Rozdział 17

644 38 2
                                    

 Hey hey. Co tam u was?? Jak zakończenie roku?? Boże. Ja nmg uwierzyć, ze wakacje już są tak to szybko minęło. Rozdział dedykowany kina2222.

Co o nim myślicie?? LOVE. XX.
------------
Obudził mnie czyjś kaszel. Natychmiast poderwałam się z miejsca i spojrzałam na Liama. Obudził się. On się obudził!
- Obudził się! - krzyknęłam na cały korytarz i natychmiastowo pojawił się lekarz i dwie pielęgniarki. Wyjęli mu rurkę od respiratora z gardła.
- Potem do pana zajrzę. - powiedział i wyszedł za kobietami w fartuchach.
- Jak się czujesz? - usiadłam obok łóżka i wzięłam go za rękę. Robiłam małe kółeczka na zewnętrznej stronie dłoni uspokajając go.
- Lepiej. - jego seksowny głos zastąpiła chrypka.
- Chcesz wody? - przytaknął, a wyszłam na korytarz. Do plastikowego kubka nalałam cieczy i wróciłam. Pomogła mu się napić i po chwili poprawiło mu się.
- Dzięki. Wyglądasz okropnie.
- Nie ma za co. Każda dziewczyna chciałaby to usłyszeć. - uśmiechnął się. - Kocham cię. - musnęłam jego wargi swoimi.
- Kocham cię. Wiesz jak mi tego brakowało?
- Hmmm...  tego? - znowu go pocałowałam.
- Tak. Gdyby nie ta cala aparatura wziął bym cię na tym łóżku.
- Niestety nic z tego. Masz złamaną rękę i połamane żebra. Jak tu to zrobiłeś? Wiem, ze ktoś Cię pobił.
- Skąd? - Kurde nie mogę mu narazie powiedzieć i tym przeklętym sms-ie. Nagle mój telefon zaczął dzwonić. Odebrałam nie patrząc kto to.
- Halo.
- Dzień dobry. Z tej strony Collin Sparks czy rozmawiam z Cassandra Wood?
- Tak.
- Chciałbym cię powiadomić, ze sesją do magazynu odbędzie się za tydzień. Przyjedź na Downing Street 10 na dziesiątą rano.
- Dobrze. Będę na pewno. Do widzenia. - rozłączyłam się i spojrzałam na mojego przyszłego męża. - Co?
- Kto to był?
- Collin Sparks z Glamur. Mam sesję za tydzień.
- Aham.
**Pięć dni później **
- Oto Pana wypis. - doktor Flood podał plik kartek w brazowej kopercie Liamowi.
- Dziękuję. Do widzenia.
- Niech się pan oszczędza. - powiedział głośniej na odchotne. Kiedy wyszliśmy ze szpitala czekało na nas dużo fotoreporterów i paparatzich. Dzięki Markowi przecisneliśmy się bez szwanku i weszliśmy do vana. W domu byliśmy po trzydziestu minutach. Mieszkamy teraz bliżej centrum więc droga jest dłuższa. Windą dojechaliśmy do mieszkania. Odlkluczyłam je i wpuściłam Liama do środka. Od razu położył sie na kanapie.
- Wreszcie w domu. - westchnął.
- Zrobię coś do jedzenia. Eleanor z Louisem zrobili nam zakupy, a i jutro mają przyjść z Harrym, Niallem, Zaynem i Perrie. Co zjesz? Albo inaczej. Na co masz ochotę?
- Coś ciepłego. - chciał wstać ale powstrzymałam go.
- Odpoczywaj. Ja idę zrobić kolację.
- Dobrze. - włączył telewizor i leżał spokojnie. W kuchni wyciągnęłam długie nitki makaronu, sos pomidorowy i filety z piersi kurczaka. Dawno nie było spaghetti i mam ochotę, a wiem, że Liam je uwielbia. Pokroiłam mięso i wrzuciłam na patelnię przyprawiając je przy okazji solą i pieprzem. Makaron wrzuciłam do gotującej się wody i wzięłam się za tarcie sera. Kiedy mięso się usmażyło dodałam słoik sosu, ziele angielskie i trochę bazylii. Makaron się ugotował i nałożyła go na dwa talerze i polałam sosem. Na koniec posypałam serem i zaniosłam na stół znajdujący się w jadalnii. Wzięłam jeszcze dzbanek ze sokiem pomarańczowym i sztućce. Zapaliłam świecę i wszystko jest gotowe.
- Liam! - zawołałam i po chwili się pojawił. Usiadł naprzeciwko mnie. - Smacznego.
- Wzajemnie. - posłał mi uśmiech co odwzajemniłam. Pałaszowaliśmy kolację śmiejąc się wesoło. Każde było brudne od sosu pomidorowego, a w ustach makaron. - No to teraz trzeba się wykąpać. Choć. - wziął swoją zdrową ręką moją i pociągnął w stronę naszej łazienki. Napuścił wody do wielkiej wanny i dolał olejki jaśminowe.
- Ale razem.
- Tak, a co? - podszedł do mnie i położył swoje ręce na mojej talii.
- A twój gips?
- Nie bój się o to. - przywarł swoimi cudownymi ustami do moich spragnionych niego warg.
- Jesteś cała z naszej kolacji.
- Haha...  ciekawe przez kogo?
- Leonardo di Caprio. - uśmiechnął się łobuzersko i wsadził zimną dłoń pod moją koszulkę i masował mój brzuch i złapał moją pierś. Jęknęłam.
- Choć już mój śmierdziuchu. Musimy się wykąpać. - zdjęłam T-shirt, spodnie i bieliznę. Pomogłam Liamowi rozebrać się i po chwili razem weszliśmy do ciepłej wody. Jedynie ręka bruneta wystawała po za wannę. Ostrożnie przybliżyła się do niego i usiadłam na jego udach. Muszę uważać na jego żebra w końcu. Żelem do ciała umyłam mu tors zwinnie i delikatnie wcierając go palcami. Włosy też mu umyłam po czym sama zaczęłam się myć.
- Mam pytanie? - powiedział.
- No mów. - zachęciłam go.
- Co myślisz o dziecku. - i znowu to samo.
- Chce mieć dzieci ale jeszcze nie teraz. Dopiero zaczęłam osiemnastkę i jesteśmy zaręczeni. Nie chce iść z brzuchem w sukni ślubnej. Po ślubie możemy o tym pomyśleć. Ale pamiętaj jesteś w One Direction i sama nie dam sobie rady. Jeszcze mam plany i chciałabym je spełnić.
- Rozumiem. Ja ci zawsze pomogę. - pocałował mnie w czoło. - Dobra. Choć. Wychodzimy. - wytarliśmy się recznikami i ubraliśmy piżamy. Zmęczeni zasnęliśmy w swoich ramionach.
  Rano no znaczy po południu wstałam, bo Li trzymał mnie blisko siebie. Podczas kiedy on jeszcze spał ubrałam się i ruszyłam do kuchni. Muszę przygotować jakieś przekąski. Pokroiłam banany, kiwi, truskawki i ananasa i zrobiłam sałatkę owocową. Na stole znalazła się również sałatka grecka i domowa pizza. Lody są w zamrażarce, a bita śmietana w lodówce. Do dzbanków nalałam soku pomarańczowego i jabłkowego. Jezu już za dziesięć siedemnasta. Gdzie Liam? Kiedy weszłam do pokoju on przeglądał się w lustrze. Miał na sobie niebieską koszulę z dodatkiem białego koloru i czarne rurki. Czułam w powietrzu jego bardzo drogie perfumy, które każdego potrafią przyciągnąć. Niezauwazalnie wyminęłam się do łazienki i przebrałam w białą sukienkę bez ramionczek. Rozczesałam wlosy i poprawiłem makijaż. Gdy wyszłam z pomieszczenia w salonie pojawili się goście.
- Hej. - przywitałam ich.
- Cześć. - uściskaliśmy się i usiedliśmy przy stole. Rozmowy toczyły się na różnorakie tematy. Świetna zabawa. Zayn podgłośnił muzykę i wziął Perrie do tańca. Podobnie postąpił Louis z Eleanor.
- Mogę prosić panią do tańca? - Liam się ukłonił, a ja przyjęłam jego zaproszenie. Ruszyliśmy na środek pokoju w towarzystwie głosu Steviego Wondera. Obracaliśmy się w jego rytmie śmiejąc się wesoło. Harry i Niall i się strasznie wyglupiali tańcząc razem "walca". Zwijałam się ze śmiechu podobnie tak jak reszta. W końcu zdyszeni usiedliśmy na swoich poprzednich miejscach.
- Dawno się tak dobrze nie bawiłam. - powiedziała Perrie radośnie się uśmiechając.
- Ja też. - poparła ją resztą włącznie ze mną.
- Mam do was sprawę. - zaczął Li. Wszyscy zwrócili na niego swoje spójrzenia. - Załatwiłem salę na weselę w Wolverhampton. Kościół też jest wolny. Rozmawiałem z zaprzyjaźnionym księdzem i udzieli nam ślubu. - złapał moją dłoń. - Chcę was poprosić o pomoc w przygotowaniach. Czyli zaproszenia, dekoracje, tort, suknia i garnitur i chciałem się zapytać czy ty Zayn zostaniesz moim drużbą?
- Jasne. - Zay wstał i uściskał bruneta. - Dzięki. - poklepał go po ramieniu.
- A druhny to pomyślałem o Kate, El i Pezz.
- Jesteś sprytny. Wszystko już zaplanowałeś. - pokiwalam z politowaniem głową i po chwili usłyszałam śmiech.
- My jesteśmy za. - dziewczyny powiedziały razem.
- A można wiedzieć kiedy odbędzie się ten ślub?
- Za dwa miesiące.
- To trzeba się pośpieszyć z zaproszeniami. - uśmiechnęłam się.
---------
6kom=NEXT wcześniej

Midnight Memories /L. P/ [cz. 2]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz