Z racji tego, że w tym roku matur nie pisze, mam bardzo dużo wolnego. Przez ten czas bardzo intensywnie pisałam i mogę ogłosić, że prawie skończyłam Not My Wedding! (Został mi ostatni rozdział w momencie kiedy wstawiam ten rozdział)
To co!! Po dwa rozdziały we wtorki i soboty, a w piątki jeden? Taki malutki maraton 🤔
Chcecie dziś jeszcze jeden? 😽
💍💍💍
Z wszystkimi zaproszeniami uwinęli się naprawdę szybko, zabrali sobie nawet dzień wolny, Louis nie miał problemu z robieniem wolnego całej firmie, nie musiał się martwić o zaległości, które mogły wystąpić. Wszystkie dokumenty i emaile były nadrobione, więc mógł spać spokojnie. Harry natomiast nie przejmował się brakiem swojej obecności w przedszkolu, w wyniku braku pracy w firmie, Zayn przejął jego obowiązki.
Same wolne zabrali z jednego powodu, musieli dostarczyć zaproszenia osobiście do ich adresatów. Można powiedzieć, że zrobili sobie całodniową wycieczkę po Anglii. Najpierw wyjechali do Liama i Mayi, a następnie do mamy Harrego, Anne. Po drodze wjeżdżając jeszcze do Olafa, Nicka i Nata, który bardzo cieszył się z odwiedzić swojego taty z jego partnerem, był bardzo podekscytowany ich ślubem i nie mógł się doczekać tego ważnego dla nich dnia. Najdłuższą odległość od Manchesteru dzielił dom rodzinny Louisa, jednak nic straconego, na trasie zaliczyli jeszcze kilka zaufanych ich osób, a w domu państwa Tomlinson zostali aż do nocy. Jay zwariowała kiedy otrzymała zaproszenie, z początku miała mieszane uczucia co do ślubu w miesiąc, ale później zmieniła zdanie i sama zaczęła pomagać parze.
Nie musieli martwić się brakiem miejsca, wszystkich osób miło być niecałe trzydzieści, również część osób nie mogła pojawić się na ich ślubie, więc ta liczba trochę zmalała. Najważniejsze w tym było to, że będą ich rodziny i najbliżsi przyjaciele.
Nastał dwudziesty ósmy września, dzień wieczorów kawalerskich i dzień odebrania stroi na ślub. Harry najbardziej był tego ciekawy, był zakochany w swoim stroju i nie mógł się doczekać aż w końcu go przymierzy.
Wybrali dwa wieczory, jeden ten Louisa w klubie, a do jego grupy należał miedzy innymi Zayn, Liam, jego przyjaciel z szkoły Oli oraz młodsze bliźniaczki, oczywiście to nie byli wszyscy. Harry wolał zrobić mały i domowy wieczór w ich domu, do tego Niall był w ciąży, dlatego jakakolwiek impreza odpadała. Miał go spędzić z swoim przyjacielem i jego córką, swoją mamą i tą Louisa, ale również z Lottie i Mayą. Twierdził, że nie potrzebuje wielkiego przyjęcia, aby dobrze się bawić.
Błądził widelcem w talerzu przyglądając się twarzy szatyna, uśmiechał się pod nosem, czując ciepło i prawdziwy dom w sercu. Kochał go. Czuł się przy nim bezpiecznie, a jego zaufanie do było na bardzo dużym poziomie.
- O której wychodzisz? - zapytał, łapiąc z nim kontakt wzrokowy.
- Coś około dziewiętnastej, a ty o której zaczynasz?
- Jak każdy przyjdzie to sobie zaczniemy, ale pewnie będziemy tylko rozmawiać między sobą, ale i tak jestem bardzo podekscytowany. - zachichotał, kiedy Louis chwycił jego dłoń, uwielbiał mieć z nim kontakt.
- Każdy lubi coś innego. Ja nie mogę doczekać się przymiarki stroi, uważam, że zaprojektowałem swój bardzo dobrze i elegancko.
- Ty w garniturach wyglądasz bardzo dobrze, wręcz obłędnie. - zaśmiał się, a na twarzy alfy pojawiły się malutkie rumieńce. - Dobrze, że znasz mój pomysł, byłby to dla ciebie wielki szok.
- Jestem pewny, że będziesz wyglądać w tym cudownie, biały jest twoim kolorem. - teraz to obaj rumienili się do siebie.
Uwielbiali klimat ich wspólnych obiadów, gdyż zazwyczaj na nich rzucali sobie milionem komplementów.
CZYTASZ
Not my wedding → larry
FanfictionŻycie jest zbyt krótkie, tym bardziej, kiedy jest się samotną omegą po trzydziestce. Gdzie wszyscy twoi znajomi są już dawno po ślubie, stałą pracą i czasem nawet z trójką szczeniaków, tworząc przy tym jedną wielką i kochającą się rodzinę, jednak ży...