Rano obudziłam się druga. Słoneczne promienie wpadały przez luft prosto na moje oczy. Kiedy się obrociłam, spotkałam tę płonące namiętnością brązowe spojrzenie.
- Dzień dobry, kochanie. - uśmiechnął się odgarniając moje włosy, które zakryły mi twarz.
- Dzień dobry. - wycharczałam. Był zdzorientowany.
- Co się stało? - jego poranna chrupki jest taka seksowna.
- Te wczorajsze krzyki. To chyba one. - zaśmiałam się niewinnie. - Zaraz mi przejdzie. Często tak miałam po meczu rugby kiedy kibicowałam im na stadionie.
- Urodzony z ciebie kibic.
- No a jak. - śmialiśmy się przez chwilę.
- Jesteś głodna?
- Trochę. - przyznałam. Wstał i podszedł do komody. Wyjął z niej czystą bieliznę damską i męską i jakieś ubrania. Podał mi krótkie, czarne spodenki z materiału i białą bokserkę. On natomiast miast założył niebieskie dżinsowe robaczki i białą koszulkę. Również się ubrałam i chwytając chłopaka za rękę wyszliśmy na pokład.
- Poczekaj. Ja zaraz wrócę. - spojrzałam na spokojną toń i na piękne niebieskie niebo bez żadnej białej skazy. Wiatr cudownie owiewał moją twarz kiedy jacht powoli sunął powoli przez fale spokojnego, cudownego ale i niebezpiecznego oceanu. Tak myślałam i będzie mi brakować i Kate i moich braci. Taty oczywiście też. Jestem ciekawa co przygotował dla mnie Paul. Mówił, że ma dla mnie jakąś niespodziankę.
Po jakiś piętnastu minutach mojego myślenia wrócił Liam z dwoma talerzami naleśników i ciepłą herbatą.
- Proszę. - podał mi kubek.
- Dzięki. - upiłam łyk i od razu zrobiło mi się lepiej. Podsunął mi talerz ze słodkimi naleśnikami z dżemem. - Nie jestem głodna.
- Musisz zjeść. - spojrzał na mnie z groźnym wzrokiem. Uległa po chwili i zaczęłam jeść.
***
- Chłopaki raz raz na scenę. - poganiał ich Paul. Dziś jest wielki koncert w Barcelonie. Wraz z chłopakami przylecieliśmy tutaj dzisiaj i jestem strasznie zmęczona. Chcę tylko spać ale mam być ogarnięta. Nawet nie wiem po co. Jak zwykle zaczęli od piosenki Midnight Memories. Po zaspiewaniu Life while we're young zaczęli swoje przemowy. Oczywiście podziękowania i tak dalej.
- Dobra. Wchodzisz Cassie.
- Co?! - zapiszczałam zaskoczona.
- Masz. - podał mi mikrofon i słuchawki. - Kiedy usłyszysz melodie Strong śpiewasz z chłopakami.
- Okay. - muszę się wziąć za siebie. Weszłam za scenę i usłyszałam ogłaszające krzyki fanów. Melodia zaczęła grać, a ja weszłam i zaczęłam śpiewać razem z Zaynem pierwszą wzrotke.
Zayn:
My hands, your hands
Tied up like two ships
Drifting, weightless waves try to break it
I'd do anything to save it
Why is it so hard to save it?Liam:
My heart, your heart
Sit tight like book ends
Pages between us
Written with no end
So many words we're not saying
Don't wanna wait til it's gone
You make me strongAll:
I'm sorry if I say I need ya
But I don't care, I'm not scared of love
'Cause when I'm not with you I'm weaker
Is that so wrong?
Is it so wrong?Harry:
That you make me strongLouis:
Think of how much love that's been wasted
People always trying to escape it
Move on to stop their heart breaking
But there's nothing I'm running from
You make me strongAll:
I'm sorry if I say I need ya
But I don't care, I'm not scared of love
'Cause when I'm not with you I'm weaker
Is that so wrong?
Is it so wrong?Zayn:
So baby hold on to my heart, oh
Need you to keep me from falling apart
I'll always hold on
'Cause you make me strongNiall:
I'm sorry if I say I need ya
But I don't care, I'm not scared of love
'Cause when I'm not with you I'm weaker
Is that so wrong?
Is it so wrong?All:
I'm sorry if I say I need ya
But I don't care, I'm not scared of love
'Cause when I'm not with you I'm weaker
Is that so wrong?
Is it so wrong?Harry:
That you make me strongAll:
I'm sorry if I say, I need ya
But I don't care, I'm not scared of love
'Cause when I'm not with you I'm weaker
Is that so wrong?
Is it so wrong?Harry:
That you make me strong
Usłyszeliśmy gromkie brawa. Zaśpiewałam z nimi wszystkie dwadzieścia piosenek. Przy Best song ever zrobiło mi się słabo. Kręciło mi się w głowie, a do tego ciężko oddychałam. Zrobiło mi się czarno przed oczami. Czułam jak upadam na ziemię.
* Liam' s POV*
Kończyliśmy śpiewać piosenkę i spojrzałem w stronę mojej dziewczyny, która szalała na scenie. W pewnym momencie upadła na środku sceny. Razem z chłopakami podbiegliśmy do niej. Była nieprzytomna ale oddychała. Muzyka przestała grać, a reflektory zostały wyłączone. Wziąłem ją w stylu panny mlodej i biegiem ruszyłem na backstage. Chłopaki podziękowali publiczności i zeszli ze sceny biegnąc do nas.
- Połóż ją na sofie. - Lou - nasza stylistka wpadła z woreczkiem lodu.
- Zawiązę ją do szpitala.
- Jadę z tobą. - Zayn podszedł do mnie.
- Ja też. W sumie w szóstkę pojedziemy.
- Dobra. Chodźcie. - Paul wziął kluczyki od vana i jak poparzeni wybiegliśmy z areny. Do szpitala dotarliśmy w mgnieniu oka. Wziąłem dziewczynę na ręce i pobiegłem do wejścia.
- Pomocy! Niech ktoś nam pomoże. - natychmiast podbiegł do mnie pielęgniarki z leżanką na, której położyłem kruche ciało Cassie.
- Co się stało?
- Zemdlała. - przetarłem twarz.
- Proszę tu zaczekać. - usiadłem na plastikowym krześle i wbiłem wzrok w moj dłonie. Modlę się, żeby to mi było nic poważnego. W piątkę czekaliśmy jeszcze około długich jak dla mnie pięciu minut. - Kto jest z rodziny? - zapytała pielęgniarka wychylajaca się zza drzwi.
- Idź Liam. Potem nam powiesz. - westchnął Zayn.
- Jestem jej narzeczonym. - wstałem z miejsca i weszłam do pomieszczenia. Na łóżku wśród białej pościeli leżała Cassie. Na twarzy miała maskę, która pomagała oddychać i była przyczepiona do kroplówki.
- Dzień dobry. Jestem doktor Jones. Zbadałam pańską narzeczoną i z tego co wynika nic się jej takiego poważnego nie stało. Omdlenie było z powodu odwodnienia. Pisaliśmy jej kroplówke ze soli fizjologicznej i niedługo powinno jej się poprawić. Jak dobrze pójdzie wypiszemy jeszcze pannę Wood dzisiaj. - mimo, ze jesteśmy w Hiszpanii lekarka gadała po angielsku co jest dla mnie ułatwieniem. - Może Pan zostać z pacjentką. Do widzenia.
- Dziękuję. Do widzenia. - skierowałem wzrok na dziewczynę. Nadal jest nieprzytomna. - Jesteś idiotką, moją idiotką Wood. Poczekaj ja już sobie z tobą pogadam. Jak mogłaś mi to zrobić? Głodziłaś się. To wiem ale dlaczego? Dla mnie jesteś idealna. Kocham cię. Kocham w tobie wszystko ten blask w oczach, ten twój uroczy uśmiech, zadarty lekko nosek, proste zęby, twoje włosy, delikatną skórę. Mogę tak wymieniać do końca mojego życia. Wiem, ze jesteśmy sobie przeznaczeni. Mówiłem to już kilkanaście razy ale powiesz jeszcze raz Kocham cię. - pocałowałem ją w czoło, gdyż na ustach miała maskę tlenową do oddychania. Posiedziałem z nią jeszcze chwilę i wyszłem ze sali do chłopaków opowiedzieć im wszystko.
- I co jej jest? - Zayn wstał głośno ze swojego dotychczasowego miejsca.
- Jest odwodniona. Myślę, że się głodziła. Ma kroplówkę i dzięki niej poczuje się lepiej i może dziś wyjdzie ze szpitala. - westchnąłem z ulgą chociaż nadal się martwiłem i byłem wściekły.
*CASSIE'S POV*
Obudziłam się w białym, sterylny pomieszczeniu, a obok mnie trzymając moją rękę siedział Zayn.
- Spojnie. Leż. Jesteś w szpitalu. - odpowiedział na moje nieme pytanie zadane oczami.
- Co się stało? Głowa mnie boli.
- Zemdlałaś na scenie. Nie martw się.
- A gdzie Liam? - wciągnął głośno powietrze. - Zayn, powiedz mi.
- Na lotnisku. - już chciałam coś powiedzieć. - Co ty masz na ręce??
-----------------------------------
Dobra mina do złej gry. Hmmm... O CO CHODZI LIAMOWI?? DLACZEGO POJECHAŁ NA LOTNISKO??LOVE. XX.

CZYTASZ
Midnight Memories /L. P/ [cz. 2]
FanfictionUWAGA! OPOWIEŚĆ ZOSTAŁA NAPISANA 5 LAT TEMU. MOJE ZDOLNOŚCI POPRAWIŁY SIĘ O STO TYSIĘCY PROCENT. MIMO TO ZAPRASZAM DO CZYTANIA ORAZ DO ODWIEDZENIA RESZTY MOICH PRAC I OCENIENIA MOJEJ TWÓRCZOŚCI. 2 część Cute Memories :*