Rozdział XII 💍

1.2K 54 6
                                    

Nowa praca na profilu!!! ❤️

Wrzucanie rozdziałów do NMW zostaje bez zmian! 💞

💍💍💍

Krótko po powrocie Nata, szczeniak wyczuł zmieniony zapach Harrego i oczywiście zobaczył jego znak przynależności. Odebrał to naprawdę dobrze, cieszył się z szczęścia swojego taty, kontakt z nim od kilku lat uległ wielkim zmianą, oczywiście na lepsze. Kiedy miał dwanaście lat i wchodził w okres dojrzewania bardzo się buntował, nie chciał do niego przyjeżdżać, mało z nim rozmawiał i obwinął go, że nie mieszka razem z nimi.

Na całe szczęście ten okres już dawno zniknął z jego życia, a on teraz z swoim tatą ma tak dobry kontakt.

- Jestem bardzo podekscytowany tym dniem! Czekałem na niego cały ten wyjazd! - zaśmiał się Louis, siedząc przy stole i zajadając swoją ostatnią kanapkę. - Przejażdżka jachtem! - podskoczył na krześle, wywołując przy tym śmiech pozostałych.

- Też na niego czekałem! - zaśmiał się Nate, patrząc na Harrego, który nie miał o tym żadnego pojęcia.

- A ja o tym oczywiście nie wiedziałem, chyba będę traktować to jako randkę, Louis.

- Czytasz mi w myślach. - uśmiechnął się, spoglądając na roześmianego szczeniaka. - Dlatego oficjalnie chciałbym zaprosić się na randkę, trochę w innej formie, bo towarzyszyć nam będzie Nate.

- Ja nie mam z tym żadnego problemu, mówiłem tyle razy, że go uwielbiam. - wytarł w serwetkę usta i zabrał w dłoń kubek z lodem i sokiem jabłkowym.

- Ja też cię uwielbiam Harry! Jesteś najlepszy! - odpowiedział mając w buzi swoją kanapkę. - Dziękuje, że sprawiasz tacie radość.

Po tych słowach uczucie było nie do opisania, może nawet mała łezka zakręciła się w jego oku. To było naprawdę słodkie, a przede wszystkim szczere. Louis również uśmiechnął się w ich stronę i złapał dłoń Harrego, na co szczeniak wydał słodki pisk radości.

Uwielbiał ich. Uważał, że przeznaczeni byli dla siebie idealni, co było prawdą, ale oczywiście zdarzały się przypadki, w których te przeznaczenie było, jednak miłości brak.

Tuż po śniadaniu przyszedł czas na spakowanie torby, mieli tam zostać cały dzień, a po zachodzie słońca wrócić do domu i spędzić w nim ostatnią noc w słonecznej Chorwacji. Wakacje coraz szybciej dobiegały końca, a powrót do szkoły i pracy był bliski.

- Zostało nam tylko spakować trochę wody, choć na miejscu będzie jej pod dostatkiem. - odezwał się Louis, szukając w szafce kilku małych butelek wody. - I trzeba jeszcze posmarować się kremem przeciwsłonecznym.

- Lou? - podszedł do niego z lekko niepewnym uśmieszkiem.

- Słucham? Czegoś zapomniałem czy Nate zniknął.

- Przecież ja tutaj cały czas jestem! - mruknął gdzieś w oddali.

- Chciałbym, abyś pomalował mi paznokcie. - zająkał się, chowając za swoimi plecami kilka kolorowych tubek.

- A mogę? Jasne, że chce to zrobić! - przerwał czynność, wyciągając tylko dwie butelki z wodą.

Harry się uśmiechnął i skierował do stoliczka, Louis chętnie do niego dołączył. Bardzo podobały mu się jego poprzednie, te różowe. Jego omega była naprawdę wyjątkowa i nie przejmowała się innymi, była sobą, co bardzo podobało się starszemu.

- Mogę sobie wybrać kolor? - zapytał podekscytowany, oglądając wszystkie jakie znajdowały się przed nim.

- Jak najbardziej, wybór zostawiam tobie.

Not my wedding → larryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz