~Rozdział 34 - Berek ~

26 0 22
                                    

~Jason POV.~

Ledwo co uporaliśmy się z jednym problemem, ale pojawił się następny.

Jedynie siedziałem w pokoju, przez próbując jakoś skupić się na pracy, która miałem zrobić na za dwa dni. Wiem, że mieliśmy teraz przygotowania do wojny na głowie, ale nie lubiłem zostawiać nieskończone zamówienia.

Jednak średnio mi to wychodziło, gdyż co chwile kątem oka patrzyłem na niespokojnie śpiąca na moim łóżku brunetke, której ciało było o wiele bledsze niż zazwyczaj, jednak niepokojąco ciepłe.

Jeszcze trochę, a można by było uznać ja za daleką krewna rodziny Slendermana.

Pękające z suchości, wargi rozchylały się, by pobierać co chwile nie regularne porcje powietrza. Twarz cały czas krzywiła się z bólu, gdy na jej ciele błyszczały znamiona, zabarwione na pomarańczowo-czerwony odcień. Rdzeń znajdował się nad sercem, a od niego korzenie rozsiewały się na klatkę piersiowa, a potem barkach, z których rozprzestrzeniła się na ramiona.

Wiatr z lekko uchylonego okna powiewał materiałem wiktoriańskiej koszuli , lśniącej barwami zimowego puchu i czarnymi luźnymi spodniami, które kończyły się delikatnymi falbankami, komponując dzięki temu wytworny duet z górną częścią.

Fakt, że Riley nigdy nawet nie skrzywiła sie,nawet gdy była ranna, to widok tego, że cierpi był czyms...okropnym, co wywoływało u mnie ból , którego nigdy wcześniej nie czułem.

Jakby dzielił z nią to samo uczucie.. Czuł każdy piekący dreszcz , wywołany przez to coś.

Rita stwierdziła, że mało co może zrobić, ale spróbuje znaleźć coś co zmniejszy oddziaływanie tego przekleństwa.

Nienawidziłem tej cholernej Matki tak bardzo. Zrobiłbym wszystko, by móc ją zabić, ale jeśli miało to znaczyć, że stracimy Riley, byłem w stanie zastosować się do innych alternatyw, mimo chęci krwawej zemsty.

Wreszcie wkurzony zostawiłem niedokończoną lalkę na stanowisku.

Nie dam rady.

Wytarłem pokryte czerwienią dłonie o jałowy materiał jakieś starej szmatki. Usiadłem na kolanach obok głowy dziewczyny, biorąc w swoje dłonie te jej.

Miała wysoką gorączkę.

Moje obawy upewniła temperatura jej czoła, która znacznie wzrosła, że aż wzdrygnąłem się, gdy ułożyłem na nim rękę.

Miałem nadzieję, że Rita się pospieszy.

Każdy się bardzo martwił i dopiero teraz udało mi się zostać z nią samemu, bo co chwile ktoś przychodził. Dziwiło mnie jedynie zachowanie Diane.

Była bardzo spięta, taka jakaś niemrawa. Przez chwilę myślałem, że to przez ta cała sytuacje, ale zacząłem czuć, że coś było na rzeczy.

Nie tylko ja zauważyłem to nie typowe zachowanie. Jane i Nina próbowały z nią pogadać, ale nic nie powiedziała, próbując je nieumiejętnie zbyć.

Pochyliłem się i złożyłem lekki pocałunek na skroni Riley, zaczynając przy tym przeczesywać brunatne włosy palcami prawej ręki. Wpatrywałem się jedynie w jej twarz, z niecierpliwością czekając na jakikolwiek znak.

Nienawidziłem chwil gdy byliśmy rozdzieleni...Starałem się kontrolować swoją zazdrość w jej kierunku, bo zależało mi na niej...Ale gdy taka chwila trwała za długo, czułem, że cholernie mnie to męczy, stawiałem się nerwowy.

{Ja} - Ri...Prosze... - szepnąłem cicho, zaplatajac sobie jej kosmyki wokół smukłych palców.

{???} - Siostrzyczko! - drzwi nagle się otworzyły a do środka wbiegła dziewczynka w towarzystwie już ozdrowiałej Naomi.

~𝑍𝑎𝑏𝑖𝑗 𝑚𝑛𝑖𝑒,𝑝𝑟𝑜𝑠𝑧𝑒̨...~ / 𝐶𝑟𝑒𝑒𝑝𝑦𝑝𝑎𝑠𝑡𝑎 𝑆𝑡𝑜𝑟𝑦Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz