Po spokojnej jeździe do domu Clayton'a, ten zaparkował na podjeździe, gdzie robiło się coraz mniej miejsca. Brunet obserwuje, jak młodszy wyciąga kluczyk ze stacyjki, lecz nie wychodzi, zdziwił się lekko. W pewnym momencie zrobił się bardzo poważny, kiedy odwrócił się bardziej w jego kierunku, aby na niego spojrzeć. Geroge otwierał już usta z zamiarem zapytania się, czy jest coś nie tak, jednak jego wypowiedź została przerwana.
— Otwórz schowek. — powiedział, co mężczyzna uczynił powoli. Tam zauważył nieduże pudełko w odcieni kobaltu z szarą wstążką. Brunet spojrzał niepewnie na młodszego, lecz on tylko wskazał, aby zobaczył co jest w środku.
George ciągnie za jeden koniec kokardy i otwiera pudełko. Odkłada pokrywkę na nogę, odsłaniając jeszcze piankę, która zasłaniała znajdujący się w środku przedmiot. Blondyn w tym samym czasie przyglądał się mężczyźnie (na którym bardzo mu zależało), podgryzając lekko dolną wargę. Miał nadzieję, że kupiony prezent będzie mu się podobał.
— O mój Boże, Clay... — wypowiedział zaskoczony, zauważając zegarek z niebieską tarczą, który na pewno nie był tani. Nie chciał już mówić, że chłopak nie musiał tego robić, ani nic o jego cenie.
— Jest piękny. — po usłyszeniu tych słów, Clay momentalnie westchnął z ulgą.
— Już myślałem, że ci się nie spodoba. — przyznał, łapiąc kontakt wzrokowy z promieniującym brunetem.
— Trafiłeś z kolorem. — zaśmiał się pod nosem, zaraz to wszystko odkładając na swoje miejsce, pudełko chowając na wcześniejsze miejsce. Postanowił wziąć go jutro, jak będzie już wracał do domu.
Odwraca się bardziej w jego kierunku I składa pocałunek na jego policzku. Blondyn momentalnie poczuł motylki w brzuchu.
— Chodźmy już. — zdecydował młodszy, więc wyszli z pojazdu I udali się do drzwi wejściowych. Chłopak przepuszcza Georg'a w przejściu i ściągają buty. Clay bierze również nakrycie od bruneta i zawiesza je na wieszaku, tak samo robiąc ze swoim.
— Na pewno cię polubią. — zapewnił go, widząc stres w jego przepięknych, błyszczących tęczówkach. Rozkłada ramiona i pozwala mu wtulić się w swoje ciało. Korzystali z chwili, kiedy nikt jeszcze ich nie widział. George czuje, jak blondyn całuje jego włosy i gładzi jego plecy, co go uspokoiło. Odsuwają się po chwili od siebie i wkraczają do salonu połączonego z jadalnią, gdzie został rozłożony stół i znajdowali się wszyscy goście.
Nagle wszystkie oczy spoczęły na nich, większość wstała i zaczęli się wszyscy ze wszystkimi witać i rozmawiać o bzdurach. Clay momentalnie zauważył swoją starszą siostrę z jej mężem, trzy letnią córeczką oraz w podobnym wieku synkiem. Kiedy ich spojrzenia się spotkały, uśmiechnęli się do siebie. Młodszy przechodzi przez wszystkich gości, aby móc się przywitać z nią oraz przytulić.
— Kope lat. — powiedział jako pierwszy i objął kobietę, co ta odwzajemniła.
— Dobrze cię w końcu widzieć. Wyrosłeś braciszku. — odpowiedziała przesłodzonym głosem, łapiąc go za policzek, jakby była jakąś babcią. Zaśmiał się pod nosem.
- Jedyna osoba, która nie zaczęła od pytania o moją sprawność. Chociaż ona mnie rozumiała.
— Znalazłeś sobie już kogoś? Gdzie moje obiecane zaproszenie na ślub? — zaczęła go zasypywać pytaniami.
— Mam kogoś na oku. — odpowiedział rumiany na twarzy, drapiąc się po karku — Tylko, że to nie dziewczyna. — dopowiedział po chwili, widząc zaraz jak wzrok blondynki łagodnieje.
![](https://img.wattpad.com/cover/323157923-288-k245051.jpg)
CZYTASZ
The Only One Who Understood Me | Dnf |
FanfictionClay jest uczniem, który niestety musiał powtarzać ostatnią klasę liceum. I powodem nawet nie było to, że źle się uczył i opuszczał w swoich obowiązkach. Przez bardzo poważną kontuzję, nie było go w szkole przez cały jeden semestr i połowę pierwszeg...