XXII. You Can't

459 63 127
                                    

- Powiesz mi o co poszło? - zapytał Seo, gdy już uspokoił nieco przyjaciela.

- Nie ważne, to była moja wina, bo poprosił mnie o coś i tego nie uszanowałem. Powiedział, że się na mnie zawiódł i wcale mu się nie dziwię, na jego miejscu też byłbym zły - wyjaśnił spokojnie.

- On jest po prostu nerwowy. Szczególnie dzisiaj, nie bierz jego słów na serio. Nie obwiniaj się, na pewno przesadza.

- Nie musisz mnie bronić. Mogłem to zignorować albo mu nie mówić, ale chciałem być z nim szczery...liczyłem, że to docenili - westchnął wstając.

Starszy mimo jego tłumaczeń czuł, że to było coś więcej i Hyunjin za to odpowiadał. Znał go zbyt dobrze i nie miał wątpliwości, że obecny stan i gorszy humor blondyna były wynikiem kolejnej z jego zagrywek. Nienawidził, gdy to robił, lecz nie mógł się postawić. Hwang niejednokrotnie ich ostrzegał oraz dawał wyraźnie do rozumienia, że nie skończy się dla nich miło jeśli pisną Felixowi choćby słowo na tematy, o których szczegółów i tak nie znali. To była akurat prawda. Mężczyzna krył wiele, to miejsce kryło wiele, a oni od lat nie umieli tego zrozumieć.

Miał się nie wtrącać, oboje go o to prosili, ale widząc dwudziestolatka smutnego podczas najlepszego wieczoru jakie istniały w tym mieście. Nie potrzebował w zasdzie pytać co było powodem. Był wściekły na szatyna, czego nie pokazywał przed Lee. Rozmawiał także z resztą na ten temat. Wszyscy widzieli jak blisko siebie są, jeszcze chyba nigdy Hyunjin nie miał obsesji na kimś jak na nim. Zgadywali, że nie wyjdzie to na dobre żadnemu z nich. Przestali również mieć nadzieję, że młodszy opamięta się w porę, był za bardzo omamiony przez obraz jaki kreował wokół siebie jego wybranek. Żałowali, że nie wcześniej nie zrobili co mogli i jakoś nie wygonili go stąd. Polubili chłopaka, był świetną osobą, na którą ich przyjaciel nie zasługiwał w najmniejszym stopniu.

- Chodźmy do gości. Może ochłonie i zrozumie swój błąd - pocieszył go.

- Ale to ja-

- Nie istotne. Uciekł jak tchórz zamiast wyjaśnić nieporozumienie, więc też nie jest tu niewinny - przerwał mu.

Ale Felix nie wierzył. Był zbyt zmanipulowany, dla niego Hwang był idealny, a on niewystarczający.

- Baw się, jakby jutra miało nie być i nie myśl o tym kretynie - dodał.

- Niech będzie - uśmiechnął się udając, że wszystko w porządku.

Dość szybko znaleźli się w głównej sali, gdzie uroczystość już trwała. Wychodzi na to, że spóźnili się na rozpoczęcie i toast, ale jakoś specjalnie im to nie przeszkadzało. Dołączyli do chłopaków, z którymi Seo od razu wymienił porozumiewawcze spojrzenia. Nie byli zadowoleni. Podali spóźnionej dwójce kieliszki z szampanem. Z szokiem wpatrywali się w blondyna, jednym łykiem wlewając w siebie całą zawartość naczynia. Nie spodziewali się jeszcze jak tragicznie skończy się ta noc, a oni nie będą w stanie nic na to poradzić.

Felix starał się z determinacją wyłapać w tłumie tańczących jedną osobę, na której mu zależało. W poszukiwaniu oddalił się nieco od grupki i po drodze nalał sobie alkoholu, jakiego nawet nie znał. Napił się krzywiąc przez pałace uczucie w gardle. Trunek miał lekko brązową barwę, spodziewał się, że jest dość mocny. Nagle oczami wyśledził wirującego na parkiecie Hyunjina z piękną dziewczyną przyciągniętą do niego. Śmiali się tańcząc, jakby świat wokół nie istniał. Tak, jak powinien tańczyć tylko z nim. Niby został wcześniej powiadomiony, że będzie spędzał czas z córkami inwestorów, ale to była przesada. Stali za blisko, kobieta zdecydowanie tuliła się do niego, a on miał jedynie ochotę pociągnąć ją za kłaki i odkleić od swojego mężczyzny.

𝓟𝓪𝓷𝓭𝓮𝓶𝓸𝓷𝓲𝓾𝓶  ~Hyunlix~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz