Rozdział VIII - Zielony Płomień / 1 część

50 8 0
                                    

Od zniknięcia Burmistrza Espadona, minął tydzień. Nikt, do tego czasu, nie rozwiązał tajemnicy jego zaginięcia. Co szło na moją niekorzyść, ponieważ zainteresowanie sprawą, nieprzerwanie rosło...

Mi jednak, z tamtego dnia, została tylko ta kartka... Pokój złudzeń? Co to ma być? I co on chciał tym przekazać? Ten numer... "Pokój złudzeń - Gaulle 143175390"...

Co to oznacza?

***

Nareszcie! Udało mi się udomowić w Somua... Przez ten czas jednak, nikogo nie zabiłem... Teraz moim priorytetem, jest dowiedzenie się o tajemnicy Burmistrza... Gdzie on się do cholery znajduję?

Właśnie czytałem gazetę... Widniał tam taki nagłówek :

"ZAGINĄŁ BURMISTRZ MIASTA SOMUA"

A o to treść, tejże gazety :

"Dnia 28 czerwca, 1998 roku, zaginął Lucas Espadon, obecny Burmistrz Somua, miasta położonego na północy Francji.

Policja, zbiera informacje na ten temat.
Do tego czasu, zostało ustalone, iż było to najprawdopodobniej porwanie, ponieważ jego dom, był cały we krwi, a ciało, nie zostało odnalezione w pobliżu. Nawet z użyciem psów.

Jeżeli posiadasz jakieś informacje, prosimy je podać listem, na najbliższy komisariat.

Osoba, która poda prawdziwego sprawce czynu, otrzyma 105 000 Franków..."

Niżej, znajdowało się czarnobiałe zdjęcie ofiary...

Zabawne... Co oni próbują? Skoro nawet nie wiedzą, że Burmistrza nie ma! Znikał!

- Dobra! - krzyknąłem, klaszcząc w swe ręce i powoli odkładając gazetę - czas dowiedzieć się o co chodzi z tymi pokojami!

W kościele byłem sam, nikt zazwyczaj nie przychodził...

Wziąłem kartkę i spojrzałem na numer:

"143175390"

- Chyba to numer telefonu... - pomyślałem, analizując wizytówkę - te dziewięć liter, na to wskazuje...

Wyciągnąłem z kieszeni swój telefon. I wpisałem numer :

1... 4... 3... 1... 7... 5... 3... 9... 0...

Pojawił się sygnał, co oznaczało, że numer istniał... Czekałem na odpowiedź...

- Veronica Gaulle... Rozdanie Pokoi złudzeń! - wypowiedziała przez telefon, kobieta - Proszę podać mi miejsce spotkania!

Zdawało mi się, że kobieta bardzo się spieszyła, tak przynajmniej słyszałem z głosu...

- Halo? Mam na imię Gabriel... Gabriel Devoltine... - przedstawiłem się, trzymając kartkę w ręce... - Mam "wizytówkę" z nazwiskiem, jak widać należąca do Pani...

W tym momencie... Przerwała mi :

- Skoro Pan dzwoni, to wiem po co! Proszę mi podać miejsce spotkania! O wszystkim porozmawiamy w cztery oczy!

Postanowiłem, iż abym mógł poznać prawdę, muszę wiedzieć o pokojach...

- Kościół Świętego Dionizego w Somua - odparłem...

Kobieta tylko, mruknęła... I rzekła :

- Dzieci! Jadę do Somua! Aleiser! Opiekuj się rodzeństwem!

Następnie się rozłączyła... Jej ostatnie słowa... Wydaję mi się, że kierowała, do jej dzieci... Czy coś takiego...

- I co z tego wynikło? - powiedziałem do siebie - nic nowego, się nie dowiedziałem! Ale wiem, że będę miał gościa... Muszę czekać w Kościele...!

***

Nagle, pod kościołem usłyszałem szorstki pisk opon...

- Że co? - zdziwiłem się - czyżby Veronica już przyjechała? Tak szybko?

Podbiegłem do wrót kościoła, i je otworzyłem... Lecz żadnej kobiety tam nie widziałem... Tylko trzech mężczyzn... W zielonych... Garniturach... Tych samych... Te same kapelusze...

Przyjechali... trawiastym samochodem... Ale po co? Po co znowu ci mafiozi?

Patrzyliśmy sobie w oczy... Bardzo groźnie...

- Co wy tu do cholery robicie? Do kogo ja zadzwoniłem?

Finalna SymfoniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz