Rozdział XXXIV - Deutschland Über Alles! / 1 część

31 6 0
                                    

Dzień dobry, a raczej, wypada mi powiedzieć witam... W końcu, żaden dzień nie jest do końca dobry... Zawsze znajdą się osobne przypadki które popsują ten dzień...

Mam na imię Gertega Repa... Od kilku lat, jestem szanowaną panią doktor w Paryskich Slumsach...

Takim osobnym przypadkiem, który potrafi zepsuć cały dzień, był jeden z moich pacjentów... Miał na imię Karl Gerät... Był to bardzo opętany chłopak... Nie chciał spać... Uważał, że jest to straszne... Namawiał mnie, abym faszerowała go narkotykami, co miało spowodować bezsenność...

Kiedy lato już się zaczęło... Los zechciał, że moje romskie korzenie, musiały wyrzucić pewną osobistość ze Slumsów... Był to ksiądz Gabriel Devoltine... Zabraniał nam się rozwijać, i brnąć dalej w swoich cygańskich festynach...

Wtedy, siedziałam przy Karlu, w zniszczonym budynku szpitalu...

Nagle... Zadzwonił telefon... Był to ksiądz... Musiałam mu to wszystko wyjaśnić... Gdy już skończyłam, Gerät, powiedział słowa, których nie zapomnę nigdy...

- Nie chce spać, wilki czyhają gdy śpimy!

To zdanie, utkwiło mi w głowie... Jednak przez dłuższy czas postanowiłam to ignorować... I spróbować go wyleczyć z jego problemu...

Otóż Gerät, był już starym weteranem wojennym, który niestety, zyskał chorobę alzheimera...

Był on dziwny, czasami mnie denerwował... Jednakże, mimo wszystko chciałam się nim zaopiekować...

Gdy już nastało lato, pewnego wieczoru, siedziałam w pokoju razem z Karlem...

Podczas rozmowy, ktoś uderzył ręką o szybę... Otworzyłam okno... Wychyliłam się... I ujrzałam...

Mężczyzna w sutannie, z blond włosami oraz ogoloną twarzą... Jego ręce, były całe czerwone...

- Daj mi umyć ręce! - rozkazał ksiądz...

- Ga... Gabriel?

***

Minął tydzień, odkąd Veronica ode mnie odeszła... Wiele osób, za sprawą strachu o swoje życie, opuściła Somua...

Ale nie Abrams... Oj nie nie... Ten Nadal szukał poszlak, odnośnie tragedii, które nastąpiły w tym mieście...

Nic nie odnalazł, jednak mimo wszystko, dla niego byłem, jak to on mówił "podejrzanym number one!"...

Teraz, już nie chciałem zabijać... Nikogo, a szczególnie Romów... Chciałem żyć normalnym życiem... Jako ksiądz...

Uznałem, że aby uniknąć problemów, potrzebuje ochroniarza, który by mnie obronił, gdy Jackson będzie zbyt blisko...

Po kilku godzinach, przypomniała mi się moja rozmowa z szanowaną panią doktor z Slumsów... Panią Gertegą Repą... Choć, samo imię powodowało u mnie straszne wspomnienia...

- Czy ona nie mówiła coś o chorym?! O tym który boi się spać? - pomyślałem - Spać... Spać?

Przypomniałem sobie, że Veronica Gaulle, mi mówiła, że do pokoju, można się przedostać podczas snu!

- Ten chory, najprawdopodobniej ma jakiś straszny pokój! - podsumowałem - spróbuje go jakoś wyleczyć, w zamian za ochronę!

Odłożyłem muszkiet spowrotem, do trumny z Czaszką świętego Dionizego...

***

Musiałem pojechać do stolicy Francji, Paryża... Postanowiłem, że pojadę autobusem...

- Hmm... Skoro mój pokój, pozwala na zdobycie każdego papieru zapisanego, to może uda mi się zdobyć również bilet... - pomyślałem głośno...

Finalna SymfoniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz