I.XIV

286 22 37
                                    

Kiedy cała sytuacja została wyjaśniona, studenci udali się do swoich pokoi na dwu godzinny odpoczynek.

George leżał na kanapie w swoim pokoju, opierając swoje nogi o kolana siedzącego po drugiej stronie chłopaka. Tak siedzieli, do puki ktoś nie zapukał do drzwi, co po części speszyło piegusa. Po wpuszczeniu osoby do środka, okazało się, że była to Rose, która zaproponowała wyjście na miasto całą grupą. Wychowawca po krótkim namyśleniu zgodził się i ustalił jeszcze godzinę wyjścia z kobietą. Następnie, żegnając się, ta wyszła.

Ci postanowili się powoli zbierać, a bardziej robił to brunet, który nie wiedział w co ma się ubrać. Kucał ciągle przed swoją torbą z rzeczami, kiedy Clay siedział na telefonie, ukradkiem spoglądając na mężczyznę. Wyłączył jednak urządzenie, kiedy zauważył, jak ten przeciera twarz dłońmi i wzdycha załamany.

— Wszystko gra?

— Nie... Nie wiem w co się ubrać... — odpowiedział zrezygnowany, tym razem decydując się usiąść na podłodze. Blondyn zachichotał tylko na jego odpowiedź i wstał ze swojego miejsca.

— Jak popołudniu będziemy gdzieś wychodzić, też inaczej się ubierzesz? — dogryzł mu, na co ten wywrócił sowimi oczami.

— Nie pomagasz. — wymamrotał, zaczynając grzebać w swojej torbie.

— Georgie, wyluzuj. Rozumiem, że chcesz zrobić wrażenie na innych, tym bardziej, że Francja to królowa mody.— zaczyna, siadając zaraz obok niego. Brytyjczyk podniósł na niego wzrok z małym uśmieszkiem pod nosem — Ale zawsze będziesz dobrze wyglądał. Nie ważne w czym, więc się tym nie przejmuj. Dobrze? — dopowiedział, rozmarzony przyglądając się jego tęczówką.

Obaj byli gotowi idealnie na czas, na szczęście nikt nie miał opóźnienia i wszystkie trzy klasy mogły udać się w drogę.

Kiedy dotarli do centrum. Gdzie było dużo restauracji, sklepów oraz stanowisk w pobliżu, każdy z wychowawców przypomniał zasady oddalania się i ustalili godzinę, na którą mają spotkać się dokładnie w tym samym miejscu. Z wyjątkiem. Jeśli zacznie padać, a ktoś będzie blisko hotelu, te osoby będą musiały napisać do swoich wychowawców o powrocie. Po tym nastolatkowie podobierali się w grupki i udali się w różne strony.

Rose widząc, że Clay został przy swoim wychowawcy, złapała lekko swoją koleżankę za rękę.

— To my pójdziemy razem. Piszcie, jakby coś się działo! — mówi jeszcze, odchodząc od dwóch chłopaków, którzy pokiwali głową w odpowiedzi.

Blondyn trochę zdezorientowany spojrzał na odchodzące kobiety, a następnie przeniósł radosny wzrok na Georg'a.

— Znam w okolicy dobrą restaurację. — wypowiedział w końcu wyższy, wskazując mniej więcej jej kierunek za swoimi plecami. Davidson powiększył tylko swój uśmiech I razem udali się w tamto miejsce. Bardziej ten szedł za piegusem, z którym rozpoczął spokojną konwersację.

Po jakimś czasie znaleźli się w uliczce, gdzie wyróżniały się rozłożone stoliki z parasolami. Było tam dużo osób, a zapach jedzenia było czuć z daleka.

— Panuje tu przyjemny klimat. — komentuje tylko brunet, kiedy w końcu siedzieli przy jednym ze stolików w rogu. Blondyn rozejrzał się jeszcze dookoła z uśmieszkiem pod nosem.

— Jeszcze lepiej jest w lecie, wtedy kwitnie tu mnóstwo kwiatów. — dopowiedział, zaraz to łapiąc za przyniesione im menu. Podziękował kelnerowi, kątem oka spoglądając na Georg'a.

— Nie wiem co wybrać. Wszystkie te nazwy brzmią apetycznie.— powiedział załamany, po raz kolejny wracając na pierwszą stronę. Piegus zachichotał tylko na jego reakcję, zaraz to przybliżając się do niego.

The Only One Who Understood Me  | Dnf |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz