Rozdział 12

702 43 6
                                    

DEDYKOWANY kina2222 ty moja psychofanko  :*
  Przechadzałam się ciekawa po wielkim mieszkaniu. Jest urządzone w jasnych kolorach. Wielka szyba zamiast ściany. Sześć pokoi, kuchnia i trzy łazienki. Fortepian, gitary, obrazy wiszące na kremowych ścianach. To wszystko jest cudowne. Do tego jacuzzi w sypialni. Żyć. Nie umierać.
- Tu jest wspaniale. - podeszłam do niego, położyłam mu ręce wokół szyi i spojrzałam głęboko w oczy.
- Cieszę się, że ci się podoba. To co zamieszkasz ze mną?
- Powiem kocham cię.
- To znaczy tak?
- Tak głuptasie. - pocałował mnie mocno przygryzając lekko moją dolną wargę.
***
- Liam? Gdzie my znowu jedziemy? - spytałam widząc nieznaną mi okolicę.
- Niespodzianka.
- Nigdy więcej nie wsiądę z tobą do auta kiedy ty będziesz kierowcą. Mówię serio.
- Pewnie tak. - zadrwił.
- Planowałam coś. - spojrzałam na moje paznokcie i zaczęłam skubać różowy lakier.
- Błagam nie teraz. W domu. - nie spuszczał oczu z asfaltu. W końcu zobaczyłam Tamize. Liam wjechał w jakieś odległe miejsce od ludzi i po chwili wysiedliśmy z auta. Stanęłam na brzegu i wpatrywałam się w ciemną otchłań. W dali błyszczały światła tej wielkiej metropolii zwanej Londynem co było i jest naprawdę piękne. Chciałabym taki widok na zawsze. Poczułam dłonie mojego chłopaka na talii i automatycznie się uśmiechnęłam.
- Ty zawsze wiesz co mi się spodoba.
- Mam kolejny pomysł. Trochę staromodny. - podrapał się po karku co jest oznaką jego nieśmiałości.
- Tak kochanie?
- Choć się wykąpać.
- Ale będę mokra.
- Nago. - powiedział odważniej.
- Oh.  - To jedyne słowo jakie udało mi się wydusić.
- Cassie. Widziałem cię nago i z łatwością stwierdzam i mogę stwierdzić, że jesteś najseksowniejszą dziewczyną na całym świecie. Każdy mężczyzna by mógł to stwierdzić ale ja Cię nikomu nie oddam. Jesteś moja.
- Twoja. - powtórzyłam.
- To idziesz?
- Tak. - uległam. Zsunął mi z ramion moją marynarkę, która po chwili upadła na ziemię. Następnie zdjął moją koszulkę, a ja jego i potem po byliśmy się spodni i na końcu została nam bielizna. Rozpiął mi mój szary, koronkowy stanik i moje majteczki. Zdjęłam mu bokserki i wszystko po chwili leżało obok Range Rovera, a właściwie na nim, bo na jego masce. Zadrżałam kiedy zanurzyłam się po kolana. Woda jest zimna ale nie aż tak. Liam spokojnie wszedł i woda sięgała mu już na wysokość klatki piersiowej. Mokrą dłonią przejechał po swoich idealnych i ułożonych włosach roztrzepując je na wszystkie strony. Teraz wygląda jak bóg w czystej okazałości.
- Choć. - zachęcał mnie, a ja kiwałam głową na 'nie'. - No dawaj. - nadal kiwałam. W pewnym momencie zwrócił i zaczął iść w moim kierunku.
- Liam nie. - cofałam się, a na jego twarzy pojawił się szelmowski uśmiech. Na moje nieszczęście chwycił mnie za nadgarstek i przyciągnął do swojego gorącego torsu. Kiedyś się zastanawiałam jak on może być gorący mimo zimna. Ale to i tak już nieważne. Nigdy nie znajdę odpowiedzi na to pytanie. Wolę sobie darować.
  Brunet wziął mnie w stylu panny młodej i zaczął iść na głębszą wodę zanurzając się. Piszczałam tuląc się bardziej do niego. W końcu postawił mnie gdzie woda zakrywała moje według niego duże i piękne piersi.
- I co aż tak źle? - spojrzałam w rozgwieżdżone niebo i zobaczyłam piękny księżyc. Biały z różnorakimi kotlinami przypominał mi uśmiech dziecka. Uśmiechnęłam się na ten widok. Coś czuję, że chyba włącza mi się instynkt macierzyński. Kurde ja mam dopiero osiemnaście lat. Mam jeszcze czas na dzieci. Oparłam głowę o ramię Li, a on przytulił mnie.
- Kocham cię. Nawet nie wiesz jak jesteś dla mnie ważna. Błagam nigdy więcej nie od choć ode mnie.
- Nie bój się. Nie zamierzam. Mój świat jest tu. Moim światem jesteś ty.
- Poetka z ciebie.
- Wiem. - podskoczyłam i cmoknęłam go w nos. Zaśmiał się. Jego głos przyjemnie pieści mi uszy i dzięki niemu mam lekkie dreszcze w dole gręgosłupa. W pewnym momencie złapał mnie w talii, a ja instynktownie położyłam ręce na jego umięśnionych ramionach. Podniósł mnie i obrócił o trzysta sześćdziesiąt stopni śmiejąc się przy okazji i ukazując białe zadbane i proste zęby. - Jesteś szalony i to w tobie kocham. - opuścił mnie i przyciągnął z powrotem do swojego ciała.
- Miło słyszeć to z twoich ust. Idziemy?
- Tak. Trochę mi już zimno. Ale obiecał mi jedno?
- Co?  - spojrzał na mnie i zmarszczył brwi.
- Że jeszcze kiedyś tu wrócimy.
- Obiecuję. - połączył nasze dłonie razem w uścisku i pomógł mi wyjść z wody. Przeszliśmy do auta i chłopak otworzył bagażnik. Wyjął z niego dwa ręczniki. Spojrzałam na niego ze zdziwieniem.
- Wolę być ubezpieczony.
- Yhm. - mruknęłam unosząc brwi do góry i patrząc na niego z pod rzęs przy okazji wycierając moje mokre ciało. Kiedy ylam już suchą ubrałam się w moje ubrania i wsiadłam do auta. Brunet zaraz po mnie zajął miejsce kierowcy.
- Jest ci zimno. - trochę się trzesłam, a Li to zauważył.
- Trochę. - z tylnego siedzenia chwycił koc w czerwoną kratkę i przykrył mnie jak małe dziecko. Droga do willi trochę nam się przedłużyła ponieważ mój narzeczony zgubił się. Jednak już po około godzinie bezpiecznie zajechaliśmy na miejsce. Weszliśmy z wielkimi uśmiechami na twarzy.
- Hej. Co wam tak wesoło? - zapytał nas Louis i wszystkie pary oczu zostały zwrócone ku nam.
- Po prostu mój cudowny narzeczony jest wspaniały. - pocałowałam go w usta kończąc zdanie.
- Życie. Życie jest piękne i trzeba z niego korzystać. Mi życie dało moją kochaną Cassie. - scisnął moją dłoń i popatrzył na resztę.
- W kuchni jest zapiekanka. Dziewczyny są naprawdę wspaniałymi kucharkami. - pochwalił Niall.
- Tobie to nawet śmieci by smakowały. - wszyscy wybuchneli śmiechem na słowa Harry'ego.
- Dzięki. Też Cię lubie stary. - odezwał się naburmuszony jednak na jego twarzy po chwili pojawił się uśmiech. Ten człowiek jest jak zmienna pogoda. Serio. Normalnie pięćdziesiąt twarzy Horana. Hahah...  - zaczęłam się śmiać w myslach i cicho chichotać pod nosem. Razem z Liamem weszliśmy do kuchni i wzięliśmy sobie po kawałku.
- Choć do sypialni. - powiedział. - Chcę pobyć z tobą. Sam na sam. - zagryzłam wargę, a on zbliżył się i swoimi zębami uwolnił ją. - Nie rób tak. - wydął wargi co mnie rozbawiło.
- Choć już na górę. Ja chcę jeść.
- Boże ty się już w Nialla zmieniasz.
- Przeszkadza ci to. - popatrzyła na niego morderczym wzrokiem. - Nie, nie. - odsunął się w geście poddania. W końcu dotarliśmy do naszej wspólnej sypialni. Zadomowiłam się u niego. Szczerze mogę to przyznać. Oboje usiedliśmy na łóżku i zaczęliśmy jeść nasz posiłek. - Czekaj, mam coś dobrego. - wstał i szybkim krokiem ruszył w stronę swojego biurka. Z dolnej szafki wyjął najdroższe wino jakie w życiu widziałam. - Kupiłem je specjalnie na twoje urodziny. - wziął dwa kieliszki i podał je mi. Po otwarciu butelki nalał czerwonej cieczy do każdego porówno i wziął jeden ode mnie. - Za nas.
- Za nas. - upiłam łyk, a alkohol przyjemnie szczypał mi gardło i rozpalał w nim ogień. Wspólnie dokonczylismy nasze jedzenie i wypiliśmy butelkę wina i tak zasnęliśmy. W swoich objęciach.
-------------------------------
PROSZĘ. W KOŃCU.  5 KOM= NEXT WCZEŚNIEJ

Midnight Memories /L. P/ [cz. 2]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz