Rozdział IX 💍

1.3K 53 5
                                    

Sprawdźcie czy na pewno czytaliście wszystkie rozdziały! 😅❤️

Miłego dnia/nocy!!! 💋

💍💍💍

Finalnie do domu wrócił w środę, Stwierdził, że Louisowi przyda się para dodatkowych rąk, tym bardziej kiedy przygotował mu bardzo długą listę potrzebnych ubrań, kosmetyków czy też akcesoriów.

Do Manchesteru dojechał jeszcze przed wschodem słońca z czego był bardzo zadowolony. Tego samego dnia również mieli lot do Chorwacji, a w dodatku musieli załatwić kilka ważnych spraw, dlatego tym bardziej jego pomoc była potrzeba, po za tym to były jego rzeczy i mieszkanie. Louis miał do niego klucze, dlatego bez problemu mógł dostać się do jego małego gniazda. Nie miał tez pewności czy ten tam jest, dlatego szedł w ciemno, mógł już dawno skończyć pakowanie.

Wyjął z kieszeni klucze, a gdy dostał się pod swoje drzwi, szybko je otworzył, jednak wszedł dość niepewnie. Zamknął za sobą drzwi i rozejrzał się po pomieszczeniu, paliło się światło, dlatego wywnioskował, że starszy jest w mieszkaniu.

Na szybko wymysł małą niespodziankę dla niego, napisał do niego krótką wiadomość, aby zabrał coś z korytarza. Był to plany idealny, przynajmniej dla niego. Schował się w jednym czarnym koncie i zaczekał za sygnałem, chwile później usłyszał cichy dźwięk nowej wiadomości.

Naprawdę nie umiał powstrzymać śmiechu.

Niedługo późnej zza drzwi wyłoniła się postać, Louis Tomlinson we własnej osobie, w jego prywatnym mieszkaniu, co prawda legalnie, jednak to i tak było śmieszne uczucie.

Zaczął rozglądać się po pomieszczeniu za rzeczą jaką polecił mu Styles, ale go samego niezauważył, dopiero gdy ten wybuchnął śmiechem, psiknął jak mała dziewczynka.

- Harry!

- Louis! - zaczął się z nim droczyć, śmiejąc się przy tym niesamowicie.

Za to on zrobił obrażoną minę, jednak nie na długo. Harry podszedł do niego i wtulił się w jego ciało, potrzebował trochę jego ciepła, jednak nadal uważał, że wygrał. Louis w końcu się wystraszył i to porządnie.

- Już nigdy tak mnie nie strasz! Chyba nie mam ochoty tak szybko umierać na zawał. - zaśmiał się, gładząc przy tym plecy młodszego.

- Tego nie obiecuje. - zachichotał pod nosem, unosząc swój wzrok na twarz alfy.

Ten pokiwał głową i pociągnął go w stronę sypialni, nie spakował za dużo. Tego było zdecydowanie za dużo! A sam był dość śpiący, świadomość tego, że Harry był poza Manchesterem go dobijała, jednak teraz miał go ponownie.

Na łóżku leżała wielka czarna walizka, wokół niej wiele innych rzeczy, kosmetyczek, okularów, koszulek i innych rzeczy, które znalazły się na liście Harrego.

- Mam do ciebie jedno zasadnicze pytanie. - zaczął Louis, spoglądając raz na Harrego, a raz na walizkę. - Po jaką cholerę potrzebne ci są te wszystkie kosmetyki? Żele, płyny, balsamy, maski, odżywki, kremy na noc, na dzień, regenerujące, nawilżające i chuj wie jakie jeszcze!

- A ty się nie znasz. - mruknął w jego stronę, zaczynając pakować swoje kosmetyki do włosów. - Dbam o swoją cerę i włosy.

- Ja też. - wywrócił oczyma. - Używam jednego szamponu i kremu, to się nazywa oszczędność.

Zaśmiał się z dumy jaka widniała na twarzy Tomlinsona, było to po części urocze. W dodatku uśmiechał się tak, że było widać jego kurze łapki, które jeszcze bardziej zasłodziły tą scenę.

Not my wedding → larryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz