Blondyn obudził się po paru godzinach, czując się znacznie lepiej, patrząc na jego wciąż nienajlepszy stan. Siedział, delikatnie oparty o ramię łóżka, jedząc śniadanie jak drżącymi dłońmi. Wiedział co czeka go tego dnia i przez najbliższe dni. Nie poprawiało mu to humoru, choć pewnie powinno. Przyjaciele robili co w ich mocy, żeby się stąd wydostał, a on nadal debatował, czy chce się tego podjąć. Ucieczka teraz znaczyła uciekanie i ukrywanie się przez całe życie. Nie miał prawa nazwać tego gorszym losem, niż spotkał go tutaj, ale gdy wyobrażał sobie co będzie, kiedy któregoś dnia go znajdą. Wiedział do czego zdolny jest Hyunjin, a obstawiał, że ten nie wykorzystał jeszcze swojego limitu. Cała ta sytuacja napawała go czystym strachem, który paraliżował go do takiego stopnia, że ciężko mu było w ogóle funkcjonować, co bardzo dobrze widzieli pozostali.
- Zaraz minie pół godziny...prawie nic nie zjadłeś - stwierdził Chan, widząc jedynie opróżniony dzbanek z wodą i niemal nietknięte jedzenie.
- Chyba nic więcej nie przełknę - przyznał smętnie.
- Stresujesz się.
- A jak mam nie? Ile lat będę się czuł, jakbym zbiegł z więzienia? Zaznam kiedyś spokojnego życia bez strachu przed nim? Z tego co wiem, nawet policja mnie szuka, a jeśli oni mnie znajdą, to i Hyunjin. Nie mam głowy do takich rzeczy. Nie jestem kreatywny, nie mam wpływów. On ma ludzi wszędzie i nie zajmie im długo zlokalizowanie mnie, a wtedy będę skończony - mówił, czując jak jego głos niekontrolowanie się łamie.
- Hej, nie możesz zakładać, że tak się wydarzy. Mamy plan i za chwilę się dowiesz szczegółów. To się może udać i wiem, że po tym co przeszedłeś to trudne, ale musisz nam zaufać. Zaufać sobie - westchnął, kładąc mu dłoń na ramieniu.
Felix nie był jednak przekonany do jego słów. Wiedział, że może im zaufać, ale tak strasznie bał się możliwych konsekwencji, że miał ochotę po prostu się rozpłakać. Poza tym wszystko pewnie będzie musiał zrobić w biegu, a ledwo dawał radę chodzić po pokoju z bólu. Nie miał pojęcia jak poradzi sobie na świecie, w którym miał wrażenie, że gdzie nie pójdzie spotka go coś złego. Przemyślenia te przerwał jednak Jisung, wraz z resztą, która weszła prędko do środa.
- Sprawa wygląda tak, ochrona dalej sobie słodko śpi, a jak się obudzą to się nie martwcie. Nie będę wyjaśniał, tak będzie lepiej - uśmiechnął się niewinnie. - Sprawdziliśmy mur w lesie, niestety Hwang się wycwanił i go naprawił. Co oznacza, że musisz wyjść bramą - westchnął spoglądając na młodszego Lee.
- Od razu ktoś go zobaczy - prychnął Seungmin.
- A znasz inne sekretne wyjście?
- Nie.
- Tak myślałem - skrzyżował ręce na mostku. - Kontynuując, kiedy już przejdziesz przez bramę nie idziesz ulicą. Skręcasz między drzewa i wychodzisz tak, jakbyś wracał do rodzinnego domu. Znasz okolicę, więc pewnie wiesz gdzie jest najbliższa uczelnia?
- Wiem - przyznał.
- Dobrze. Pięć minut pieszo na wschód jest mój dom. Dam ci na kartce adres i kod do sejfu, który jest w szafie. Przebierzesz się w coś ciepłego, spakujesz co ci będzie i potrzebne wszystkie pieniądze. Znajdź kogoś, kto nie wygląda podejrzenie, najlepiej kobietę i poproś, żeby zamówiła ci taksówkę na lotnisko. Poczekasz tam na pierwszy samolot do Stanów, konkretniej do Asheville. Według naszych informacji wylatuje jutro, powinny być jeszcze miejsca. Na miejscu odbierze cię dalsza rodzina Changbina. To mili ludzie, skontaktowaliśmy się z nimi, obiecali pomóc. Dostaniesz nowe dokumenty i tożsamość, może pofarbuj włosy. W blondzie rzucasz się w oczy. Załatwią ci pracę w dość zamkniętym kółku pracowników, nie będziesz miał interakcji z ludźmi z zewnątrz. Trochę to potrwa, ale w końcu sprawa się uspokoi i będziesz mógł zacząć od nowa. Chociaż spróbować - wyjaśnił, podając młodszemu karteczkę z danymi i małą książeczkę, w której rozpoznał swój paszport.

CZYTASZ
𝓟𝓪𝓷𝓭𝓮𝓶𝓸𝓷𝓲𝓾𝓶 ~Hyunlix~
Fanfiction"Cały świat i nasze życia to Piekło, a ty znajdujesz się w jego centrum. Jeśli uważasz, że ja jestem tu Lucyferem, bądź moją Lilith." ... Dla chłopaka, który przez dwadzieścia lat swojego życia był niekochany przez rodzinę, porównywany do w przeciwi...