- Kaspian!- Zawołałam, gdy już weszliśmy na pokład statku, a chłopak owinął mnie ręcznikiem.
Po chwili wtuliłam się w niego.
- Lizzie.- Zaśmiał się.- Nie mogę uwierzyć, że tu jesteście.
Mówiąc to zaczą się witać z pozostałą dwójką.- Jak tu trafiliście, przecież was nie wzywałem?- Zagadnął w końcu z większą powagą.
- Nie wiemy, ale dobrze, że wróciliśmy prawda?Kaspian od razu zmienił minę na uśmiechniętą i zaprowadził na schodki by cała załoga mogła nas zobaczyć.
- Pokłońcie się proszę prawowitym władcom Narnii! Edmundowi Sprawiedliwemu, Elizabeth Walecznej oraz Łucji Dzielnej!Gdy wszyscy zaczęli klaskać na naszą cześć, nagle usłyszeliśmy pisk.
- Zabierzcie to coś ze mnie!- To był oczywiście nasz kuzyn bo kto inny?
- Ojojoj, widzę, że ktoś tu wstał lewą nogą.- Zaśmiała się mysz.- Ryczypisk!- Zawołała uradowana Łusia na jego widok.
- Witaj królowo, jednakże nie wiem kim on jest.
- To Eustachy Scrubb.- Wyjaśniłam.- I nadal nie wiemy co on tu robi.- Zabierzcie mnie stąd! Chce do Anglii!- Wydzierał się w dalszym stopniu na co Ryczypisk zaproponował...
- Proponuje zwrócić go morzu.
Edmund już chciał przyznać iż ten plan jest dobry i podśmiewywać się że mną, ale Łucja Szturchnęłam go ramieniem.
- Bliźnięta nawet o tym nie myślcie.- Wytknęła nam palcem.W tym czasie Kaspian podszedł do blondyna i zmarszczył brwi.
- Nie bój się, nic Ci się tu nie stanie.
- Nie będę ufać moim porywaczom!
- Jednakże nikt cię tu nie trzyma.
- Więc przy najbliższym lądzie zostawię was i zgłoszę na policję.
- Że co?- No tak, w Narnii niema czegoś takiego jak policja hah.
- Nawet nie wiem gdzie jesteśmy!
- Na statku wędrowca do świtu.- Odpowiedział na jego pytanie minotaur. Eustachy oczywiście nie przywykł do widywania takich wspaniałych stworów więc po prostu odpłynął z cichym jękiem.- Powiedziałem coś nie tak?
Kaspian się zaśmiał.
- Niee. Ale zabierz go proszę do kajuty...Po chwili zostaliśmy zaprowadzeniu do środka statku i zostały nam dane nowe ubrania.
Ja dostałam takie.
Uwielbiam zieleń, uważam iż bardzo pasujący to do mnie kolor.Weszliśmy do pomieszczenia gdzie znajdują się wszystkie różne papiery czy rzeczy Kaspiana... No wiecie.
Po jednej stronie nad obszernym stołem wisiała złota podobizna wielkiego lwa.
- Aslan.- Łucja mówiąc to, uśmiechnęła się.
Ale nie tylko Aslan ozdabiał ściany. Prócz okien były jeszcze piękne malunki moje wraz z moim rodzeństwem. Więc nawet jeśli Kaspian teraz rządzi, my nadal jesteśmy TYMI władcami co uratowali Narnię.- Łuk i strzały Zuzy.- Powiedziałam, widząc jej prezent od Mikołaja.
- Lizzie, mam też i twój róg.- Zaśmiał się Kaspian i wręczył mi MÓJ prezent. Ale się za nim stęskniłam!
Potem i Łusia dostała swój sztylet z fiolką uzdrawiajacej cieczy.- I miecz Piotra.- Tym razem odezwał się Edek.
- Tak. Strzegom go, jak obiecałem... Teraz może być twój.
- Nie, nie. Piotr dał go tobie.
Kaspian się zaśmiał.
- W porządku. Ale też mam coś twojego.- Ze szklanej szafeczmi wyją... Latarkę?
Ah, no tak. Latarka...- Wkrótce po waszym odejściu, giganci z północy złożyli broń.- Mówił brunet, pokazując mapę i mówiąc co stało się od kąd wróciliśmy do Anglii.- W bitwie na pustyni pokonaliśmy armię Kalormenu. Pokój zapanował w Całej Narnii.
- Pokój?- W trójkę się zdziwiliśmy.
- Wystarczyły trzy lata.
- Hmm, a zdążyłeś w tym czasie znaleźć królową?- Zapytała Łucja, na co ja wywróciłam oczami.
- Nie stety. Nie ma ładniejszej od waszej siostry.- Ale chwila. Skoro nie toczy się żadna bitwa to poco nas tu wezwano?
- Dobre pytanie. Też się zastanawiam.
- A dokąd właściwie płynięcie?
-... Nim pozbawiłem wuja korony, spróbował jeszcze zabić siedmiu Lordów Telmarów. Najwierniejszych przyjaciół mego ojca.- Wskazał za siebie na portrety siedmiu mężczyzn.
- Co się z nimi stało?- Zapytałam.
- Uciekli na samotne wyspy, a potem ślad po nich zaginął.
- Podejrzewasz, że coś im się stało?- Edmund bardziej stwierdził niż zapytał.
- Niewykluczone. Ale mam obowiązek to wyjaśnić i sporowadzić ich do domu.
- A co jest na wschód od Samotnych Wysp?
- Wielka biała plama.- Do środka wszedł kapitan załogi.- Rzeczy, które trudno sobie wyobrazić... Słyszałem o wężach morskich i jeszcze gorszych rzeczach.- na jego słowa aż ciarki mnie przeszły. Mam nadzieję, że nie natkniemy się na żadne z tych rzeczy.
- Węże morskie?- Parsknął Edek, ale widziałam, że te słowa nie wpłynęły na niego dobrze, bo zestresował się.
- W porządku kapitanie, nie czas na żeglarskie legendy.- Uspokoił tymi słowami nas wszystkich Kaspian, jednak to wszystko go po prostu śmieszyło...Wyszliśmy na zewnątrz. Nie powiem bo wiaterek był, jednak bardzo przyjemny.
Oparłam się o ściankę statku by wyjrzeć na piękne morze.
- Pięknie tu co?- Usłyszałam za sobą czyiś głos...
-----------------------------------------------------------
CZYTASZ
,,Bliźniacza miłość"
De TodoElizabeth & Edmund. Jeszcze niedawno nie wiedzieli co ich czeka... jakie oddanie i poświęcenie... lecz od zawsze wiedzieli jedno. Że razem przezwyciężą wszystko. ~~~~~~~~~~ Wydaje mi się, że nikt jeszcze nie napisał opowiedania o takiej tematyce zwi...