Clayton'a obudziło wiercenie się oraz mruczenie ze strony bruneta. W nocy już kilka razy zmieniali pozycję, w której spali, więc brunet bezproblemowo mógł odsunąć się od niego. Nie odważył się jednak na żaden ruch, aby znowu się do niego przytulić, tylko leżał i wpatrywał się w sufit, przyzwyczajając swoje oczy do jasnego otoczenia. Spogląda jeszcze raz na odwróconego do niego plecami bruneta, przypominając sobie ich wczorajszą rozmowę. Chłopak był mu bardzo wdzięczy za jego wyrozumiałość.
Uśmiecha się pod nosem I wstaje w końcu, aby wziąć szybki prysznic, później wychodzi w samych bokserkach z łazienki i ubiera się we wcześniej przyszykowane ubrania. Jego ubiór składał się z białej koszulki, ciepłej kurtki jeansowej, która wyglądem pasowała do bejsbolówki i dało się ją przełożyć na drugą stronę - co zrobił. Na dole znalazły się czarne dresy, ponieważ swoje ulubione czarne spodnie wrzucił ostatnio do prania. Wszystko dopełniały pierścienie, złoty łańcuszek oraz srebrny zegarek z zieloną tarczą.
Potem zabiera najpotrzebniejsze mu rzeczy i z zapakowanym plecakiem schodzi na dół do kuchni, gdzie postanowił zrobić śniadanie. Nie śpieszyło mu się jakoś, wiedział, że George będzie jeszcze jakiś czas spał, więc ma dużo czasu na zastanowienie się nad daniem. Po chwili, którą przeznaczył na sprawdzaniu powiadomień na telefonie, zaczął rozglądać się za składnikami do zrobienia naleśników z nutellą. Uśmiechnął się, kiedy znalazł wszystko, co było mu potrzebne. Chciał sprawić uśmiech na twarzy bruneta, dlatego też postanowił je zrobić.
Kiedy posiłek był już zrobiony, odkłada cały talerz zapełniony naleśnikami na bok, zaraz to czując oplatające go ręce. Od razu na jego twarzy pojawia się uśmiech, domyślając się kto to może być.
— Hej, jak się spało? — zapytał, odwracając się do niego, aby spojrzeć w jego przepiękne, ciemne oczy. Poczuł, jakby się rozpływał w środku.
— Byłoby lepiej, gdybym nie musiał dzisiaj iść do pracy. — odparł, parskając śmiechem pod nosem. Następnie ponownie wtulił twarz w tors chłopaka, który jak zawsze pachniał jego niesamowitymi perfumami. George mruczy zadowolony.
— To prawda. Mi również nie chciało się wstawać. — odpowiedział, gładząc plecy niższego. Ten po chwili odsuwa się od niego, skanując jego wygląd wzorkiem. Blondyn poprawia swoją koszulkę, przez co mógł zauważyć zarysy jego umięśnionej klatki piersiowej. Mężczyzna myślał, że zaraz oszaleje.
- Cholera, te mięśnie...
— Jest ktoś w domu? — zapytał dość poważnie, w końcu łapiąc z nim kontakt wzrokowy.
— Eh... Mama wyszła przed szóstą z domu, bo musiała odwieźć gdzieś Luke'a, bo ma wycieczkę. A tatę słyszałem, jak klnie w garażu, więc- jego wypowiedź została momentalnie przerwana przez soczyste usta Brytyjczyka, który rozpoczął namiętną pieszczotę. Clay jednak w strachu odkleja się od niego.
— Cholera, George. Co, jak nas zobaczy?! — zapytał szeptem, na co brunet zareagował wywróceniem oczami i przybliżył się jeszcze bardziej do młodszego.
— Daj spokój. Jeśli szybko tego nie załatwimy, w tedy będzie możliwe, że twój ojciec nas złapie. Więc radzę ci się pośpieszyć. — odpowiedział pociągającym głosem, zahaczając wskazującym palcem o jego łańcuszek, którym przybliżył bardziej Clayton'a do siebie. Następnie przenosi swój wzrok na jego usta, oblizując te swoje.
W końcu wyższy obraca ich tak, aby przyszpilić bruneta do blatu i wpina się w jego wargi z namiętnością. Umieszcza swoje dłonie na smukłej talii mężczyzny, przechodząc z jedną na jego pośladek, aby go zacisnąć. Starszy sapnął w jego usta i pozwolił sowim dłonią spocząć na torsie wyższego, czując również jak coś nieprzyjemnie wbija się w jego plecy. Trwa jednak do końca pocałunku. Potem wskakuje na blat, aby ich głowy były na podobnej wysokości i ponownie zatapiają swoje usta w pocałunku.
CZYTASZ
The Only One Who Understood Me | Dnf |
Fiksi PenggemarClay jest uczniem, który niestety musiał powtarzać ostatnią klasę liceum. I powodem nawet nie było to, że źle się uczył i opuszczał w swoich obowiązkach. Przez bardzo poważną kontuzję, nie było go w szkole przez cały jeden semestr i połowę pierwszeg...