Pomimo przegrzanej walki z Belfastem, rzuciliśmy się w dalszy wir Kryształowego Szlaku, z nadzieją, że ostatnia powłoka, czeka tuż za rogiem...
W trójkę, wtargnęliśmy na pewną drogę. Pomiędzy nami, rosły duże drzewa. Według Gortogi, znajdowaliśmy się około dziesięć kilometrów od "Rezydencji Mausera"...
- I po cholerę tam idziemy... - stwierdził Burnirotas...
- Właśnie wymyśliłam, że ktoś mógł spróbować zanieść powłokę dla Mausera, ale mógł się trafić, może jakiś incydent, przez który tego nie zrobił i zostawił nasz ulubiony krem na pastwę losu... - wytłumaczyła zadziornie kobieta - po naszej akcji z Belfastem, wszystkiego się można spodziewać...
Godzina była już późna, a my zaczęliśmy się zastanawiać nad miejscem, w którym się prześpimy... Lecz na ten moment, pojawił się inny problem...
- T... To... Prawdziwe? - spytałem wystraszony...
Skąd się pojawił u mnie ten strach? Otóż Burnirotas, odnalazł rozszarpane ciało, nie opodal pewniej rzeki...
Truchło, skończyło na tyle brutalnie, że nawet nie mogliśmy rozpoznać płci ofiary... Zgadza się... Nawet takim... Intymnym sposobem...
- To Kruki "Suratusy" - stwierdził twardo Burnirotas...
- Jakie Kruki? - spytałem zaciekle...
- Suratusy - powtórzył, przeszukując dokladnie trupa - jest to odmiana ptaków, które żywią się jakimś tam pokarmem z wnetrza ludzi, nie wiem nie znam się...
Przeraziła mnie ta informacja, jednak najgorsze miało dopiero nadejść... Po tych słowach, szlag WSZYSTKO trafił...
- Wygląda na, to że to miejsce ma jakąś chmare dla tej odmiany ptactwa... Musimy uważać, albo skończymy jak ten tutaj - wytłumaczył, klepiąc po plecach martwego człowieka...
***
Gdy słońce już zaszło, nasza widoczność się bardzo pogorszyła... W zasadzie, nic nie widzieliśmy...
- I co teraz? - spytałem Gortogę - rozbijamy obóz?
- Można tak zrobić - potwierdziła kobieta - ja tu rozpale ognisko, a wy przeszukajcie teren... Może, jak wam się poszczęści, znajdziecie powłokę, wówczas, droga do Mausera nie będzie długa...
***
Gortoga, zaczęła rozpalać ognisko, a my, razem z Burnirotasem, udaliśmy się na sprawdzenie okolicy...
- I co tam Gabriel? Jak się czujesz? - spytał mężczyzna...
- Jest dobrze... - odparłem - tylko szkoda, że ciemno tu, niczym w dupie u... Wiesz kim jest murzyn? - spytałem zaciekawiony...
- Murzyn? - dopytał - to te takie brązowe ludki? Wyglądają jagby mieli uzupełnić croissant'a, tylko, że na skórze, a nie do wychodka...
- No i fajnie - uradowałem się - więc ciemno tu jak w dupie u murzyna!
***
Po kilku peryteryjnych rozmowach, postanowiliśmy, że wrócimy do Gortogi... Nic nie znaleźliśmy, tak się bynajmniej wydawało:
- To jakiś domek - stwierdził trafnie Burnirotas, który wpatrywał się na pewną konstrukcję...
Przez przypadek, odnaleźliśmy pewien drewniany, choć porządnie zniszczony, dom... Wydawało się, jakby w przeszłości, zaliczył wielki pożar... Tego samego jednak, nie można było powiedzieć, o małej, również drewnianej, lepiance, stojącej obok...
CZYTASZ
Finalna Symfonia
AdventurePodczas wakacji 1998 roku, miasto Somua, staje przeciwko krwawemu zagrożeniu. - Młody Ksiądz, Gabriel Devoltine, jest gotów na wszelki ruch, aby przeprowadzić eksterminację Romów z dawnego Francuskiego Grodu. - Trafia on jednak, na trop tajemniczyc...