Rozdział XXVIII - Kryształowy Szlak / 7 część

35 6 0
                                    

Pomimo przegrzanej walki z Belfastem, rzuciliśmy się w dalszy wir Kryształowego Szlaku, z nadzieją, że ostatnia powłoka, czeka tuż za rogiem...

W trójkę, wtargnęliśmy na pewną drogę. Pomiędzy nami, rosły duże drzewa. Według Gortogi, znajdowaliśmy się około dziesięć kilometrów od "Rezydencji Mausera"...

- I po cholerę tam idziemy... - stwierdził Burnirotas...

- Właśnie wymyśliłam, że ktoś mógł spróbować zanieść powłokę dla Mausera, ale mógł się trafić, może jakiś incydent, przez który tego nie zrobił i zostawił nasz ulubiony krem na pastwę losu... - wytłumaczyła zadziornie kobieta - po naszej akcji z Belfastem, wszystkiego się można spodziewać...

Godzina była już późna, a my zaczęliśmy się zastanawiać nad miejscem, w którym się prześpimy... Lecz na ten moment, pojawił się inny problem...

- T... To... Prawdziwe? - spytałem wystraszony...

Skąd się pojawił u mnie ten strach? Otóż Burnirotas, odnalazł rozszarpane ciało, nie opodal pewniej rzeki...

Truchło, skończyło na tyle brutalnie, że nawet nie mogliśmy rozpoznać płci ofiary... Zgadza się... Nawet takim... Intymnym sposobem...

- To Kruki "Suratusy" - stwierdził twardo Burnirotas...

- Jakie Kruki? - spytałem zaciekle...

- Suratusy - powtórzył, przeszukując dokladnie trupa - jest to odmiana ptaków, które żywią się jakimś tam pokarmem z wnetrza ludzi, nie wiem nie znam się...

Przeraziła mnie ta informacja, jednak najgorsze miało dopiero nadejść... Po tych słowach, szlag WSZYSTKO trafił...

- Wygląda na, to że to miejsce ma jakąś chmare dla tej odmiany ptactwa... Musimy uważać, albo skończymy jak ten tutaj - wytłumaczył, klepiąc po plecach martwego człowieka...

***

Gdy słońce już zaszło, nasza widoczność się bardzo pogorszyła... W zasadzie, nic nie widzieliśmy...

- I co teraz? - spytałem Gortogę - rozbijamy obóz?

- Można tak zrobić - potwierdziła kobieta - ja tu rozpale ognisko, a wy przeszukajcie teren... Może, jak wam się poszczęści, znajdziecie powłokę, wówczas, droga do Mausera nie będzie długa...

***

Gortoga, zaczęła rozpalać ognisko, a my, razem z Burnirotasem, udaliśmy się na sprawdzenie okolicy...

- I co tam Gabriel? Jak się czujesz? - spytał mężczyzna...

- Jest dobrze... - odparłem - tylko szkoda, że ciemno tu, niczym w dupie u... Wiesz kim jest murzyn? - spytałem zaciekawiony...

- Murzyn? - dopytał - to te takie brązowe ludki? Wyglądają jagby mieli uzupełnić croissant'a, tylko, że na skórze, a nie do wychodka...

- No i fajnie - uradowałem się - więc ciemno tu jak w dupie u murzyna!

***

Po kilku peryteryjnych rozmowach, postanowiliśmy, że wrócimy do Gortogi... Nic nie znaleźliśmy, tak się bynajmniej wydawało:

- To jakiś domek - stwierdził trafnie Burnirotas, który wpatrywał się na pewną konstrukcję...

Przez przypadek, odnaleźliśmy pewien drewniany, choć porządnie zniszczony, dom... Wydawało się, jakby w przeszłości, zaliczył wielki pożar... Tego samego jednak, nie można było powiedzieć, o małej, również drewnianej, lepiance, stojącej obok...

Finalna SymfoniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz