Rozdział XI - Zielony Płomień / 4 część

40 8 10
                                    

Ostatni Traper... Ostatni Traper leży na brzegu... Nie ma możliwości ucieczki... I jest zależny tylko ode mnie!

Drzewa stanęły w ogniu... Nawet ciało Titanika już zniknęło... Wybuch, rozerwał go na stałe...

Zacząłem biec w stronę krańca jeziora... Nareszcie, miałem okazję, aby poznać tajemnice pokoi... Z tego co udało mi się usłyszeć, to właśnie Britanik go ma...

Zasadniczo... To muszę się jeszcze dowiedzieć, dlaczego mnie ścigali...

Gdy zacząłem się do niego zbliżać, usłyszałem jak zaczyna się modlić... Wiedział, że umrze... Jak nie ode mnie to od wybuchu...

Stanąłem obok niego... A ten skończył się modlić...

- Dobra kolego... - powiedziałem, wyjmując muszkiet z sutanny - Jeżeli chcesz żyć, musisz mi odpowiedzieć na kilka pytań...

Britanik, nic nie odpowiedział... Tylko leciutko przytaknął... Najwidoczniej, doskonale zrozumiał o co chodzi. A zatem, mogłem kontynuować...

- Po pierwsze... Po co tu jesteście? Słyszałem, że ktoś was nasłał... Ale po kiego? Gadaj mi tu szybko!

- Nie wiem czy o tym wiesz... - odparł Traper - ale parę dni temu... W Somua zniknął Burmistrz... Lucas Espadon...

- Oczywiście, że wiem! Sam jestem za to odpowiedzialny!

- Zamknij się...! - krzyknął Britanik - Powstał list gończy za winnym tego zdarzenia... A nasz szef... On chce, aby w Francji było bezpiecznie... Pozbywając się ludzi takich jak ty...

- Kto jest waszym szefem? - spytałem, ładując Muszkiet...

- Jacques Chirac - odparł ranny...

- Że co? Jacques Chirac? Prezydent? - zdziwiłem się.

- Tak... Gdy dowiedział się, że w Somua, znajduję się porywacz, postanowił zlecić nam to zadanie... Byle, by we Franci, było bezpiecznie...

Czyli, tak jak się spodziewałem... Gertega, nie miała z tym wszystkim związku...

- Dobra! - wrzasnąłem uderzając pięścią o ziemie - ostatnie pytanie... Jakim cudem mnie znaleźliście...?

- Zapewne tego nie zrozumiesz... Ale, niech ci będzie... Wiesz czym są Pokoje złudzeń?

I również zgadłem! Czyli mają związek z pokojami! To bardzo dobrze! Postanowiłem mu odpowiedzieć :

- Coś mi się obiło po uszy... Ale konkretnie, to nie mam pojęcia...

- A zatem... Od kąd pamiętam, posiadam tak zwane "Pokoje złudzeń" są to wyobrażone pomieszczenia, z różnymi umiejętnościami... Ja mogłem dowiedzieć się, kto dokonał danej zbrodni... Naprzykład, gdy miałem dziesięć lat, jeden z moich kotów, zbił wazon w salonie... Dzięki tej umiejętności, wiedziałem, że winowajcą, był szary kot... O imieniu "Maus".

A zatem... Lucas, przeniósł, się do pokoju! I do teraz w nim siedzi! A to sukinsyn!

- Dziękuję... Tyle mi było trzeba... - odparłem...

Wycelowałem karabinem, w jego głowę...

- Ej! Ej! Przecież powiedziałeś! POWIEDZIAŁEŚ ŻE JAK ODPOWIEM NA PYTANIA TO BĘDĘ ŻYĆ! - krzyknął...

- Podaj mi choć jeden powód, abym miał cię teraz, NIE zabić... - spytałem arogancko...

Postanowiłem, że się trochę z nim podroczę... Będę zadawał mu, pytania z dupy... Spojrzał na mnie, i krzyknął :

- Mam rodzine! Mam dwójkę dzieci!

Ja na to mu odpowiedziałem:

- Słaby powód! Spróbuj ponownie!

Mafioza, zastanawiał się, spoglądając na prawo i lewo... Położyłem palec na spuście... Najwidoczniej się przestraszył :

- Dobra! Wiem! Dzięki mnie, możesz się dowiedzieć co się stanie we Francji, za parę tygodni!

- No i widzisz - odparłem zabierając dłoń z spustu - To jest lepszy powód...

- Dobra... Nasz szef, powiedział, że jeżeli, nam się nie uda, ciebie dorwać... To do Francji, przyjedzie detektyw... Detektyw, któremu nikt jeszcze nie uciekł...

- O! I to jest dobra informacja - rzekłem... Lecz nie spodziewałem się, że Britanik teraz, wejdzie na aż tak poważny ton...

- Nawet, jeżeli teraz przeżyje... To proszę... Nie Możesz pozwolić, aby ten psychol tu przyjechał! Proszę!

Że co? Czyżby mu od brak nóg, już odbiło?

- Co? Niby czemu? - spytałem - Kim jest ten detektyw?

- Jego imie to Jackson Abrams - odparł Traper - czytałem kiedyś, jego biografie... Dowiedziałem się, że nigdy nic nie zawalił!

Jackson Abrams? Nigdy o nim nie słyszałem... Czy jest dla mnie realnym zagrożeniem...?

Myślenie przerwał mi Britanik :

- Abrams, jeżeli zacznie szukać zbyt głęboko... Możliwe, że odnajdzie zbrodnie... MOJE ZBRONIE! - krzyknął - wyobraź to sobie... Jeżeli dyktator posiada dziecko, o tym samym nazwisku... To potomek, będzie kojarzony z Dyktatorem... Taka sama jest moja sytuacja! Jako mafioza dokonałem się kilku zbrodni... W jedną z nich, byłeś wciągnięty ty... Tam w Slumsach... Musieliśmy wykonać zlecenie, od cyganki "Gert... Gertegi Repy"... Jeżeli Abrams, by szukał zbyt głęboko... Znalazł, by o mnie informacje... A na moją rodzinę spadła, by hańba!

Gdy skończył monolog, przeładowałem broń... I wycelowałem w Trapera...

- CO ROBISZ? - wykrzyczał - PRZECIEŻ CI WSZYSTKO POWIEDZIAŁEM!

Zamknąłem oczy... I przycisnąłem spust... Głos ucichł...

***
To koniec... To koniec... Czy tak powinien zachować się Duchowny? Nienawiść do Romów? Mordowanie niewinnych? To koniec... Porzucam mój plan... Nie powiniennem tego robić... To koniec... Pozbędę się ciał... I będę żył jako dobry ksiądz z ludźmi... Nie zważając na ich pochodzenie... To koniec...










Finalna SymfoniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz