Cały dzień blondyn był w podłym humorze. Nie zobaczył Hyunjina już ani razu w ciągu dwóch dób, nie pojawiał się nawet na kolacji i domyślał się, że on był powodem. Chłopaki też nie byli zbyt rozmowni. Z trudem podejmowali się konwersacji i była ona raczej luźna. Nie usłyszał żadnego pytania o jego relację z ich przyjacielem, nieco go to zdziwiło. A może dostrzegli, że coś jest między nimi nie tak? Ciągle namawiali go, by odsunął się od starszego, więc czy teraz nie powinni się cieszyć, mając świadomość, że ten odtrącił go i ignorował przez dwa cholerne dni? Miał wrażenie, że nic już nie rozumie.
Chciał z nim porozmawiać, wyjaśnić na spokojnie sytuację, ale nie miał jak. Mężczyzna wyraźnie go unikał i nie pojawiał się w miejscach, gdzie mogliby się zobaczyć. Bolało go to. Tęsknił strasznie troskliwymi ramionami wokół jego ciała, czułymi pocałunkami składanymi w każdej chwili, przekomarzankami, po prostu za nim. Od tak wielu godzin praktycznie się nie widzieli, nie otrzymał choćby małego uśmiechu. Był gotowy przepraszać i na kolanach, by tylko pokazać Hyunjinowi, że na nikim nie zależy mu bardziej.
Poczucie winy zjadało go od środka, wiedział, że go sprowokował i dlatego szatyn się zdenerwował. Dlatego kolejnego zimnego wieczora wyszedł na balkon, by obserwować pokój piętro wyżej z nadzieją, że jego właściciel również pokaże się na zewnątrz. Niestety po godzinie siedzenia na mrozie, że ledwo mógł podnieść się spowrotem przy skostniałych kończynach wrócił zawiedziony do pokoju i położył się na łóżku. Łóżku, które utraciło już całkiem zapach Hwanga. Wtulił buzię w poduszkę, przeznaczoną dla jego kochanka wyobrażając sobie, jakby właśnie obejmował drugie ciało. Ale nie udawało mu się to za dobrze. Nie czuł ręki na swojej talii, drugiej gładzącej jego włosy lub policzki, by zasnął spokojnie. Nie mógł uwierzyć nadal, że tak szybko zaczął potrzebować w życiu kogoś, niemal jak tlenu. Nie miał pojęcia czy wytrzyma następny dzień w taki sposób.
Obudził się, za oknem o dziwo świeciło słońce. Może uznałby to za znak, iż coś pozytywnego wreszcie się wydarzy, ale chyba przygotował się mentalnie na następny zawód. Chcąc jednak nieco odgonić szare myśli postanowił wykorzystać piękną pogodę, której nie było już od przynajmniej tygodnia i przejść się po lesie przed śniadaniem. Czasu miał dużo, więc wolał wykorzystać go, zanim coś lub ktoś postanowi pokrzyżować mu plany. Ubrał się prędko, po czym wyszedł z budynku licząc, że zrobi to niezauważony. Choć samotność doskwierała mu już wystarczająco aktualnie nie miał ochoty rozmawiać z kimkolwiek.
Ale nie wszedł do lasu niezauważony, jak oczekiwał.
Chodził ścieżkami, które znał już dość dobrze, ze względu na to, że często razem z Hyunjinem wybierali się właśnie tu, gdy chcieli pobyć tylko we dwoje i mieć pewność, że nikt nie będzie im przeszkadzał. Wdychał chłodne powietrze ciesząc się promieniami słońca pomiędzy koronami drzew. Nadchodziła zima, więc nie było wokół niego różnych odcieni zieleni, czy kolorowych liści spadających z gałęzi, jak kiedy się wprowadził. Ale ten las mimo wszystko miał coś w sobie. Przechowywał tak wiele cudownych dla niego wspomnień w tak w zasadzie wcale nie jakoś długim czasie.
Chodził powoli nie przejmując się niczym. Wsłuchiwał się w śpiew ptaków, które nie wyleciały do ciepłych krajów, lekki szum wiatru roztrzepujacy jego bujną blond czuprynę. Nie zarejestrował nawet momentu, gdy dotarł pod wodospad. Jak to mówią, "wszystkie drogi prowadzą do Rzymu", tak w tym miejscu każda wiodła właśnie tutaj. Westchnął zastanawiając się czy iść dalej, czy odpuścić sobie i wracać. Jego uwagę przykuła jednak biała róża, leżąca na jednym z kamieni, które otaczały wodę oraz przyczepiona do niej mała karteczka. Był pewien, że kwiat został zerwany z ogrodu posiadłości. To w nich uwielbiał, potrafiły zachowywać swój urok nawet o takiej porze roku.
![](https://img.wattpad.com/cover/332990951-288-k927496.jpg)
CZYTASZ
𝓟𝓪𝓷𝓭𝓮𝓶𝓸𝓷𝓲𝓾𝓶 ~Hyunlix~
Hayran Kurgu"Cały świat i nasze życia to Piekło, a ty znajdujesz się w jego centrum. Jeśli uważasz, że ja jestem tu Lucyferem, bądź moją Lilith." ... Dla chłopaka, który przez dwadzieścia lat swojego życia był niekochany przez rodzinę, porównywany do w przeciwi...