bo gdyby tylko zapytał pierworodnej w ich rodzinie wiedziałby, że w swojej całej mądrości popełnił ogromny błąd, którego pożałuje na całe życie.

Nie wiedział, że w ten konkretny dzień i godzinę napisaną na liście zgodził sie pojechać w najgorsze miejsce, gdzie mogłby się znaleźć.

Wsiadając do specjalnie zamówionego dla niego samochodu z prywatnym szoferem nie miał pojęcia, jak wszystko co znał do tej pory diametralne się zmieni, a na szczęście będzie musiał jeszcze poczekać...

~~~

Tak, wiem że premiera jest dopiero za kilka dni, ale daję wam prolog już dzisiaj, żebyście nie zapomnieli o tym ff zanim się zacznie. Będzie grubo.

Kocham was bardzo, bardzo mocno i dziękuję każdemu kto zdecydował się tutaj zajrzeć. Liczę, że nie zawiodę waszych oczekiwań.

Luv, Anka ♡

𝓟𝓪𝓷𝓭𝓮𝓶𝓸𝓷𝓲𝓾𝓶  ~Hyunlix~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz