~~~1~~~

150 5 0
                                    

Byłam rozmarzona w piękny krajobraz za oknem mojego tymczasowego domu u kuzyna Eustachego Scrubb'a.

Dlaczego u kuzyna?
Piotr wraz z Zuzanną i mamą polecieli do taty. A, że on jest żołnierzem i wojna powolnym krokiem dobiega końca mogli dwa miesiące temu do niego polecieć i zostać tam do końca tego piekła. Ale spokojnie, my dołączymy do nich za dwa tygodnie.

- Lizzie.- Do pokoju weszła moja współlokatorka.
- Co się stało Łusiu?- Wstałam z krzesła, podchodząc do siostry.
Uwierzycie, że ma już trzynaście lat!?
Ale co się dziwić, nie zawsze będzie naszą malutką siostrzyczką, która wiecznie jest rozmarzona... Chociaż z tym ostatnim to zobaczymy. No tak, ona ma trzynaście za to ja i Edek piętnaście.
- Trzeba zrobić zakupy, więc musisz iść ze mną.
- W porządku. Edek, wychodzimy!- Krzyknęłam. Od kąd tu jesteśmy, chłopak zawsze gdy jest okazja, trzyma się jak najdalej tylko można od tego domu i naszego czasem nie do wytrzymania kuzyna.

Czemu nie do wytrzymania? Bo zachowuje się już gorzej od Zuzki!

Ubrałyśmy płaszcze, buty, złapałam za płucienny koszyk i we trójkę wyszliśmy z domu.
Edmund wsiadł na rower. Zawsze się tym popisywał przede mną bo ja nie umiem. Ale proszę się nie śmiać, ja nie umiem tego, ale ktoś inny może nie umieć czegoś co dla mnie jest jak bułka z masłem.

- Myślę, że możemy kupić więcej marchewek, to upieczemy z ciocią ciasto marchewkowe.- Pomyślałam na głos.
- Świetny pomysł, to wy idźcie kupić to co trzeba i spotkamy się tu. Dobrze?- Odezwał się Edmund.
- A gdzie idziesz?- Zapytała Łusia.
Chłopak przez chwilę patrzył za siebie jednak nie zdążyłam zobaczyć gdzie, bo szybko przekierował swój wzrok na trzynastolatkę.
- A no sprawdzić gazety.- Nie zdążyliśmy odpowiedzieć, gdyż ten od razu odszedł, więc westchnęłyśmy i udaliśmy się do odpowiedniego sklepu.

Kolejki były bardzo długie zważywszy na to iż niedługo będzie godzina policyjna i każdy chce skączyć zakupy.
Na szczęście szybko Łucja przypomniała sobie gdzie ciocia- Jedyna osobnicza z nazwiskiem Scrubb, która jest normalna, kupuje rzeczy bez długiego stania w kolejce. Od razu ruszyłyśmy w tamtą stronę i szybko też wróciliśmy na miejsce rozłąki pomiędzy nami, a Edkiem.

- No i gdzie on u licha jest?- Warknęłam.
- Spokojnie, zaraz pewnie wróci.
- Urwę mi kiedyś po prostu łeb.
Łucja tylko zachichotała, ponieważ wie, że mam TE dni.

Zaczęłam się rozglądać... Że też na to wcześniej nie wpadłam! Poszedł na zapisy by wstąpić do wojska!
- Poczekaj, zaraz wrócę.- przekazałam młodszej koszyk pełen zakupów i pobiegłam do wskazanego budynku.

Weszłam do środka i zaczęłam wypatrywać piegusa w granatowym płaszczu.
Jest. Oczywiście zaczą z kimś sprzeczki.
- Edmund.- Westchnęłam, podchodząc do niego oraz dwóch dość masywnych chłopaków. Na pewno byli pełnoletni.
Bo tylko tacy mogli startować do takiej roboty.
- No proszę, proszę, a kto to?- Zaczęli się w moją stronę uśmiechać i ślinić.
Nie powiem, bo przez ostatnie lata bardzo wyładniałam i "wykobieciałam", więc chłopaków, którzy do mnie zarywają jest masa.

No i po co się kiedyś śmiałam z Zuzki, skoro wpadłam w to samo bagno?

- Nie wasz interes.- Odpowiedziałam, wywracając oczami.
W końcu jeden z nich postanowił się do mnie zbliżyć, na co Edek zakrył mnie swoim ramieniem pogroził im i wyprowadził nas na zewnątrz.
- Bym sobie poradziła.- Wytłumaczyłam, podchodząc do siostry.
- A chciałaś by cię w ogóle dotknęli?- Znal odpowiedź, więc nawet nie oczekiwał ode mnie odpowiedzi.
No i znów zaczęła się między nami sprzeczka.

Nie powiem bo od czasu gdy ostatni raz byliśmy w Narnii Edek również zmienił z wyglądu jak i z charakteru.
Urósł co widać i nabrał takiej postury.
Ogólnie, to z charakteru jest naszym starym Edmundem, jednakże do mnie stał się bardziej... Obojętny? Chodzi mi o to, że po powrocie z Narnii zaczęliśmy się od siebie oddalać. Aż w końcu straciliśmy ten   bliźniaczy kontakt. Fakt, nadal pomiędzy nami jest to coś, bo to nie przypadek, że jest ode mnie starszy o niecałe trzy minuty, ale to tyle. Jest mi z tego powodu smutno i tęsknię za tym co było, ale teraz jest inaczej, a czasu się nie cofnie.

- Łucja, a ty co?- Zapytałam, przerywając kłutnie bo zauważyłam jak dziewczyna zaczesuje włosy za ucho i uśmiecha się w którąś stronę.
- S-słucham?- Wróciła do nas.
- Pytam się czemu mnie nie popierasz?- Naciskałam, kładąc koszyk na tył roweru i zaczynając go pchać gdy ruszyliśmy w stronę domu.
- Przepraszam, zagapiłam się.

Przez resztę drogi szliśmy w totalnej ciszy jednak tuż przed domem Łucja się wywaliła na co chłopcy w jej wieku zaczęli się śmiać.
Od razu pomogłam jej wstać, a Edek oczywiście musiał im coś dopowiedzieć co w duchu nie powiem, bo się Zaśmiałam.

Weszliśmy do domu.
- Wróciliśmy.- Zawołała trzynastolatka ze skwaszoną miną i udała się do swojego pokoju.
Ja w tym czasie poszłam do kuchni, rozłożyć zakupy.
- Dzień dobry, wujku. Pomyślałam, że zrobię zupę warzywną zanim wróci ciocia.- Przywitałam się z mężczyzną, który oczywiście ani słowem się nie odezwał po prostu siedział na fotelu i czytał gazetę.
Wstawiłam wodę na zupę i udałam się na górę.
Oczywiście nie obyło się bez tego, że gdy wchodziłam z bliźniakiem po schodach, Eustachy oczywiście musiał nas skrytykować przez co Edmund wymówił na głos iż młodszy kradnie ze spiżarni słodycze od babci, w trakcie tego złapał go za koszulę, a ten wydarł się, że Edmund go bije, ale oczywiście pan Scubb nie zwrócił na to uwagi. I jak tu nie kochać takiej rodzinki!?

Weszłam po cichu do pokoju, zastałam siostrę siedzącą na łóżku, wpatrzoną ze smutkiem w lustro, chociaż z miejsca w którym siedziała nie mogła się nawet zobaczyć.
Bez słowa usiadłam obok mnie i dla rozweselenia Szturchnęłam ramieniem.
-... Co się dzieje?
- Nic.- Odpowiedziała szybko i odwróciła ode mnie wzrok.
- Więc gdzie się podziała moja młodsza, zawsze wesoła siostrzyczka?
- Przestań, mam już trzynaście lat.
- Co nie znaczy, że nie możesz być ciągle naszą wspaniałą marzycielką co odkryła w szafie wspaniałą krainę... Mów, wiem, że coś jest nie tak.

Westchnęła.
-... Czemu nie jestem ładna jak ty i Zuzia?- Wypaliła z prostej, wpatrując się na mnie z przymusem.
Przez chwilę mnie normalnie zmroziło.- Tak myślałam. Nic nie mówisz, bo nie chcesz mi sprawić przykrości, mówiąc prawdę.
- To nie tak ja... Po prostu się nie spodziewałam tego, ale...- Wstałam z łóżka, sięgnęłam po wcześniej wspominane lusterko i wcisnęłam w ręce Łucji poczym objęłam ją ramieniem.
- Co widzisz?
- Nie rozumiem.
- Ja na przykład widzę piękną dziewczynę o kasztanowych, kręconych włosach i ślicznych oczach.  O idealnej cerze i o charakterze jaki ja chciałabym mieć.

Moje słowa sprawiły u niej lekki uśmiech.
Przesunęłam teraz lusterko tak, byśmy widziały się w nim obie.
-... Co z tego, że mam ciemniejsze włosy? Inny odcień oczu? Jesteśmy z Zuzią siostrami, więc jesteśmy wszystkie piękne. Nawet ty... Poza tym, nie wygląd jest najważniejszy. Kiedyś też uważałam, że jestem brzydka. No i co z tego? Pamiętasz co mama zawsze powtarzała gdy Zuzia miała gorsze dni? Nie ważne czy jesteś brzydkim kaczątkiem, jeśli los miał Ci podarować drugą połówkę, to będziesz ją mieć. A jeśli nie, to widocznie miał na ciebie inne plany...
-----------------------------------------------------------

I wkraczamy w kolejną część, kto się cieszy hah😄?

A z tym powiedzeniem to właśnie moja mama zawsze mi i mojej siostrze to powtarzała i w zasadzie ma rację, więc postanowiłam nie przejmować się aż tak wyglądem.

O i zachęcam jeszcze do zagłosowania na rozdział lub napisania w komentarzu jeśli coś się podobało lub macie jakieś wątpliwości.

Dozobaczenia😘

,,Bliźniacza miłość"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz