Minęły kolejne trzy dni. Hyunjin ani razu nie pofatygował się, by zobaczyć ukochanego. Czekał niecierpliwie na jakiekolwiek wieści od jego rodziny, nie chciał podejmować żadnej decyzji pochopnie, jednak odwlekanie tego wszystkiego przysparzało mu więcej problemów niż mógłby się spodziewać. Już wystarczy, że narobił sobie problemów przez odwołanie ostatniego balu, a teraz zmuszony był zrobić to ponownie. Wiedział, że wielu odliczało dni do owego wydarzenia, a on nagle zdecydował, iż się ono nie odbędzie. Nie pozwalał sobie na ryzyko w takiej chwili, dlatego wolał siw ie wychylać.
Czuł się, jakby był w pułapce, choć to nie on naprawdę w niej tkwił.
Ignorował zażalenia oraz tym razem prośby przyjaciół o zobaczenie się z Felixem. Wszystko teraz zależało od jednej kluczowej informacji, która może zmienić naprawdę wiele. Musiał trzymać ich w tej sytuacji póki nie ustabilizuje swojego własnego planu, jakiego żałował, że nie wdrążył w życie wcześniej. Był zbyt ślepy, by dostrzec ile zdążyło się wydarzyć. Nie zauważył niebezpieczeństwa i widma wiszącego nad jego sekretami i miłością blondyna do niego. Wierzył, że ich wspólne życie ułoży się niedługo, jeśli tylko rodzina Lee będzie na tyle mądra, żeby posłuchać jego ostrzeżenia. Miał nadzieję, że najstarsza z rodzeństwa nie będzie stawiać oporu i nie stworzy dodatkowych problemów. Miał ich już po kokardę.
Dlatego też, tego popołudnia jak poparzony otworzył list, którego oczekiwał. Czytał zdanie po zdaniu czując, jak jego gniew jedynie wzrasta. Odpowiedź, jaką pragnął otrzymać nie była nawet bliska tej, która do niego dotarła. To co natomiast doprowadziło go na skraj to podpis osoby będącej autorem napisanych słów. Z treści wynikało również, że młodszy zdecydowanie rozmawiał z siostrą w jakiś sposób, gdyż miała ona świadomość, jak wygląda ich relacja. Jeśli myślał, że nienawidziła go wcześniej, teraz widział wkład jej brata w te uczucia. Podejście Rachel tak łudząco przypominało to Changbina, że podarł kartkę nie doczytując do końca wiadomości. Zaczął łączyć kropki i był pewien, iż potwierdzenie prawdy mu się nie spodoba.
Szybkim krokiem zmierzał do pokoju dwudziestolatka z planem szczerej rozmowy. Nie zwracał uwagi w ogóle na swoje puszczające nerwy, nie zważał na fakt, że może w takim stanie z łatwością zranić chłopaka, jego cierpliwość osiągnęła limit, a skutki niezmiennie będą tragiczne. Omijając każdego dookoła wpadł jak torpeda do pomieszczenia od razu szukając Lee wzrokiem. Blondyn leżał na łóżku plecami do wejścia, przez co nie mógł dostrzec do czego go doprowadził. Trzasnął drzwiami, lecz ten nie wzdrygnął się na głośny dźwięk. Mężczyzna spojrzał na przynoszone od czterech dni. Były nietknięte i to sprawiało, że złość chwilowo zastąpiło zdziwienie.
- Mogę wiedzieć czemu się głodzisz? - spytał nagle.
- Serio musiało do tego dojść, żebyś tu przyszedł? - wyszeptał słabo.
Coś w jego głosie spowodowało ciarki na ciele szatyna. Już miał powiedzieć mu o prawdziwym powodzie jego odwiedzin, ale westchnął odpuszczając. Zdawał sobie sprawę, że nagłe zamknięcie go w pokoju bez wyjaśnień było wystarczająco brutalne. Nie chciał tego pogarszać, choć nie wiedział wtedy jeszcze, że i tak to zrobi.
- To dla twojego dobra i bezpieczeństwa.
- Faktycznie, świetnie mi tu samemu - prychnął. - Kiedy osoba, którą kochasz całym sercem nagłe odcina się od ciebie i ciebie samego od całego świata i wszystkiego co ci dała. No cudowne uczucie.
- Skarbie, wytłumaczę Ci to, ale muszę wiedzieć o czymś ważnym. Jeżeli sytuacja się uspokoi wrócimy do normy, obiecuję - usiadł obok dotykając delikatnie jego ramienia.
CZYTASZ
𝓟𝓪𝓷𝓭𝓮𝓶𝓸𝓷𝓲𝓾𝓶 ~Hyunlix~
Fanfic"Cały świat i nasze życia to Piekło, a ty znajdujesz się w jego centrum. Jeśli uważasz, że ja jestem tu Lucyferem, bądź moją Lilith." ... Dla chłopaka, który przez dwadzieścia lat swojego życia był niekochany przez rodzinę, porównywany do w przeciwi...