~Slenderman pov.~
*Dzyń, dzyń*
Dźwięk po chwili stał się na tyle irytujący, że mimo zmęczenia wolałem wstać niż tego słuchać.
Jane miała rację - ten dzwonek jest serio skuteczny, wstałem wręcz od razu.
Wstałem z łóżko i podszedłem do szafy.
Ubrałem swój garnitur, zrobiłem drobne porządki na swoim miejscu pracy i wyszedłem z swojego biura. Było ono połączone z moją sypialnią, więc miałem blisko z biurka do łóżka.Zszedłem po schodach i skierowałem się do kuchni. Poczułem miły zapach. Kawa?
Kto robi kawę o 7 rano? Może to wydawać się normalną rzeczą, ale nie w tym domu.
Tu najwcześniej wstaje się o 9.- {???} - Dzień dobry. - usłyszałem zaraz po przekroczeniu progu kuchni. - Woli pan kawę z mlekiem czy bez?
{Ja} - Bez poproszę. Wogule , co tu robisz tak wcześnie Riley? Powinnaś odpoczywać, tak zalecił Smiley.
{Riley} - Czuje się dobrze, ale dziękuję za troskę. - odpowiedziała i podała mi kawę.
Ruszyła w stronę lodówki i zaczęła wyjmować rzeczy na śniadanie.
Chciałem zaprotestować, ale chyba nie miało to sensu. Jak widać Smiley nie kłamał, kiedy mówił, że jej ciało samoistnie się regeneruje przez sen.
Zacząłem się przez chwilę zastanawiać czy naprawdę jest człowiekiem....{Riley} - Czy reszta lubi naleśniki? - wyrwała mnie z zamyślenia Riley.
{Ja} - Oni kochają wszystko co słodkie . Tylko niektórzy jedzą tu jakiekolwiek warzywa.
{Riley} - Spodziewałam się tego. - wyjęła wszystkie potrzebne rzeczy do robienia naleśników, a ja zabrałem się za robienie kanapek.
Po 30 minutach z pomocą Riley zrobiliśmy całkiem niezłe śniadanie.
Muszę przyznać, że nigdy bym się nie spodziewał, że zabójczyni może tak dobrze gotować.Nagle coś sobie przypomniałem.
{Ja} - Riley, możesz pójść obudzić Jasona? - zwróciłem się do niej. - Wczoraj siedział do późna, a ma sklep i musi go otworzyć.
{Riley} - Dobrze proszę pana. - oznajmiła i wyszła z kuchni.
{Ja} - Nie mów do mnie proszę pana. - westchnąłem.
{Riley} - To jak mam mówić? - wyjrzała z zza rogu drzwi. - Inni mówią do pana,, szefie" albo,, Operatorze", też mam tak mówić?- zapytała , wyczekując odpowiedzi.
{Ja} - Może być, byleby nie ,, Proszę Pana". To nie jest wojsko.
{Riley} - Rozumiem proszę pa- znaczy Operatorze. - od razu się poprawiła - Pójdę już do Jasona. Na lewo?
{Ja} - Tak, na lewo, nr. 15
Po chwili już jej nie było. Sam nie wiem co o niej myśleć. Jej zachowanie jest strasznie do kontrastowe z zachowaniem np. Jeffa.
Jest nad wyraz spokojna, opanowana, zero emocji. Spotkałem już parę takich osoby w swoim życiu i nie miały one przyjemnego życia.
Mam nadzieję, że Riley nie miała zbyt przykrych doświadczeń.~ Riley pov.~
Na lewo, nr. 15 - jest. Normalne brązowe drzwi podpisane imieniem mężczyzny.
Ile one właściwie ma lat? Słyszłam coś o nim,ale niegyd nie wczytałam się tak w jego historie. Samym czytaniem creepypast zainteresowałam się dość nie dawno, więc nie zdążyłam wszystkich przeczytać.
Weszłam do pokoju, bo wiedziałam, że pukanie raczej go nie obudzi.
Pokój wyglądał dość normalnie. Niewielka szafa, dywan, okno nieopodal którego stała taka mini pracownia. Był to jakiś stół, parę narzędzi, trochę krwi.On sam leżał na łóżku z czerwonym prześcieradłem i białą poduszką.
Miał długie, jak na faceta, bordowe włosy i miodowe oczy. Miał na sobie ubrania w stylu wiktoriańskim.
Przypatrywałam mu się przez chwilę.
Wyglądał znajomo. Przez chwilę poczułam przyjemne ciepło na sercu, jakby miłe wspomnienia chciały się przedostać i dać o sobie znać.
Lecz ,,bariera" dalej była zbyt gruba.{Ja} - Jason? - szturchnęłam go delikatnie.
On tylko cicho mruknął. Przyjrzałam się jego twarzy. Miał wory pod oczami, musiał serio wczoraj siedzieć do późna.
Budzić go? Aż tak okrutna nie jestem. Niech sobie pośpi.
Wyszłam z pokoju Jasona i wróciłam z kocem, którym ostatnio przykrył mnie Ben.
Chyba się nie obrazi.
Opatuliłam złoto okiego i lekko rozpiera jego koszulę, by wygodniej mu się spało.Na szczęście wiedziałam gdzie jest jego sklep. Kiedyś tamtędy przechodziłam. Zobaczyłam go przez szybę. Nasze spojrzenia spotkały się zaledwie ena sekundę,ale zdążyłam wtamgym momencie poczuć wiele różnych emocji. Jakbym kiedyś już na niego patrzyła, a on na mnie.
Dalej tego nie rozumiem, ale muszę to odkryć ,bo nie daje mi to spokoju.
Posprzątałam jego warsztat z krwi i uporządkowałam jego narzędzia.Spojrzałam jeszcze raz na niego.
Te jego oczy.. Skądś je znam. Tylko nie wiem skąd... Ehh. Moją pamięć czasem jest niezwykle zawodna. Może poproszę Zelde ,by przejrzała moje wspomnienia... Może coś o nim znajdzie..---------------------------------------------------
Cześć wszystkim!
Mam nadzieję, ze rozdział się podobał i mam kolejne pytanie.
Czy Riley ma być z Jasonem?
Myślałam o tym, ale chciałabym poznać waszą opinię.
Do zoba!
CZYTASZ
~𝑍𝑎𝑏𝑖𝑗 𝑚𝑛𝑖𝑒,𝑝𝑟𝑜𝑠𝑧𝑒̨...~ / 𝐶𝑟𝑒𝑒𝑝𝑦𝑝𝑎𝑠𝑡𝑎 𝑆𝑡𝑜𝑟𝑦
FanfictionŚmierć. Szaleństwo. Strata. Cierpienie. Rozpacz. Ciemność. Powrót. Nienawiść. Chęć zakończenia tego - w tych kilku słowach można opisać los Riley. Riley. Dziewczyna przeklęta przez los. Czy odnajdzie szczęście? Czy ktoś obudzi w niej dawną ją? Czy...