~Rozdział 30 - Może warto żyć?~

52 3 12
                                    

~3.os.POV.~

{Slenderman} - A więc..Riley, zaczniesz? Możesz wybrać ,który temat chcesz poruszyć pierwszy,bo mamy ich dość sporo.

Skinęła głową i powoli podeszła do jego biurka, patrząc na dokumenty które starannie na nim rozłożył. Miał całkiem sporo informacji,ale to nie wystarczało. Wreszcie wybrała teczkę, zatytułowaną ,,Wielką Szóstka"

{Riley} - Zacznijmy ,więc od nich..

Cała czwórka spojrzała na wybrany przeze nią dokument i lekko się wzdrygnęła. Zabójczyni nie patyczkowała się,od raz rzucając na stół temat w związku z którym Slenderman miał ledwo zapisane dwie strony kartki papieru, a więc teczka była wręcz całkiem pusta. Nie wiedzieli o nich praktycznie nic, a przynajmniej nie posiadali informacji jak z nimi walczyć. Nawet o samym Zalgo posiadali większą ilość informacji więcej niż o jego specjalnym oddziale. Demon zbyt dobrze to zaplanował. Przemyślał fakt, że ci podwładni mogą się okazać bardziej zabójcza bronią niż on sam. A taka broń zwykle trzyma się w cieniu, aż do czasu...

{Offenderman} - Widzę,że lecimy na głęboką wodę, co? Przydałoby się wreszcie dowiedzieć czegoś o tych świrach.

Brunatna brew znacząco drgnęła,a blade opuszki palców usilnie próbowały nie zacisnąć się na tyle mocno,aby długie paznokcie przebiły teczkę na wylot. Może nie należała już do nich, a przynajmniej uznano Riley tam za zdrajczynię,ale mimo wszystko to była moja dawna rodzina. Ludzie z którymi kiedyś walczyła , dzieliła ból i wszystkie smutki. Nie mogła więc przeboleć tego komentarza ze strony tego zboczeńca. Postanowiła jednak,że dziś mu odpuści, a jedynie wyjaśni co nie co.

{Riley} - Ta, ale dla twojej informacji te świry to są jakby to powiedzieć..Moje adoptowane dzieci.

{Wszyscy} - CO?!

Rysy ,,twarzy" humanoidów przybrały wyjątkowy zszokowany wyraz, jakby powiedziała coś szalonego. Bo to właściwie było szalone i nie kryła się z tym ,że to dość nietypowe ,aby każda pojedyncza jednostka o tak potężnej mocy i energii była jej podopiecznym.

{Trenderman} - Nie sądziłem,że wasze relacje wyglądają w ten sposób..

{Riley} - Wyglądały. Teraz żadne z nich nie chce mnie widzieć i prawdopodobnie będzie próbowało mnie zabić ,gdy tylko zobaczą mnie na ich drodze.

{Splendorman} - Oh, przykro mi. Musi ci być ciężko ,że wszystko tak ci się posypało,po opuszczeniu piekła. - westchnął smutno,co zaczynało powoli stawiać fundamenty zaufania w umyśle Riley.

Humanoid jej współczuł ,nawet jeśli sytuacja miała związek z nich wrogami, co było na swój sposób naprawdę miłe.

{Riley} - Dziękuję,ale liczyłam się z tym. Mimo wszystko,jestem jedną z nie wielu osób,którym Zalgo do reszty nie wyprał mózgu.

{Slenderman} - I właściwie o to chciałem cię zapytać - brunetka obdarzyła go pytającym spojrzenie ,gdy ten myślał jak najlepiej ubrać pytanie w odpowiednie słowa. - O co dokładnie chodzi z tym całym.. ,,praniem mózgu"?

{Riley} - Ogólnej jest to dość skomplikowane,ale z powodu tego ,że macie podobna moc łatwiej będzie wam to wytłumaczyć niż reszcie.

{Slenderman} - A więc zamieniamy się w słuch.

{Riley} - Zalgo umie używać czarnej magii, która pochodzi właśnie z samych odmętów piekła. Właściwie dzięki niej powstała wogule możliwość stworzenia klanu demonów i tego całego świata,bo była ona jakby źródłem życia wszystkich istot tam. Nie liczni potrafili ją opanować, bo z powodu faktu ,że ta magia była wyjątkowo przesiąknięta złem i mrokiem,wielu traciło nad nią kontrolę i traciło umysł, a ich własne ciało zostawało wyniszczane przez tę moc.

~𝑍𝑎𝑏𝑖𝑗 𝑚𝑛𝑖𝑒,𝑝𝑟𝑜𝑠𝑧𝑒̨...~ / 𝐶𝑟𝑒𝑒𝑝𝑦𝑝𝑎𝑠𝑡𝑎 𝑆𝑡𝑜𝑟𝑦Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz