XXVI. Big Plan

356 56 66
                                    

Felix zmarnowany przeleżał do końca dnia w łóżku, nie zasnął, ale godziny mijały mu w takim tempie, że zapomniał o kolacji i się na niej nie pojawił. A może po prostu nie chciał konfrontować się z Hyunjinem oraz otrzymać kolejne pytania od przyjaciół. Co miał im powiedzieć? Że go okłamał i dostał za to w twarz? Że przez to poczuł się, jak najgorsze ścierwo? Przecież męczyli by go jeszcze bardziej i namawiali do odsunięcia się od szatyna. Przemyślał nawet plusy i minuty ich związku, wyszło mu na to, że nie ma powodu, by go kończyć. Kochał tego mężczyznę. Był ostatnio często stanowczy i zaborczy, ale zdecydowanie więcej było chwil, gdzie pokazywał swoją drugą stronę. Każdy ma czasem trudniejszy okres, Hyunjin dużo pracował, więc zamierzał być cierpliwy i przeczekać ten moment.

Czemu nie był na niego zły? Czemu nie uważał, że starszy zrobił źle uderzając go? Czemu sądził, że sobie zasłużył?

Jedyne co mu się nie podobało to kontrola. Wierzył ukochanemu, iż wprowadza ją dla jego bezpieczeństwa, lecz całe życie spędził w części miasta, do której chciał pójść. Nie wiedział co niby takiego mogłoby mu z tego tytułu grozić, jeśli na kilka godzin opuściłby posiadłość.

Przeczytał nowy list, który tak, jak się spodziewał był od jego siostry. Był uderzająco podobny do poprzedniego. Nalegała nawet bardziej na spotkanie, oczerniała szatyna, twierdziła, że Pandemonium nie jest dla niego bezpieczne i wszystko wyjaśni, jeśli tylko wyrwie się stamtąd na trochę. Co natomiast dość mocno go zdziwiło to dopisek, żeby poszedł i pokazał tą wiadomość Changbinowi, a on będzie już wiedział jak pomóc, choć mają być ostrożni. Zastanawiał się co dalej zrobić. Między nim, a brunetem nie było kolorowo, czy mógłby w ogóle oczekiwać, że dostanie od niego wsparcie w tej sprawie? Dlaczego akurat on wiedział co robić? Tyle pytań rodziło się w jego głowie, że postanowił w końcu przekonać się i zajrzeć do Seo.

Była dwudziesta druga. Czasu miał mało, ale przynajmniej był pewien, że kolacja skończyła się na tyle dawno, by znaleźć go w jego pokoju. Wymknął się po cichu mając jedynie na uwadze, żeby jakimś cudem nie wpaść na Hwanga. Szedł szybko najprostszą drogą nie planując bawić się w jakieś labirynty. Nie pamiętał dokładnie, którędy najłatwiej dostać się do jego celu, lecz dość prędko udało mu się go namierzyć. Stał chwilę przed drzwiami zastanawiając się jeszcze raz, czy na pewno dobrze robi słuchając Rachel. Przecież opowiadała głupoty i kłamstwa twierdząc, że Hyunjin to osoba zła dla niego i dojdzie do tego, że będzie krzywdził go na każdym kroku. Nie wierzył w to, lecz z drugiej strony wisiał jej tę rozmowę. Jako jedyna w domu rodzinnym rzeczywiście starała się na swój sposób o niego dbać. Miał u niej dług.

Wreszcie zdecydował się zapukać. Czekał może kilka sekund zanim mężczyzna otworzy mu zaskoczony. No tak, na jego miejscu ostatnią osobą jakiej mógłby oczekiwać był właśnie on. Ścisnął zakłopotany list w dłoniach, po czym westchnął mając świadomość, że powinien odezwać się jako pierwszy.

- Mogę ci zabrać parę minut? - spytał nieśmiało.

- Coś się stało?

- Dostałem wiadomość od siostry. Napisała, że tylko ty możesz mi pomóc - podał mu kartkę papieru.

- Nie mam pojęcia jak pozwolił, by dano ci list od Rachel, ale w takiej sytuacji-

- Ukradłem go - przerwał. - Byłem u Hyunjina w pokoju, kiedy przyszła poczta i wziąłem go - przyznał.

- Ktoś tu zaczął pokazywać rogi. Podoba mi się to. Wchodź, zanim ktoś nas zobaczy.

Zadowolony przekroczył próg rozglądając się po pomieszczeniu. Było nieco mniejsze niż jego, lecz miało swój urok. On praktycznie nic nie zmieniał, Changbin natomiast urządził je sobie we własnym stylu. Zaczął rozważać wprowadzenie renowacji u siebie, ale teraz miał ważniejsze sprawy do ogarnięcia.

𝓟𝓪𝓷𝓭𝓮𝓶𝓸𝓷𝓲𝓾𝓶  ~Hyunlix~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz