Nie ten co z Tobą tańczy,
Nie ten co z Tobą się śmieje,
Lecz ten co z Tobą cierpi,
Jest Twoim przyjacielem.- Boże, Kate. - westchnełam patrząc na bandaż na jej zszytej dłoni. Właśnie wracamy do domu. Ciekawe co Liam chciał że mną obgadać. Muszę iść potem do niego. Chociaż to chłopak powinien się za dziewczyna uganiać, a nie dziewczyna za chłopakiem.
Minęły dwa tygodnie odkąd chłopaki są w Dublinie. Ja pozdawałam testy, mój pokaz się spodobał, a rodzice wrócili. Moja mama ostatnio się dziwnie zachowuje przez co się trochę o nią martwię. Znowu mam siniaki przez nią. Dzisiaj jest piątek i wychodzimy do klubu. Jak zwykle nie mogłam nic znaleźć w mojej szafie.
No nie dziwie ci się. Masz w niej burdel więc wiesz.
Wyrzuciłam wszystko na ziemie i zaczęłam przekopywać to w lewo to w prawo. W końcu zdecydowałam się na czarne rurki, białą koszulkę i buty na platformie równie czarne co spodnie. Tak bardzo tęsknię za moją pracownią w,której rysowałam, wieszałam zrobione i wywołane zdjęcia, projektowałam, komponowałam. Chcę znów do niej wrócić i zrelaksować się.
W łazience ogarnęłam się, zrobiłam trochę mocniejszy niż zazwyczaj makijaż, przebrałam się w naszykowane wcześniej ubrania i gotowa zeszłam na dół.
- A ty gdzie się wybierasz? - na wejściu zaatakowała mnie moja mama.
- Idę z chłopakami na imprezę uczcić zaliczenie egzaminów. - uśmiechnęłam się do niej czego nie odwzajemniła.
- Pytałaś się o zgodę? - spojrzałam na nią z miną WTF?
- Tato mi pozwolił więc twoje zdanie mnie nie interesuje. Teraz dopiero widzę jaka jesteś. Jedno wiem nienawidzę cię. Ciągle robisz mi na przekór i mówisz, że to dla mnie dobre, a w cale nie. Nadal jestem na ciebie zła, że nie poszłam na koncert Eda - mojego kolegi. Ciągle się mnie czepiasz o byle co. Nikt cię nie znosi. Szczególnie ja. Jak mam niby pokazać sie w krótkich spodenkach, a co dopiero w stroju kąpielowym jak mam przez ciebie siniaki, a nawet krwiaki! - wydarłam się na cały dom.
- Hej, co się tu dzieję? - do pokoju wpadł mój tato w całkiem niezłym i bardzo drogim garniturze. - Nic. - spuściłam głowę.
- Cassie, idziemy. - poschodach zszedł Zayn. Popatrzyłam na tatę.
- No idź. Baw się dobrze i uważaj na siebię.
- Dobrze. Dziękuję. - dałam mu buziaka w policzek i założyłam moją ramoneskę. Po chwili w szóstkę wyszliśmy z domu. Jest połowa czerwca i na dworze jest ciepło. Już się niemogę doczekać wakacji. Po jakiś piętnastu minutach byliśmy na miejscu gdzie czułam ostry zapach alkoholu i narkotyków oraz dymu tytoniowego unoszącego się w powietrzu przy akompaniamencie rockowej muzyki. Taki jest właśnie club Cheetah czyli gepard. Byłam tutaj kilka razy z Amber, Kate, Monic, Natashe, Ellie i Ari. To moje najlepsze przyjaciółki. One też powinny tutaj być ale wiem jakby zareagowały na chłopaków więc darowałam sobie. Jutro się z nimi zobaczę.
Szkoda, że nie ma tu Perrie i Eleanor. Jestem pewna, że bawiły byśmy się w najlepsze nawet nie zwracając uwagi chłopaków. One też są dla mnie bardzo ważne i one też są moją rodziną. Fajnie by było gdyby były w poniedziałek na rozdaniu świadectw, bo po nim jest fajna impreza. Poznałyby moich znajomych.
Kiedy spojrzalam na Liama przypomniało mi się zerwanie z Chrisem. Ciągle do mnie sms - uje. To już normalnie nękanie. Był kilka razy przed moim domem i pukał. No sory vo ja mówię. Dobijał się aż w końcu moj kochany tatuś zadzwonił po policję i go zgarnęli.
Usiedliśmy przy jednym ze stolikow na czrnych skórzanych kanapach. Harry i Zayn przynieśli drinki i dla nas zaczęła się impreza. Gadaliśmy, wygłupialiśmy się, tańczyliśmy ze sobą i tak dalej.
- Cassie mam pytanie. - powiedział Harry.
- No wal.
- Jak się nazywa kot, który lata? - zmarszczyłam brwi.
- Nie wiem.
- Kotlecik.
- Harry to jest tak głupie, że aż śmieszne. - wybuchłam głośnym śmiechem zwracając na siebie uwagę innych. Z łatwością stwierdziłam, że Liam jest najbardziej pijany z naszego grona. Chciaż... Louis obejmuje Zayna i robi głupie miny,a Horan śpi pod stołem. No nie no. Musimy wracać. Ledwo zamowiłam taksówkę, a co dopiero za ciągnęłam do niej moich przyjaciół.
- Kocham cię. - wybełkotał niewyraźnie Payne. Zdziwiłam się ale nie odezwałam się ani jedyn słowem. W domu po dziesięciu minutach wszyscy leżeli w łóżkach. Przynajmniej mi się zdaję, że tak jest. Myliłam się. Kiedy leżałam już w swoim łóżku do pokoju w toczył się Liam. Te dwa tygodnie odkąd chłopaki tu są stram się pokazać, że jest dobrze. Jednak to kłamstwo. Chcę być znowu z tym idiotą. To przeze mnie wszystko się rozpadło. Przez ten mój przyjazd tutaj.
- Chcesz coś? - spytałam siadając na materacu.
- Ciebie. - podobno ludzie,którzy są pijani mówią prawdę. Położył sie w wyniku czego łóżko sie ugięło pod wpływem jego ciężaru i swoją reką objął mnie w talii i przyciagnal do siebie. Znowu leżałam. Nadal miał na siebie tą granatową koszulkę i czarne rurki. Jego zapach jest tak pociągający. O kurwa... ale mi tego brakowało. Jego mi brakowało.
***
Na zajutrz obudziłam się sama. No nie powiem ale byłam zła, że jego nie było. Głowa niemiłosiernie mi pulsowała. Jednym słowem miałam kaca.
Kac morderca
Nie ma serca.
Z trudem podeszłam do mojego biurka. Szuflady wyciągnęłam tabletki przeciwbólowe uprzednio popijając wodą. Z szafy wyciągnęłam luźną, czerwoną koszulkę i czarne leginnsy. Ruszyłam do łazienki. Wzięłam orzeźwiający prysznic i odrazu lepiej się poczułam. Trochę podsuszyłam włosy, nałożyłam puder na twarz i rzęsy przyozdobiłam kapką tuszu. Szybko się ubrałam z powodu zimna po czym zeszłam na dół. Zrobiłam sobie ciepłe kakao i kanapki ze szynką i usiadłam na kanapie owijając sie szczelnie kocem. Na ławie zauważyłam białą kartkę. O kurde... to od ... mamy. Rozwinęłam ją.
Dublin, 19 czerwca 2014
Droga rodzino!Piszę do was ten list i on właśnie jest naszym pożegnaniem. Życzę wam wszystkiego co najlepsze. Sama już nie wiem co czuję. Jestem potworem. Nie chce wam wyrządzić krzywdy dlatego odchodzę. Chcę zmienić wszystko.
Przepraszam cie Cassie za wszystko. Wiem byłam okropna dla ciebie. Chciałam byc dobrą matką ale... sama nie wiem co sie stało. Żegnaj. Odchodzę też z winy twojego ojca. Wolę, żebyś sama dowiedziała sie dlaczego.
Kocham was. Nigdy nie zapomnę o cudownych chwilach spędzonych z wami.Twoja mama, Lisa.
Nie możliwe. Do salonu wszedł tato, a gdy mnie zobaczył przeraził się. Po policzkach lecą mi łzy.
- Cassie, co się stało? - usiadł obok mnie i objął. Podałam mu list. Zmarszczył brwi czytając z kartki.
- Co zrobiłeś? - moj głos był tak grobowy, że sama się wystraszyłam.
- Cassie, córeczko wiec, że cię kocham i jesteś dla mnie naprawdę ważna. - przeraziłam się kiedy tak powiedział. - Trzy miesiące temu zdradziłem twoją matkę. Ona była lodowata w stosunku do mnie. Gdy się po braliśmy ona się zmieniła. Nie obchodziłem jej. Każdy potrzebuje miłości.
- Och tato. - przytuliłam go. - Rozumiem. Masz mnie ... - przerwał mi krzyk.
- I nas!
- Ethan, Grayson! - zapiszczałam i szybkim krokiem ruszyłam w ich kierunku by ich uciskać. - Ostatnio widzieliśmy się cztery miesiące temu.
- Hej, Cassie. - oderwałam się od nich i spojrzałam na nich. Wyglądają doroślej. Wyprzystojnieli. W salonie gadaliśmy dopóki moi skacowani przyjaciele nie zeszli na dół. Ci to dopiero fatalnie wyglądali. Okazało się, że moi bracia - bliźniacy wczoraj mieli zakończenie roku szkolnego i przylecieli jak najszybciej mogli.
- Cass. - podniosla podniosłam głowę i spojrzałam na Liama. - Możemy pogadać? - wzruszyłam ramionami i wstałam. - Przejdziemy się?
- Jasne. - ubrałam skórę i wyszłam za brunetem z domu. W ciszy podążaliśmy do pobliskiego parku. Widziałam jak kilkakrotnie otwierał usta by coś powiedzieć ale nie wypłynęły z nich słowa. W koncu dotarliśmy do najbliższej ławki. - No więc o czym chciałeś rozmawiać? - wbiłam wzrok w dłonie.
- O nas. Muszę ci coś powiedzieć. - spojrzałam mu w piękne brązowe tęczówki. - Wtedy kiedy wyjechałaś załamałem się. Nic mi się nie chciało na koncertach, wywiadach. Chciałem przestać myśleć. Gdybym mógł to bym sobie wpakował kulkę w łeb ale jesteś ty. Nie wiem dlaczego poprosiłem cię o pozostanie przyjaciółmi. Może to zabrzmi kiczowato ale Kocham cię i nigdy nie przestałem. Chciałem znowu cię poprosić i chce, żebyś została moją dziewczyną. Zgadzasz się? - widziałam w jego oczach nadzieje.
- Tak. - przytuliłam sie do niego. - Nawet nie wiesz jak ja się czułam przeze to co ci zrobiłam przez ten wyjazd. Ciągłe wyrzuty sumienia i koszmary.
- Cześć, skarbie. - zobaczyłam Chrisa. O NIE...
---------------------------------------
O JAKI SŁODKI TEN NASZ LIAŚ. CO WY SĄDZICIE PTYM ROZDZIALE?? LOVE.XX.

CZYTASZ
Midnight Memories /L. P/ [cz. 2]
Hayran KurguUWAGA! OPOWIEŚĆ ZOSTAŁA NAPISANA 5 LAT TEMU. MOJE ZDOLNOŚCI POPRAWIŁY SIĘ O STO TYSIĘCY PROCENT. MIMO TO ZAPRASZAM DO CZYTANIA ORAZ DO ODWIEDZENIA RESZTY MOICH PRAC I OCENIENIA MOJEJ TWÓRCZOŚCI. 2 część Cute Memories :*