I.V

315 23 23
                                    

Byli w stajni już którąś godzinę z rzędu. Udało im się bardzo dużo zrobić. George jak zwykle bardzo szybko się uczył i pomoc piegusowi sprawiała mu dużo radości. Nie wspominając również o atmosferze, która pomiędzy nimi panowała. Clay dopilnował tego, aby z jego twarzy nie schodził uśmiech I dobrze spędził te godziny.

Blondyn zdążył już oprowadzić mężczyznę po całym ośrodku. Starszy musiał przyznać, że jego obszar jest ogromny, a wykonanie wszystkiego bardzo doprecyzowane i dopięte na ostatni guzik. Po tym miejscu od razu można zauważyć, że właściciele nie muszą martwić się o własne konie, które mają tutaj idealną opiekę.

Następnie udali się do kawiarenki przy wjeździe do parkingu. Oboje, przez bardzo ciężką pracę, zrobili się głodni. Jako obiad zjedli naleśniki z syropem klonowym oraz brunet zdecydował się jeszcze wziąć kawałek szarlotki, która była przepyszna. Potem, tak jak było w planach, zaczęli się udawać w stronę terenu prywatnego, gdzie wstęp miał między innymi Clay.

Nagle na swojej drodze napotkali tą samą blondynkę, z którą wyższy zdążył już porozmawiać. Tym razem również była ze swoją przyjaciółką. Śmiejąc się pod nosem, podchodzi do nich, na razie przelotnie spoglądając na piegusa, który już od jakiegoś czasu jej się podobał.

— Oh, Clay! A to kto? Nie przedstawisz mnie? — zapytała go, widząc nieznajomego mężczyznę u jego boku. Musiała przyznać, że zrobiła się zazdrosna. Przelotnie patrzy na bruneta, który miał uśmiech na swojej twarzy. Nie chciała jednak wyglądać na nie miłą, więc jej uśmiech był sztuczny. Zatrzepotała swoimi rzęsami zachęcająco, widząc jak wspomniany chłopak spogląda na niższego od siebie. Zawiesił się na chwilę, nie chciał, aby George uznał, że są razem w związku. Brytyjczyk patrzy na dziewczynę osądzającym wzrokiem, kiedy ta widocznie była zaślepiona w oczach blondyna. Skrzywił się lekko na to.

— George. — odpowiada w końcu sam za siebie, nie mając nawet zamiaru podawać ręki nastolatce. Już wiedział, że ona będzie jego konkurentką. Nieznajoma wydawała się, jakby w ogóle nie przejęła się tym, że brunet się przedstawił.

— Clay, pamiętasz o namaszczeniu mojego sprzętu? Miałeś mi dzisiaj w tym pomóc. — zmieniła temat, przeplatając pomiędzy swoimi palcami gruby warkocz. Wtedy wyższy miał już coś powiedzieć, lecz mężczyzna był szybszy.

— Ale kochanie, nie mieliśmy spędzić tego wieczoru razem? Myślałem, że już wybrałeś restaurację. — zapytał zaskoczony, przenosząc swój przesłodzony wzrok na nastolatka, kiedy przytula się do jego boku. Erika widząc i słysząc, jak został przez niego nazwany piegus, mocno się zdziwiła. Myślała, że Clay nie jest zajęty, a tym bardziej nie leci na chłopaków. George po wzroku chłopaka, mógł ustalić, że wie o co chodzi i dołącza się do zabawy.

— Nie wiem, jak mogłem o tym zapomnieć, przepraszam. — odpowiedział ze skruchą w głosie, obejmując bruneta w talii ręką oraz przyciągnął go bliżej swojego ciała. Ten momentalnie poczuł motylki w brzuchu, czuł się bardzo dziwnie i jednocześnie, jakby bardzo dobrze znał to uczucie.

— No, ale... Jak to?! Umawialiśmy się na to. — mówi zdezorientowana blondynka, zaraz to mordując wzrokiem niskiego chłopaka.

— Erika, nie umawialiśmy się, tylko ty to ustaliłaś. Ja ci wyraźnie powiedziałem, że dam znać, jak będę miał wolną chwilę. Tak? Poza tym masz Sashę, która sobie z tym poradzi i na pewno ci pomoże. W cale mnie do tego nie potrzebujesz. — wytłumaczył, co w między czasie wykorzystał George, który parzył na mimikę dziewczyny. To robiło się dla niego coraz śmieszniejsze, jednak musiał się opanować. Ta już nie wytrzymując, poczerwieniała cała z zazdrości i odeszła, łapiąc tą drugą za nadgarstek. Ci prychnęli pod nosem i udali się w dalszą drogę.

The Only One Who Understood Me  | Dnf |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz