Rozdział IV 💍

1.5K 64 3
                                    

Od wtorku zaczynam publikować NMW według planu, który znajduje się już na profilu!

Zapraszam również do nowej pracy, która będzie publikowana w tym samym czasie - Loveproof Larry

💍💍💍

Piątek był najbardziej męczącym dniem w całym tygodniu. Ogarnianie wszystkich papierów było męczące i wkurzające, jednak co poradzić. Taka już praca.

Siedzenie od rana w swoim biurze i wypisywaniu oraz obliczaniu cyferek  było nudne. Oczy Louisa potrzebowały przerwy i regeneracji, a jego krople skończyły się i nadal nie zdążył zakupić nowych. Jedynym pocieszaniem było to, że jutro będzie mógł spotkać się z Natem. Olaf często w weekendy organizował wycieczki dla ich dwojga, zabierając przy tym wspólne spędzanie czasu.

Westchnął ciężko, czując, że już dawno pogubił się w obliczaniu. Był już po trzeciej kawie, a nie było nawet trzynastej. W nocy mało spał, zbyt dużo myślał... O Harrym.

Relacja z nim rozwijała się szybciej niż myślał, nie chodzi tu o związek, seks czy chociaż namiętne pocałunki. Oni po prostu bardzo się lubili i czasem pokazywali to obdarowując się małymi pocałunkami.

Przetarł suche oczy i wyjrzał zza ekranu swojego komputera. Do jego biura weszła młodsza od niego omega, jego asystentka - Melanie.

- Przyniosłam kawę, Panie Tomlinson. - uśmiechnęła się do niego i postawiła wielki kubek przed nim.

- Dziękuje Melanie, możesz już wyjść. - naprawdę potrzebował ciszy, a omega tylko go rozpraszała, nie był w niej zakochany. Rozpraszał go tylko jej zapach.

Był on zdecydowanie za mocny, słodki i duszący. Trzeba było dodać, że kobieta używała naprawdę dużo perfum, które jeszcze bardziej umocowały zapach.

- Myślałam, że wypijemy razem. Jest już dawno po dwunastej, zawsze razem ją pijemy.

- Nie pijemy jej razem, przychodzisz do mnie i pijemy osobno, siedząc daleko i nie odzywając się do siebie. - wywrócił oczyma, biorąc kubek w dłoń.

- Zawsze możemy to zmienić. - zaśmiała się cicho.

- Podziękuje, jestem w pracy, a nie w kawiarni.

- Niech będzie, jak coś będzie Pan potrzebować to proszę dzwonić. - zabrała swój kubek w dłonie i wstała, kierując się do drzwi. - Może wyjdziemy gdzieś wieczorem? - zapytała jeszcze przed opuszczeniem biura.

- Jestem zajęty. - mruknął do niej, czując się nieswojo.

Jego zdanie miało dwa znaczenia, jedno, że mam swoją omegę, a drugie, że chciałby z nią spędzić wieczór.

Dziewczyna mruknęła coś pod nosem, a później wyszła. Louis chwycił się za koniuszek swojego nosa i aż zaśmiał się z jej naiwności. Ona przez tyle lat wspólnej pracy nadal myślała, że pomiędzy nią, a jej szefem coś iskrzy.

Tylko szkoda, że nie wiedziała tego, że Louis ma szczeniaka i jest gejem.

Szybko opanował swój ubaw i popijając swoją kawkę, wpisywał kolejne cyfry do kolumn. Coraz bardziej przywiązywał się do Harrego i każdego dnia zaczynał mocniej tęsknić, nawet ja jego głosem, sam Styles miał podobnie, tylko, że ten był omegą i ciągle brakowało mu zapachy alfy.

Chwile później postanowił zrobić sobie małą przerwę, pracowanie bez niej było jeszcze gorsze. Standardowo zabrał swój telefon w dłoń i natychmiast wybrał numer do bruneta, musiał choć na chwile usłyszeć jego głos, choć bardziej dzwonił w innej sprawie.

Not my wedding → larryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz