LI. Below The Surface

296 55 25
                                    

Minęły dwie doby od powrotu bruneta do Pandemonium. Nie wychodził z pokoju, odmawiał służbie wejścia do jego pokoju i myślał nad tym co zrobić. Myślał nad tym co przeczytał, co usłyszał, co powiedział. Nie był w stanie przewidzieć z jaką reakcją spotka się, gdy ponownie zobaczy Hyunjina, który swoją drogą spodziewał się, że już dobre kilkanaście godzin temu do niego przyjdzie. Nie ukrywał przed samym sobą, że bał się, jak potoczy się jego dalszy los w tym miejscu. Za każdym razem kiedy patrzył w lustro widział inną osobę. Na początku sądził, że może to być wina włosów, lecz z każdym razem, gdy znów zerkał w odbicie widział zniekształconą wersję siebie. Przypominając sobie, jak wyglądał w owym lustrze parę miesięcy temu zauważał niezwykłe zmęczenie, marność, smutek, beznadzieję. Odeszły z niego wszelkie kolory, a uśmiech, którego tak dawno nie pokazywał już nigdy nie będzie taki sam. Nie musiał unosić kącików ust, by to wiedzieć. Czuł się uwieziony w ciele człowieka, który przeszedł więcej niż obecnie ono pokazywało. Bo czym były pozostałe blizny, blaknące z dnia na dzień, choć i tak pozostające z nim na zawsze, w porównaniu do wspomnień, jakie uderzały go gdy tylko zamykał oczy.

Może właśnie dlatego siedział teraz na łóżku i przyglądał się kawałkami lustra walającymi się po podłodze. Nie zwracał nawet większej uwagi na krew brudzącą pościel, kapiącą z jego ran na dłoni. Nie pierwszy raz jego krew brudziła łóżko w tym budynku. Jeszcze tak niedawno to należące do Hwanga było nią przesiąknięte, a ten charakterystyczny zapach nadal atakował jego nozdrza nawet kiedy w pobliżu nie było śladu szkarłatnej cieczy. Nie robiła na nim więc większego wrażenia poraniona dłoń od uderzania w szkło, aż jego odbicie pękło i posypało się na ziemię, odpowiadając temu jak się czuł. Jak potłuczone szkło, którego nie da się naprawić, a kiedy ktoś spróbuje i tak zostaną rysy, ślady, pęknięcia. Coś, co nigdy nie będzie tak piękne jak było. Coś, co przepadło tworząc jedynie marną kopię. Coś, co zostało utracone bezpowrotnie.

W końcu jednak zmusił się, by pójść do łazienki. Zaczął nalewać wody do wanny, rozbierając się do naga. Miał wrażenie, że najmniejszy fragment jego skóry był pokryty śladami po torturach, jakich doświadczył. Nie chciał myśleć nawet o bólu, który czasem wciąż na niej czuł. Momentami zdawał się tak świeży i wyrazisty, że musiał sprawdzać, czy na pewno nie zranił się przypadkowo w danym miejscu. Tak właśnie spoglądał, jak z koniuszków jego palców spływają strumyki krwi, ginące w ilości wody lejącej się do wanny. Tym dokładnie był. Maleńką kroplą w morzu, której nikt nie widzi. Nikt nie widzi tego jak bardzo cierpi, a jeśli już to i tak nie potrafi mu pomóc. Mógłby wyjść na ulicę w ukazując wszystkie swoje blizny i dowody na to, jak brutalnie skrzywdzony został, ale nikt by się nie przejął. Znalazłby się ktoś, kto powiedziałby mu, że nie jako jedyny zaznał w życiu przemocy. Zginąłby w ilości osób skrzywdzonych na świecie i nie byłoby wśród nich kogoś, kto by mu pomógł. Tymbardziej, że nie był jedyny, nawet w swojej rodzinie, czego dowiedział się niedawno. Nie miał pojęcia jak wyglądało ich życie tutaj, jaką mieli relację z przodkami Hyunjina, czy zaznali choć trochę dobra, zanim zaczął się koszmar. Czemu Felix nie był jakoś zdziwiony, że ta klątwa padła właśnie na jego rodzinę.

Ostrożnie usiadł w wannie napełnionej po brzegi i oparł się o jedną ze ścianek. Temperatura nie była bardzo wysoka, czego nauczył się u państwa Seo. Gorący prysznic przy, jak mu się zdawało wiecznie gojących się obrażeniach nie był dobrym pomysłem. Siedział tak chwilę, zastanawiając się ponownie, jak poradzi sobie w Pandemonium, kiedy wszelkie nadzieje na skuteczną ucieczkę, bez narażania życia każdego z kim styczność by miał przepadły całkowicie. Nie chciał cierpieć, ale jeszcze bardziej nie chciał, by coś złego spotkało ludzi, którzy wyciągną do niego pomocną dłoń. Domyślał się jednak, że nie znalazł wszystkiego. Miał odkryć sekrety, które ciągle były przed nim chowane, a ta jedna książka w bibliotece stanowiła tylko część tajemnic tego miejsca i obu rodzin, powiązanych od wielu dekad. Ciekaw był natomiast jak to zrobi. W momencie, gdy spotka się znowu z szatynem mogą przepaść wszelkie starania. Może zostać zamknięty, jak wcześniej, pobity, wykorzystany. Może powtórzyć się dokładnie to, przed czym miał uciec. A wykonał błędne koło i wrócił na start, zawodząc przyjaciół, którzy nawet nie wiedział gdzie są i w jakim stanie oraz ludzi pracujących dla Hyunjina, którzy zgodzili się zaryzykować dla niego. Był kompletną porażką i katastrofą.

𝓟𝓪𝓷𝓭𝓮𝓶𝓸𝓷𝓲𝓾𝓶  ~Hyunlix~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz