Wyszliśmy delikatnie przed jaskinie.
- Chodźcie!- Krzyknęła Łucja i ciągnąc mnie i starszą zaczęłyśmy biec w stronę morza.
W między czasie zaczęłam się rozbierać, wpierw buty i skarpetki, marynarkę i na koniec rozwiązałam włosy z niskiego kucyka. Niskiego, bo ścięłam niedawno włosy do ramion, przez co inne upięcie nie wchodzi w grę...Niedługo później dołączyli chłopaki.
Super się bawiliśmy, chlapiąc się nawzajem.
- Piotrek!- Pisnęłam gdy ten mnie podniusł i rzucił do wody, przez co byłam cała mokra.
- Zdechła kura!- Na to wszyscy zaczęli się śmiać. Ja oczywiście nie byłam mi dłużna i wskoczyłam na plecy. Po chwili już we dwójkę leżeliśmy po głowę w czystej jak niebo wodzie.-... Gdzie jesteśmy?- Zapytał Edmund, przerywając zabawę.
- Nie widać?-
- Noo, ale w Narnii były ruiny?- Podeszłam do najmniej mokrego i przytuliłam go od tyłu. Ten lekko drgną, czując jak jego koszula zaczęła moknąć.Niedługo po tym poszliśmy w skazane wcześniej miejsce. Nawet jeśli to były ruiny, to były bardzo ładne. Dziwne, lecz przypominają mi coś...
Całą piątką oglądaliśmy miejsce. W końcu weszłam po resztę schodów na górę... Czyżby tu był balkon?
- Tylko uważaj schodząc.- Ostrzegła mnie jedenastolatka.
Z uśmiechem wywróciłam oczami i zaczęłam kierować się w dół. Nagle poczułam jak coś blokuje mi nogę i zaczynam spadać na ziemię.
- Lizzie!- Wszyscy przestraszeni o moje zdrowie, podbiegli. Edek pomógł mi wstać.
- W porządku?
- Chyba... Kostka mnie boli.- Syknęłam cicho z bólu gdy na nią stanęłam.
- Tylko nie mów, że ja skręciłaś.
- Oby nie...-... Już wiem co to za miejce!- Krzyknęła po chwili Łucja i zabrała pozostałą trójkę kawałek dalej ode mnie.
Zaczęła ich ustawiać.-... wyobraźcie sobie kolumny i ściany. I szklany dach.
I jeszcze pomiędzy chłopakami Lizzie.
-... Ker-parawel...••••••••••
- Tylko uważaj schodząc.- Zaśmiała się z dołu czternastoletnia Łusia.
- Jak zawsze.- Odpowiedziałam i zaczęłam schodzić do młodszej.- Czy konie są już goto...!!!- Niechcący nadepnęłam na kawałek sukni i poturlalam się tak pod same nogi siostry.
- Boże, Lizzie!- Krzyknęła przestraszona.
- Moja kostka!
••••••••••
~~Piotrek Wzią mnie na barana i poszliśmy zwiedzać dalej. Sprawdził mi kostkę, jest zwichnięta. Ja to mam szczęście normalnie...
- Katapulty.- Przyznał bliźniak, gładząc dość duży kamień.
- Jak to?- Zapytał blondyn, poprawiając mnie na swoich plecach.
- No raczej sam z siebie się nie zawalił. To było oblężenie.Po chwili zostałam posadzona na głazie i bracia poszli otworzyć przejście do o dziwo wytrwałego pomieszczenia.
-... Jak wiem, nikt niema zapałek?- Piotrek Wzią patyk i zawiązał na nim kawałek jego koszuli.
- Nom, nie... Ale to się chyba nada.- Edek wyciągną latarkę i zaśmiał się do siedemnastolatka.
- No dziękuję bardzo.- Parskną i biorąc mnie z powrotem na ręce, zeszliśmy w dół.-... No nie wieże. Wszystko na miejscu.- Niedowierzałam. Wszyscy podeszliśmy do swoich kufrów i zaczęliśmy je otwierać.
- Ale byłam wysoka!- przerwała ciszę jedenastolatka.
- Wtedy byłaś starsza.- Odpowiedziała Zuza.
- Tak. Wszyscy odmłodnieliśmy jakoś przez te kilkaset lat.Popatrzyłam na swój pomnik. Wtedy miałam włosy do pasa! I jeszcze tą suknie którą musiałam wyrzucić, w skutek poplamienia sosem jarzębinowym. Moim ulubionym!
Zajrzałam następnie do środka wielkiej skrzyni. Jakieś gadżety, sukienki itd.
-... Pamiętacie jeszcze króla Gerwazego?
- Ko by zapomniał! Pamiętam jak odwiedzał nas co tydzień tylko po to by cię zobaczył.-
- Oj, Edek, nie wiem czy wiesz ale ktoś jednak szczęście w miłości ma.
- Chcesz nazwać Gerwazego szczęściem?
-... Racja, wyglądał jak stary grzyb!- Zasmielismy się.Po chwili wzięłam odzież i poszłam sie przebrać do pokoju obok.
Gdy się przebrałam, zaczęłam przeglądać się w resztkach lustra.
-... Ślicznie wyglądasz.- Przyznał bliźniak i podszedł bliżej.
- Serio?- Ten od tyłu mnie przytulił.
- No pewnie. Jeszcze pytasz?
-... Harry mówił, że...
- Nawet go nie słuchaj! Jesteś śliczną trzynastolatką o pięknej figurze, pięknych oczach, włosach i nieważne co powiem, jesteś piękna.
- Ale to twoje słowa.
- Moje, Piotrka, Zuzy, Łucji i każdego prócz Harrego.
- Sam to powiedziałeś.
- Mówi tak bo niema co robić w życiu... Ale wiesz dlaczego jesteś ładna?
- Dlaczego?- Zapytałam niepewnie.
- Bo jesteśmy bliźniakami, a gdy starsze jest piękne, przystojne i takie cudowne, to drugie nie ma wyjścia i jest takie samo.- Zaczą się śmiać, a ja razem z nim.
- Ale skromny jesteś!
- Prawda?... Już lepiej?
-... Lepiej... Ale jesteś starszy tylko o trzy minuty.
- Te cenne trzy minuty! Ale chodźmy już.- Obją mnie ramieniem i kuśtykając, doszłam do miejsca wcześniejszego.
W między czasie Łucja obdarowała mnie swoim "eliksirem", jakby to powiedzieć i już nie czułam bólu.-... Ej... Mój róg. Niema go! Chyba został przy siodle jak was szukałam.- Zmartwiłam się.
Na twarzach rodzeństwa zawidniało zdziwienie jak i małe zmartwienie...-... Kiedy Lwa błysną kły, pryśnie czar, zimny i zły...
- A kiedy grzywą wstrząśnie, da początek wiośnie...- Dokończyłam za zielonookiego.
- Czyli wszyscy nasi przyjaciele... Pan Tumnus, i bobry. Nie żyją.
-... Musimy wyjaśnić co tu się stało...Szliśmy już około piętnaście minut.
- No i wtedy wydaje mi się...
- Zostawcie go!- Z historii Łucji wyrwała mnie i chłopaków Zuza. Jedyne co zdążyłam zauważyć to to, że strzeliła w kogoś strzałą. Natomiast drugi sam wskoczył do wody i odpłyną...Piotr od razu rzucił się na pomoc topiącemu, małemu człowieczkowi, za to Edmund popłyną po łudkę w której wcześniej była trójka nieznajomych...
Nachyliliśmy się w piątkę nad karłem. Jedenastolatka od razu swoim nożem odcięła sznury, które trzymały karła.
Gdy już uznaliśmy że nie żyje, ten zaczą kaszleć i wypluwać wodę.
- Topienie szło im świetnie i bez was!- Warkną.
- Nom, zwykle dziękuję wystarcza.- Odpowiedziała Zuza gdyż słowa karła były w jej stronę. Odsunęliśmy się od niego by ten na spokojnie mógł wstac.-... Kto to był?- Zaciekawił się Edek.
- To Telmarowie.
- Telmarowie w Narnii?
- Gdzie wyście byli przez ostatnie kilkaset wieków.
- Długo opowiadać.- Przyznałam na co nieznajomy omalo co by się nie przewrócił.
- Bo to niby wy? Pięcioro władców z dawnych wieków?
- Owszem... Król Piotr. Wielki.- Wystawił do niego rękę.
- Przydomek mogłeś podarować.- Zaśmiałam się z resztą.
- Nie no dziękuję.
- Co, nie wierzysz?- Ten już się nie odezwał, więc Piotrek wyją swój miecz i podał karłowi.
- Oj nie będę się z tobą chłopie mierzył.
- Nie ze mną. Z nim.- Wskazał głową na brata, a brunet uśmiechną się kącikiem ust.Najniższy z nas odruchowo przeją od blondyna broń i zaatakował mojego bliźniaka. Ten w ostatniej chwili się obronił i zaczęła się walka między nimi. Jednak długo nie trwała i zanim się obejrzeliśmy, karzeł leżał tuż pod Edmundem, który mierzył w niego broń.
- Na Aslana! Ten róg jednak zdziałał swoje.
-... Jaki róg?
-----------------------------------------------------------
CZYTASZ
,,Bliźniacza miłość"
SonstigesElizabeth & Edmund. Jeszcze niedawno nie wiedzieli co ich czeka... jakie oddanie i poświęcenie... lecz od zawsze wiedzieli jedno. Że razem przezwyciężą wszystko. ~~~~~~~~~~ Wydaje mi się, że nikt jeszcze nie napisał opowiedania o takiej tematyce zwi...