Rozdział XIV 💍

1.1K 47 7
                                    

Nie ma mnie w domu aż do piątku, więc rozdział wyjątkowo będzie tylko dzisiaj i w sobotę jak wrócę 💞

‼️ Sprawdzałam na szybko, przepraszam za błędy ‼️

💍💍💍

Ślub w mniej niż trzydzieści dni.

Podjęli się bardzo trudnemu wyzwaniu, ale w końcu dla odważnych świat należy.

Harry nie do końca był pewny swojej decyzji, ba był bardzo wystraszony przeprowadzką, myślą o szczeniaku i ślubie po trzech miesiącach znajomości! Przegonili oni nawet Liama i Maye, którzy zabrali ślub po pół roku, choć Payne oświadczył się dziewczynie właśnie trzecim miesiącu znajomości.

Oni brali ślub, a nawet nie byli narzeczeństwem.

Przeprowadzka też przebiegała w szybkim tempie, choć Harry ogarnął wszystko sam, nie chciał korzystać z pomocy. W dodatku jego urlop zakończył się (tak samo jak ten Louisa) więc miał na pakownie o wiele mniej czasu, bo w przedszkolu przesiadywał od samego rana aż do wieczora.

Rozpoczął się nowy rok szkolny, a małe szczeniaki rozpoczęły swój nowy rozdział w życiu. Były to ich pierwsze dni w przedszkolu, dlatego na sali głównie panował płacz wystraszonych maluchów.

Jego mieszkanie coraz bardziej świeciło pustkami, a kartony przeważały większą połowę jego wyposażania. Ogarnięcie tego wszystkiego samemu, było ciężkie, jego mięśnie odmawiały posłuszeństwa, tak samo jak jego place u stóp, nie było dnia bez upuszczenia czegoś na nie. Louis proponował mu pomoc, jednak kategorycznie jej mu zabraniał, uważał, że da radę bez nikogo. Nawet nie wynajął specjalnego transportu, stwierdził, że jeśli posiada swoje auto może nim ze spokojem przewieźć kartony.

Dni wyglądały tak samo, wstawał rano, szedł do pracy, wieczorem wracał do domu i od razu rozpoczynał kolejne pakowanie. Nie miał czasu na spotykanie się z Tomlinsonem, czasem po pracy ten wpadał do niego, jednak to było za krótko, aby ugasić swoją tęsknotę za szatynem, nie sadził, że jego skutki będą tak nasilone.

Przeprowadzka jednak była konieczna.

Uwielbiał piątki, wiązały się one z weekendem. Chciał skończyć w tym tygodniu całe pakowanie, ślub zbliżał się wielkimi krokami, a oni nie podjęli jeszcze żadnej decyzji. Nie mieli nawet wybranej daty, nie rozmawiali o tym, przez to, że spotykali się czasem tylko na godzinę.

Może to wcale nie była dobra decyzja?

Wrócił z pracy wyjątkowo wcześniej, Niall pozwolił zakończyć jego prace w połowie zmiany, Zayn miał do niego dołączyć i mu pomoc. Harry miał jechać odebrać Holly i zaopiekować się nią do wieczora, nie narzekał, bo małej bety dawno nie miał pod opieką.

Tuż po dwunastej udał się do szkoły, do której chodziła dziewczynka. Rozpoczęła swoją naukę w pierwszej klasie, naprawdę nie mógł uwierzyć, że te lata tak szybko płynęły. Holly jeszcze w tym miesiącu kończyła siedem lat, a on pamiętał ją jeszcze jako malutkie szczenię.

- Jak było na zajęciach? - zapytał, trzymając mniejszą rączkę i prowadząc ją w stronę samochodu.

- Nauczyłam się dziś pisać nową literkę! - podskoczyła, wymachując białą kartką na boki. - I zrobiłam rysunek! - zachichotała, podjąć go brunetowi.

Ochoczo go przyjął i zaczął oglądać, rynek przestawiał rodzinkę na łące, tylko zamiast trzech osób, tak jak w jej rodzinie, znajdowała się tam jeszcze jedna dodatkowa osoba.

Jeszcze przed dalszą rozmową, wsadził szczenię w swój fotelik, który dostał kiedyś od Nialla. Zapiął ją bardzo dokładnie, tak aby podczas jazdy nic się nie stało. Usiadł jeszcze na chwile obok niej i ponownie popatrzył na niezrozumiały rysunek.

Not my wedding → larryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz