Rozdział 1

964 53 4
                                    

Ja Cię nigdy nie zapomnę,
Chociaż będę o sto mil,
Ja Cię kocham, kochać będę ... Do ostatnich życia chwil.

- Dobra, dziewczyny kończymy. - powiedział trener. - Cassie, choć na słówko. - otarłam czoło ręcznikiem, napiłam się wody i podeszłam do nie
go.

-Tak? - spytałam nadal próbując uspokoić płytki oddech.

- Z racji tego, że jesteś świetna i wspaniale sobie radzisz na moich zajęciach chciałbym byś zrobiła pokaz dla całej szkół, który odbędzie się za trzy dni. Salę masz do swojej dyspozycji. - wyjaśnił.

- Al...

- Nie przyjmuję odmowy.

-No dobrze. - uległam. - Dziękuję. Do widzenia.

- Do zobaczenia. - z sali gimnastycznej wyszłam do szatni. Od razu zaatakowały mnie dziewczyny.

- Co chciał trener? - zapiszczała Alice.

- Mam zrobić pokaz gimnastyczny dla całej szkoły. - westchnęłam ubierając się.

- Serio? - czasami potrafią być nieznośne, a szczególnie Cara.

-Tak. Dobra ja lecę, bo mam jeszcze matematykę i geografie. - wzięłam torbę i udałam się na lekcje. Minęło już pół roku odkąd mieszkam z rodzicami i ostatni raz widziałam chłopaków. Dzwonią do mnie, czasami na Skypie pogadamy ale to nie to samo. Moja mama zamieszna była w moje porwanie ale chciała mnie niby chronić. Bla bla bla. Podczas przesłuchania widziałam ją i właśnie wtedy zobaczyłam prawdziwa matkę, która wie, że zrobiła źle i , która kocha swoje dziecko. Z Liamem w ogóle nie gadałam. Nie wiem jak to się stało ale kontakt zupełnie nam się urwał. Słyszłam od Zayna czy Nialla, że ma się dobrze ale jest w swoim świecie. Nie interesuje się niczym. Na koncertach zakłada ta swoją szczęśliwą maskę, która jest tylko iluzją, a po przedstawieniu spędza czas sam. Ja o nim nie zapomniałam. Co noc śni mi się i to jak mi się oświadcza. Wiem to trochę ... głupie ale ja go wciąż kocham. Tęsknię też trochę za podróżowaniem z zespołem. Za śpiewaniem, za ich żartami. Czasami mam ochotę rzucić to wszystko w cholerę i wrócić do mojej rodziny. Mogę tak powiedzieć? Raczej tak. Będą są moją rodziną już na zawsze.

Od kiedy mieszkam z rodzicami w Irlandii w Dublinie nie narzekam. Mam dwóch braci Ethana i Graysona, a także czternastoletnią siostrę Kate. Moi rodzice afoptowali ją trzy miesiące temu. Z tego co wiem to chłopaki mają przyjechać na wakacje i mamy lecieć na Teneryfe. Już się nie mogę doczekać. Nim się obejrzałam skończyła się lekcją matematyki. Ruszyłam do sali dwieście osiem.
- Dzień dobry pani profesor. - przywitałam kobietę siedzaca za biurkiem o krótkich brązowych włosach i podobnym odcieniu tęczowek. Gdy usłyszałam dzwonek rozpoczynający lekcję usiadłam w ławce i wyjęłam zeszyt. Nauczycielka zaczęła nawijać, a ja liczyłam ile to miejsc zwiedziłam.
- No więc Tokio jest... - ktoś wszedł do klasy.
- Wspaniałe. - podniosłam głowę i zobaczyłam Zayna. Jak to? Co on tu tak robi? Przecież mieli być w Ameryce. - Cassie była tam i była zachwycona. - zobaczyłam szok na twarzach moich kolegów i koleżanek z klasy. Pamiętam jak zobaczyli twett Liama i tam było moje zdjęcie z opisem. Moja najukochańsza. Nadal ma to na portalu. - Chciałbym zwolnić Cassie, ponieważ mamy kilka spraw do załatwienia. Kilka bardzo ważnych spraw. - podniosłam się z miejsca pakując moje książki do torby i podeszłam do mojego kuzyna. Widziałam jak Ari - jedna z moich przyjaciółek posyła mi spojrzenie mówiące "pogadamy później Wood. ". Zaśmiałam się na jej minę.
- Dobrze. - pożegnaliśmy się i wyszliśmy. Po chwili rzuciłam się na mojego kuzyna ze łzami w oczach.
- Co tu robisz? - wyjąkałam tuląc się
- Mam teraz wolne. Przyjechaliśmy na miesiąc.
- Co?!
- Nic. Choć już do domu. - wziął ode mnie torbę i ruszyliśmy do wyjścia, a następnie na szkolny parking. Przy czarnym Range Roverze Ewoqe stał Niall z Ray Banami na nosie. Po sekundzie znalazłam się w jego objęciach. Znowu łzy pływały mi po policzkach. Chwilę się tuliliśmy do siebie.
- Nie płacz mała. - otarł moje łzy.
- Tak się cieszę, że was widzę. Teskniłam za wami.
- Twoja mama zrobiła obiad. Zjemy, pogadamy, coś porobimy. - powiedział Zayn.
- Jasne. - po chwili wsiedliśmy i ruszyliśmy do mojego domu. Droga minęła na opowiadaniu żartów, śmianiu się i śpiewania na cały głos. W końcu stanęliśmy na pojeździe pod białym domem. Gdy tylko weszliśmy do środka zaatakował nas zapach kurczaka. Rzuciłam moje rzeczy w kąt i popedzilam do kuchni. Po lekcjach i po zajęciach sportowych jestem mega głodna. Przy blacie stał Harry, a Louis rozmawiał z moją mamą.
- Hazza, Boobear! - krzyknęłam i zaczęłam ich ściskać.
- Cassie. - staliśmy chwilę w grupowym niedźwiadku aż się od nich oderwałam słysząc jak ktoś wchodzi do domu i po chwili zjawia się w kuchni.
- Cześć wszystkim. - podrapał się nerwowo po karku patrząc na mnie.
- Liam! - rzuciłam się do biegu i po chwili wylądowałam na nim. Zaczął sie śmiać, a ja napawałam się najpiękniejszą melodia na świecie. Pieściła moje uszy. - Teskniłam za tobą. - wyszeptałam mu do ucha.
- Ja też. - podnieśliśmy się z ziemi. Moja siostra Kate pomogła mamie przy nakrycia stołu do posiłku i już po chwili siedzieliśmy w ósemkę przy obiedzie rozmawiając wesoło. Obok mnie siedział Louis, a po drugiej stronie Li. - I co jak tam w szkole? - spytał mnie Harry.
- A jakiś leci. Zapisałam się na zajęcia gimnastyczne i mam treningi z pływania. Za trzy dni mam pokaz siłowy dla całej szkoły. Jutro z rana idę na salę gimnastyczną układać układ, bo inaczej niewyrobie się w czasie.
- Najpierw szkoła. A przyszły wyniki twoich ocen. Potem porozmawiamy. - powiedziała mama. Chłopacy pogadali troche Katie na co przez resztę wieczoru szczerzyła się jak głupia. Ja natomiast byłam przygaszona mimo przyjazdu moich przyjaciół.
- Gdzie nocujecie? - spytałam.
- W hotelu.
- Nonsens. Zapraszamy do nas. Mamy dwa pokoje wolne. Dom jest duży i raczej pomiescimy się. - tato zawsze stawia na swoim. - Jesteście naszymi gości, a także rodziną. Zostańcie.
- No dobrze. - Zayn odpowiedział za wszystkich. - To po obiedzie pojedziemy po nasze rzeczy. Zjedliśmy kurczaka i mus czekoladowy w miłej atmosferze. Po posiłku wraz z mamą i siostrą posprzatałyśmy i już chciałam iść do mojego pokoju kiedy zawołała mnie koja mama.
- Co się z tobą dzieję? - popatrzyłam na nią zdezorientowana. - Twoje oceny. Są fatalne.
- Boshh mamo to tylko trzy dwuje. Poprawię je. Nie masz się co denerwować. - przewróciła oczami.
- Tylko? - jest zirytowana.
- Tylko. - pokochała mnie na co upadła i uderzyła się o szafkę kuchenną. - Mam Cię dość. Ty chyba chcesz się mnie na serio pozbyć. - ostatnio miałam szfy na głowie przez tą idiotke. - Jesteś nienormalana! - krzyknęłam podnosząc się. Podbiegłam na piętro do mojego pokoju. Czerwony i szary doskonale się komponują z czernią i bielą. Opadłam na wielkie łóżko ze łzami w oczach. Do pokoju ktoś wszedł
- Hej. - Louis. - Coś się stało? Słyszałem krzyki z dołu. Dlaczego płaczesz. - niemal natychmiastowo znalazł się przy mnie i przytulał podczas, gdy mną wstrząsnął szloch.
- Mam już dosyć tego. - wyjąkałam. - Mam dosyc mojej matki. Żałuję, ze odwołałam zarzuty.
- Cśśś. Nie przejmuj się tym i rób to co kochasz i ucz się jak potrafisz. - uspokajał mnie.
- Dzięki Lou. Jesteś moim najlepszym przyjacielem.
- Wiem. W końcu to ja uspokajałem Liama kiedy wręcz wariował kiedy wyjechałaś. I podczas trasy. - chyba gadał swoje myśli na głos, bo nawet nie zwracał uwagi na mnie.
- Serio? - podniosła głowę i spojrzałam na niego.
- Kurwa. - przeklnął pod nosem ale i tak to usłyszałam. - Przepraszam. Tak. Zmieńmy temat. Mam ci tyle do opowiedzenia.
- No dobra. Niech ci będzie. - oparłam się o zagłówek łóżka wsluchujac się uważnie w bruneta. Po jakiś pięciu minutach moje powieki stały się ciężkie i zapadłam w sen.
-----------------------------------
HEY. I JUZ JEST. PIERWSZY ROZDZIAŁ DRUGIEJ CZĘŚCI CUTE MEMORIES. CO MYŚLICIE O MAMIE CASSIE?? CZY POWINNA TAK POSTĘPOWAĆ?? CO SIE WYDARZY W NASTĘPNYM ROZDZIALE?? TEGO MOŻECIE SIE DOWIEDZIEĆ CZYTAJĄC DRUGI ROZDZIAŁ, KTÓRY POJAWI SIĘ NIEDŁUGO. LOVE. XX.

Midnight Memories /L. P/ [cz. 2]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz