❗POPRAWIONA WERSJA PRACY BĘDZIE OPUBLIKOWANA W GRUDNIU❗
💍💍💍
Tłum, eleganckie stroje, kwiaty i para zakochanych. Alfa i omega, którzy za chwilę mieli złożyć przysięgę łączącą ich już na zawsze.
Był to bardzo ważny dzień, nie tylko dla nich, dla ich rodzin i przyjaciół również. Szczęśliwy i przepełniony miłością oraz wzajemnym zaufaniem.
Jednak nie był to jego ślub.
Stał w pierwszym rzędzie, jak na światka przystało. Tuż obok niego stała blondwłosa sześciolatka, mała beta. Trzymała go swoją małą rączką i uśmiechała się szczerze, patrząc na swojego tatę i mamę, którzy znajdowali się przed ołtarzem.
Szczenię Nialla i Zayna - Holly Malik.
Od zawsze zwracał uwagę na swój wygląd, jego ciało przykrywał stary garnitur, który kiedyś kupił za swoje ostatnie pieniądze, na stopach miał lakierowane buty, które nie do końca takie były, były w pół matowe. Lekko zdarte, ale tym się akurat nie przejmował. Brązowe loczki bezwładnie zwisały praktycznie na jego barkach, zapuszczał je od dawna, chciał osiągnąć pewną wymarzoną długość. A jego twarz, delikatna i blada jak u anioła, podkreślająca jego zielony oczy. Skóra była lekko zmatowienia pudrem, który ukrył zaczerwienione elementy, a usta pokrywała pomadka ochronna z lekkim czerwonym kolorem, która nadała soczystego koloru warg. Rzęsy pomalowane były bezbarwnym tuszem, który miał je tylko unieść i dodać im objętości. Na jego paznokciach było można zauważyć przepiękny lekki kolor różowy. Malował paznokcie od wieku nastoletniego, więc była to u niego pewna norma, nigdy nie dzielił rzeczy ani ubrań tylko ze względu na płeć.
Był po prostu sobą. Trzydziestojednoletnią omegą.
Samotną omegą.
Uśmiechał się lekko w stronę ołtarza, patrząc dumnie na parę, jego wzrok był pomieszany z lekką nutką zazdrości. Cieszył się, że chociaż los uśmiechnął się do Nialla, na swoje szczęście już przestawał liczyć. Był po trzydziestce i żadnej poważnej miłości na koncie, nie licząc tych w szkole. Nie chciał szukać alfy na siłę, wiedział, że takie szukanie coś zakończyć się dość tragicznie.
Spojrzał na małą kruszynkę i uśmiechnął się do niej kiwając głową. Dziewczynka przez całą ceremonie cicho opowiadała mu wszystko co działo się od ich ostatniego spotkania, a widzieli się dwa dni temu!
- Wujku, długo jesce? - zapytała, pomimo tego, że miała sześć lat to miała ogromne problemy z wymową.
- Jeszcze chwileczkę, mamusia i tatuś już składają przysięgę. Będziesz klaskać jak rodzice zrobią buzi buzi?
- Będę! - uniosła rączki do góry, unosząc troszkę swój głos. Harry przez to ukucnął, chcąc uspokoić troszkę szczenię.
- Dobrze, ale teraz cichutko. - położył swój paluszek na ustach. - Nie można teraz krzyczeć, zaraz bardzo ważny moment dla twoich rodziców, dlatego trzeba być bardzo cichutko.
- Dobrze, przepraszam. - spuściła wzrok. - Teraz oglądamy.
Pokiwał głową w ramach odpowiedzi i wrócił do stojącej pozycji. Wrócił wzrokiem na parę i akurat przyszedł najważniejszy moment ceremonii, nie mieli się połączyć w dniu ślubu, gdyż zrobili to wcześniej, przez ciąże omegi, która była nie do zniesienia, a to połączenie właśnie złagodziło wszystkie objawy, mała Holly była małym diabłem w jego brzuchu.
Brunet podziwiał samego Nialla za wytrzymałość, bo sam już nie miał nawet nadziei na własne szczenięta.
Chwile później rodzicie bety oficjalnie byli małżeństwem, połączeni ze sobą już na zawsze. Harry uśmiechnął się bardzo szeroko i odszukał wzrokiem Liama, który nieco spóźnił się na ceremonie.
CZYTASZ
Not my wedding → larry
FanfictionŻycie jest zbyt krótkie, tym bardziej, kiedy jest się samotną omegą po trzydziestce. Gdzie wszyscy twoi znajomi są już dawno po ślubie, stałą pracą i czasem nawet z trójką szczeniaków, tworząc przy tym jedną wielką i kochającą się rodzinę, jednak ży...