Dedykowany mikosss1232
------
- Coś planujecie z Liamem? - zapytała El zapychając się lodami czekoladowymi.
- Mamy razem zamieszkać.
- A potem? - do akcji wkroczyła Pezz.
- Nie mam pojęcia. - westchnełam. - Na razie będziemy normalnie żyć. - napiłam się wina.
- A dzieci? - wyplułam wino na podłogę i zaczęłam się krztusić. Po chwili uspokoiłam się.
- Mam dopiero osiemnaście lat. Nie chce na razie lądować w pieluchach lub brać ślubu z wielkim brzuchem.
- A no właśnie. Ślub.
- Jeszcze mamy na to czas. - westchnęłam. - A jak u ciebie i Louisa?
- Jest cudowny. Coś planuje i nie chcę mi nawet powiedzieć. Mówił, ze muszę być cierpliwa.
- A z tobą i Zaynem?
- Planujemy już ślub. Mamy salę i właściwie tylko to.
Resztę wieczoru przegadałyśmy grając w skojarzenia lub mówiąc o naszej przyszłości. W końcu zasnęłam.Rano obudziłam się na niezbyt wygodnej kanapie w salonie przykryta moim fioletowym kocykiem.
- O hej. Już wstałaś. Masz i jedź i jedziemy do galerii. - El dała mi kanapki na talerzu i po chwili znikła mi z pola widzenia. Przyniosła jeszcze herbatę i usiadła naprzeciwko mnie.
- Po co do galerii?
- Po ubrania i buty na wywiad i seksowną bieliznę dla Liama.
- Boże. Jesteś nienormalna.
- Wiem. Normalność nudzi więc no właśnie...
Dokonczylam moje śniadanko i ruszyłam do mojego pokoju. Kiedy tam weszłam całkowicie zdrerwiałam na moim łóżku leżał mój chłopak i jego przyjaciółka! Razem! No nie no japierdole. Co to ma być?! Szturchnelam chłopaka w ramię i od razu otworzył te swoje oczy ukazując przepiękny brąz.
- Co ty tu robisz? - warknęłam.
- Oglądaliśmy nudny film i tak wyszło. - prychnęłam na jego slowa i biorąc przypadkowe rzeczy ze szafy weszłam do łazienki. Wczoraj brałam prysznic więc moje włosy są okay. Założyłam na siebie niebieską koszulę w czarną kratę, czarne obcisłe rurki i do tego moje czarne balerinki. Do czarnej torby spakowałam nowego IPHONE 6, którego dostałam od Louisa w ramach rekonpensaty po zniszczeniu BlackBerry 'ego. Zabrawszy po drodze moją skórzaną kurtkę wyszłam na korytarz na, którym natchnęłam się na Liama. Chciał coś powiedzieć ale wyminęłam co i zeszłam na dół. Niech się trochę pomęczy. Przy drzwiach czekała na mnie El, a po chwili przyszła Pezz. Wzięlyśmy mojego Range Rovera i ruszyłyśmy do centrum handlowego. Droga minęła nam w spokoju. Żadnych korków nie ma z powodu wczesnej pory. Jest dziesiąta czyli wyrobimy się do obiadu. Brunetka zaparkowała w podziemnym parkingu i już po dziesięciu minutach weszłyśmy do pierwszego lepszego sklepu. Od razu w oko wpadła mi czarna, rozkloszowana spódniczka nad kolano. Kiedy byłam przy przymierzalni blondynka dała mi czaena koszule bez rekawów w kwiatki. Weszłam i przymierzłam rzeczy. Kiedy wyszłam reakcje dziewczyn... nieopisane.
- Wyglądasz zajebiście.
- Bierzemy. - Po ich opinii weszłam z powrotem do środka i przebrałam się. Po zakupie ubrań ruszyłyśmy na buty. Zwiedziliśmy chyba ze trzy sklepy i nic mi się przypadło do gustu. Dopiero w czwartym kupiłam czarne buty na wysokim obcasie z paskami odkrywajacymi stopę. Proszę niech zapomną, proszę niech zapomną - mówiłam jak mantrę w myślach te słowa.
- To teraz po bieliznę. - nieee! - krzyczała w myślach. Weszłyśmy do sklepu i od razu rozdzieliłyśmy się. Dziewczyny co prawda szukały czegoś, a ja przeglądałam. Po pięciu minutach weszłam z pięcioma kąpletami bielizny wybranymi przez moje przyjaciółki i zaczęłam przemierzać. Marudzily kiedy zobaczymy mnie w szarym koronkowym zestawie ale kiedy założyłam czarny i prosty zaklaskały i mówiły że to ten. Kupiłam więc czarny, czerwony z czarną koronką, miętowy, różowy i do tego pończochy. No cóż trzeba jakoś wyglądać.
- Ej mamy jeszcze godzinę to choćmy na kawę.
- Jasne. - zgodziły się równocześnie. Zjechałyśmy ruchomymi schodami na parter i tak świetnie się złożyło, że przed nami stał Sturbucks. Usiadłyśmy przy oknie i po chwili podeszła do nas kelnerka.
- Dzień dobry. Zamawiają coś panie?
- Tak. Poprosimy trzy razy lattle waniliowe i trzy muffiny z jagodami.
- Dobrze. - rudowłosa piękność z piegami na nosie zapisała nasze zamówienie i po chwili odeszła do baru, a my zaczełyśmy pogawętkę.
- To jak wyobrażasz sobie ślub z Liamem?
- Hmm... dobre pytanie. Chciałabym mieć piękna śnieżno białą suknie z wieloma warstwami tiulu i z piękną górą zdobioną diamencikami. Chcę, żeby była delikatna bez ramiaczek. Dziękujemy. - powiedziałam kiedy ruda dziewczyna postawiła na naszym stoliku zamówienie.
- Ślub to jak marzenie. - pogadałyśmy jeszcze chwilę aż w końcu opuściłysmy kawiarnię kończąc kawę i trzymając muffinki w dłoni. Kiedy doszlyśmy do auta wrzuciłam sądzę torby i usiadłam na tylne siedzenie. Jesteśmy jak papużki nierozłączki. Haha... tyko jest nas trzy. Całą drogę wygłupiałyśmy się i spiewałyśmy piosenki. Specjalnie fałszowałam co było bardzo zabawne. W końcu weszłyśmy do domu i od razu rozpoznałam zapach zapiekanki z kiełbasą i makaronem z dodatkiem sera. Odłożyłam torby w przedpokoju i z moimi przyjaciółkami weszłam do jadalni. Dziwne, że nie ma Louisa. Harry z pomocą Liama nakryli do stołu. Kiedy chcieliśmy usiąść do pokoju wszedł Lou. W garniturze. Wow. Wyglądał... wow. Podszedł do Eleanor.
- Wiesz jak dla mnie wiele znaczysz. Jesteś tym dzięki komu mam ochotę rano wstać i przetrwać trudny i ciężki dzień. Chcę cię chronić i uszczęśliwiać codziennie i w każdej sekundzie. Długo się zbierałem na to ale... - uklękł na kolanie. - Zostaniesz moją żoną Eleanor Monico Calder?
- Oczywiście, że tak ty mój głuptasie. - nałożył jej złoty pierścionek z diamentem na palec miłosny. - Kocham cię. - pocałowała go. Trwali tak chwilę. Po jakiś pięciu minutach wszyscy usiedliśmy i zaczęliśmy jeść. Sophia wpatrywała się we mnie zabójczym wzrokiem. Boże jak ja jej niecierpię. Po skończonym posiłku ruszyłam do mojego pokoju. Mam jeszcze trochę czasu. Podeszłam do szafy kiedy nagle do sypialni wparowała Ona.
- Boże co ty masz czego ja nie mam. - powiedziała.
- Wyraźnie wszystko.
- Jesteś zwykłą ździrą. - syknęła. - Gdyby nie ty. Liam by był ze mną.
- Spierdalaj jeżeli coś ci się nie podoba.
- Wiedz, ze Liam powiedział, że jestem lepsza w łóżku. A jak fo super było czuć. O Kurwa z radością bym to powtórzyła. Jesteś zwykłym śmieciem. Nawet matka cię nie chcę. - z nadmiaru emocji dałam jej mocnego liścia w twarz. - Jak śmiałaś?
- Jak śmiesz dotykać mojego narzeczonego?! - krzyknęłam. - Wynoś się z tąd i nie wracaj! Jesteś zwykłą szmatą! - wzięłam jej walizkę i wywaliłam na korytarz. Tak samo zrobiłam z ubraniami. - Już no wypierdalaj mi z tego pokoju.
- Jeszcze pożałujesz. - widziałam jak zaciska pięści. Aż jej kostki pobielały.
- Możesz już wypierdlać. Nikt cię nie potrzebuję. Jesteś tylko śmieciem. Nic nie wartym śmieciem. Zawsze wychowana wśród... Jesteś rozpuszczona i dlatego palma ci odbiła. Idź już lepiej do burdelu, bo tu nic po tobie. - warknęła coś i wyszła. Na dole usłyszałam jedynie trzask drzwi, a po chwili do mojej sypialni wpadli wszyscy. Opadałam na podłogę bezsilna. Każdy chce mi go zabrać.
-------------------------------
HEJ. JAK TAM U WAS? KTO CHODZI DO SZKOŁY?? JA NIE I DLATEGO PISZĘ NOWE ROZDZIAŁY. 5KOM=NEXT WCZEŚNIEJ. KOCHAM WSS J TO DOSŁOWNIE. DZIEKI ZA WSZYSTKO. A TAK PO ZA TYM TO CO MYSLICIE O SYTUACJI MIĘDZY SOPHIĄ A CASSIE??LOVE. XX.

CZYTASZ
Midnight Memories /L. P/ [cz. 2]
FanfictionUWAGA! OPOWIEŚĆ ZOSTAŁA NAPISANA 5 LAT TEMU. MOJE ZDOLNOŚCI POPRAWIŁY SIĘ O STO TYSIĘCY PROCENT. MIMO TO ZAPRASZAM DO CZYTANIA ORAZ DO ODWIEDZENIA RESZTY MOICH PRAC I OCENIENIA MOJEJ TWÓRCZOŚCI. 2 część Cute Memories :*